AMERYKAŃSKI WAMPIR -
J.R. Rain
Od dawien, dawna przyrzekałam sobie, że w wypadku serii, czy też
trylogii będę przestrzegać zasady czytania wszystkiego po kolei. Tom, po
tomie. Niestety w przypadku „Amerykańskiego wampira” zrobiłam wyjątek i
nie wiem, czy do końca słusznie. Nie lubię zaczynać historii „od
środka”, bo wtedy sporo rzeczy umyka, ale chcąc nie chcąc owa pozycja
tak mnie kusiła, że zabrałam się za nią nim zdobyłam poprzednie dwa
tomy.
„Amerykański wampir” opowiada losy Luny. Kobiety, która jest
równocześnie żoną, matką, prywatnym detektywem i wampirem. Została
zaatakowana przez wampira, przez co została zmieniona i teraz musi się
borykać z trudami dnia codziennego i wampiryzmu. W trzecim tomie
dowiadujemy się o nowej sprawie, w tym wypadku sześcioletniej Maddie,
uznanej kilka miesięcy wcześniej za zaginioną. Luna postanawia przyjrzeć
się bliżej tej sprawie, zwłaszcza, że dzięki paranormalnym zdolnościom
ma lepszy wgląd w całą sytuację. Oprócz tego nieoczekiwanie spada na
wszystkich lawina nieszczęść i wypadków, w tym Samanthę. Dochodzi nawet
do tego, że trzeba dokonać ważnych życiowych wyborów.
Z początku myślałam, że J.R.Rain będąc uprzednio prywatnym detektywem
bardziej naprowadzi fabułę w kierunku wątków detektywistycznych, niż
paranormalnych. Liczyłam na trochę bardziej wartką akcję, przez co
troszkę się przeliczyłam. Co nie znaczy, że powieść jest zła, co to, to
nie. Szkoda tylko, że niektóre sytuacje zostały przedstawione aż nazbyt
ogólnikowo. Prawda jest też fakt, że nie można się zabierać za
„Amerykańskiego wampira” nie czytając uprzednio „Luny” oraz „Księżyca i
wampirzycy”, bowiem niektóre sytuacje są niejasne i pozbawione sensu.
Przekonałam się o tym na własnej skórze. Jednak, gdy tylko zaczęłam
zagłębiać się w poprzednie tomy, sporo spraw zrozumiałam. Również
bohaterowie wydali mi się bardziej jaśni i klarowni. Wszystko jest
bardziej zrozumiałe.
Nie wiem czy plusem, czy też minusem jest fakt postawy samej bohaterki.
Zwłaszcza, jeśli chodzi o jej zainteresowanie mężczyznami. Z jednej
strony dodaje to ciekawszej fabuły, z drugiej zaś teksty w stylu „Leżeć,
mała” są aż nazbyt niesmaczne. Najbardziej chyba przypadła mi do gustu
scena, w której Luna ukazuje swoje prawdziwe, matczyne uczucia w chwili,
gdy jej syn trafia do szpitala. Przyznaję szczerze, że ten moment, aż
mną wstrząsnął, bowiem jest nie tylko specyficzny, ale i wyjątkowy w
porównaniu do całości.
Styl pisania jest tutaj prosty, tak samo jak język. Nie ma jakiś
trudnych wyrażeń, czy niezrozumiałych opisów. Zdania krótkie i na temat.
Z początku myślałam, że pod tym względem wszystko będzie bardziej
uwikłane ze względu na detektywistyczna przeszłość autora. Fakt, faktem,
jeśli chodzi o napięcie to czasem jest, czasem go nie ma, ale chyba taki
już urok tej serii, bowiem w pierwszym tomie, który aktualnie czytam
jest tak samo. Chociaż mimo wszystko mam niemałe wrażenie, że autor
trochę podupadł na budowaniu fabuły i ciekawych wątków. Również spora
czcionka, która nie męczy wzroku jest sporym plusem, przez co o wiele
łatwiej i szybciej się czyta.
Od początku uważałam, że może nie jest to zbytnio wyszukana lektura, to
i tak warto ją przeczytać. Lekka, przyjemna, w sam raz na chwilę
odpoczynku po męczącym dniu. W szczególności mogę ja polecić fanatykom
wampiryzmu i ogarniających wszem i wobec świat czytelniczy paranormali.
Jeśli spotkałabym się z kolejnymi częściami przygód Luny, to chętnie bym
je przeczytała – o ile uprzednio skończę nadrabiać tomy poprzednie, co
przyznaję idzie mi całkiem sprawnie. Zwłaszcza, że liczę na ciekawsze
zakończenie całej tej historii, niż to, które zostało pokazane tutaj, –
bo już na pierwszy rzut okaz widać, że nie jest to koniec historii, a
jedynie początek czegoś nowego.
Moja ocena: 6/10 pkt.
Lilien |
Tytuł: Amerykański wampir
Autor: J.R. Rain
Wydawnictwo: G+J / National Geographic
Wydanie: 2012-09-05
ISBN: 978-83-7778-261-3
Objętość: 327
|
|