TWITTER BLOGGER  SKULLATOR       PLIKI COOKIES  KANAŁ YOU TUBE    KOSTNICA FACEBOOK

 nasz serwis EOPINIER.PL

RECENZJE FILMOWERECENZJE KSIĄŻEKWSPOŁPRACAOPOWIADANIAPUBLICYSTYKANAPISZ DO NASPROSTO Z PIECAZŁOTY KOŚCIEJ

SLASHERSTO SŁÓW - HALLOWEEN

 

Pierwsze sto słów: Wstęp

 

Pięcioro przyjaciół. Pięćset słów. Historia mroczna, spisana ku przestrodze. Bowiem w odróżnieniu od innych opowieści które możecie przeczytać, ta historia zdarzyła się naprawdę. Możecie w to wierzyć, możecie nie wierzyć - ale nie wyprzecie już z podświadomości ostrzeżenia, które niesie te kilkaset słów. Słów okrutnych, śmiertelnych. Opowieść o zdradzie, lęku i niespełnionych nadzjejach. O młodości która przeminie w jeden halloweenowy wieczór - wieczór kiedy otwierają się wrota piekieł, potępione dusze wędrują wśród nas. Dla jednych to noc zabawy, straszenia i śmiechu. Dla innych będzie to noc śmierci. Usiądźcie więc wygodnie i posłuchajcie co Wam chcę opowiedzieć. Oto co się zdarzyło...

 

Drugie sto słów: Sara

 

Dzwonek do drzwi oderwał Sarę od telefonu.

- Oddzwonię - powiedziała do Pauli, koleżanki z którą własnie rozmawiała.

W wieczór Halloween to na pewno było kolejne dziecko przebrane za Spidermana, wampira czy wiedźmę. Otworzyła drzwi. Chłopiec miał nietypowe przebranie. Długi, czarny płaszcz, kapelusz zasłaniający twarz. - Cukierek albo psikus - powiedział głosem zupełnie nie pasującym do swego wieku. Sara już miała się cofnąc do kuchni po cukierki kiedy w jej pamięci błysnęło rozpoznanie. Otworzyła usta, ale nie zdążyła krzyknąć. Wielki, rzeźniczy nóż  rozpłatał jej brzuch.  Patrzyła przerażona na poskręcane jelita wylewające się na próg drzwi. Umierała jeszcze długo. Bardzo długo.

 

Trzecie sto słów: Paula

 

Kiedy Sara skończyła tak nagle rozmowę Paula wzruszyła ramionami. Miała dziś ważniejsze sprawy niż nastroje Sary. Halloweenowy wieczór był doskonały na randkę. Umówiła się z Patrykiem i postanowiła, że dziś będzie ta noc, kiedy pozwoli na coś więcej niż  pocałunki. Strój był idealny. Przejrzała się w lustrze. "Gorąca laska" pomyślała. Samochód Patryka stał już na podjeździe. Wybiegła z domu i przez uchyloną szybę krzyknęła "buu" chcąc nastraszyć Patryka. Ale ten się nie ruszył. Za to z tylnego siedzenia wystrzeliła w stronę Pauli mała postać. Zdążyła tylko zobaczyć srebrzysty błysk i poczuła gorącą krew spływającą z jej rozpłatanego gardła.

 

 

Czwarte sto słów: Patryk

 

Patryk podjechał pod dom Pauli. Miał jeszcze kilka minut nim Paula wyjdzie z domu. Wtedy zobaczył ciemną sylwetkę na tylnym siedzeniu. Odwrócił się wystraszony.

- Kto tu jest? -

Mały chłopiec w przebraniu halloweenowym - długim czarnym płaszczu i kapeluszu zakrywającym twarz zaszlochał. - Hej mały, nie chciałem cię nastraszyć - tłumaczył się Patryk. Wtedy chłopiec podniósł głowę, a Patryk zobaczył jego oczy. Wrzasnął ze strachu.

- Psikus - powiedział chłopiec i rzeźniczym nożem chlasnął Patryka w twarz. Ten próbował się jeszcze wydostać z samochodu, ale drugi cios przebił bez trudu czaszkę. Krótkie drgawki i ciało Patryka zamarło na dobre.

 

Piąte sto słów: Jack

 

Jack stał na dachu. Impreza halloweenowa rozkręciła się na dobre. Chociaż Pauli i Patryka nie było, to reszta gości zjawiła się w komplecie. Najważniejsze, że Krista, najładniejsza dziewczyna w klasie dała mu do zrozumienia, że nie ma nic przeciw bzykaniu pod gwiazdami. Zorientował się, że to nie ona idzie kiedy było już za późno. Chłopiec stanął przed nim. Jack poznał go bez trudu. Był najstarszy i pamiętał co zrobili.W blasku księżyca błysnął nóż. Jack cofał się. Nie zauważył kiedy stanął na krawędzi. Jeden krok i spadł. Nabił się na ogrodzenie. Zjawa na dachu patrzyła jak kona. Dokonało się - wyszeptała..

 

Ostatnie sto słów: Trzynaście lat wcześniej.

 

Miał pięć lat i słuchał przyjaciół. Spojrzał na ten straszny dom. Paula, Sara, Patryk i Jack patrzyli na niego z pogardą. Nie chciał wyjść na tchórza w oczach starszych więc ścisnął kosz na słodycze i pobiegł. Zadzwonił do drzwi. Skąd mogli wiedzieć, że pan Binky miał kolejny zły dzień? Że był na granicy szaleństwa? Kiedy zabrzmiał dzwonek nie namyślając się wiele sięgnął po strzelbę, a chwilę później rozległ się huk wystrzału. Siła uderzenia odrzuciła chłopca do tyłu. Gasnącymi oczami widział jak przyjaciele którzy go namówili by poszedł do strasznego domu uciekają. "Wrócę" pomyślał umierając "wrócę, a wtedy pożałujecie".

 

Bogdan Ruszkowski