A NA IMIĘ JEJ BEDZIE
ANIELA Marcin Wroński W
Lublinie na początku września 1938 roku policja znajduje zwłoki młodej służącej.
Przed zamordowaniem zgwałcono ją, zostawiając na ciele dziwną wydzielinę. Równo rok
później, kiedy miasto atakują wojska hitlerowskie, w podobny sposób ginie inna
kobieta. Niewyjaśniona zbrodnia nie daje spokoju komisarzowi Zygmuntowi Maciejewskiemu.
Żeby móc zbadać sprawę, wstępuje w szeregi niemieckiej policji. Polskie podziemie
uznaje go za zdrajcę, więc Maciejewski musi działać ze zdwojoną ostrożnością.
Zwłaszcza że ostatnie morderstwo nie oznacza końca tej serii...
Bombardowania, hitlerowcy, getto i obóz koncentracyjny na rogatkach - to wojenny
krajobraz Lublina. Mimo wszystko miasto podskórnie tętni rozrywką i erotyką. Na
posterunku pozostaje komisarz Maciejewski. Sprawiedliwości szuka nawet w czasach, w
których zbrodnia jest na porządku dziennym. A na imię jej będzie Aniela, trzecia i
najmroczniejsza powieść z retrokryminalnego cyklu Marcina Wrońskiego, zaskakuje więc i
poraża. Koniec przedwojennego Lublina i zagłada Żydów zostały w niej przejmująco
odmalowane i stanowią bardzo ważny element fabuły. Wydawnictwo WAB |
Marcin Wroński "A
na imię jej będzie Aniela"
Ilość stron: 440
Wyd. W.A.B.
Warszawa 2011
Ocena: 4/6
Marcin Wroński - pisarz, redaktor, dziennikarz i felietonista. Znany czytelnikom głównie
za sprawą cyklu powieści o komisarzu Maciejewskim. Za jego pierwsze dwie części, tj.
Morderstwo pod cenzurą i Kino Venus, został nominowany do prestiżowej Nagrody Wielkiego
Kalibru. Twórca piosenek i skeczy dla prowadzonego przez siebie kabaretu o nazwie "Osoby
o Nieustalonej Tożsamości".
A na imię będzie jej Aniela to już trzeci kryminał opowiadający o losach komisarza
Zygmunta Maciejewskiego. Akcja powieści rozpoczyna się w 1938 roku w Lublinie. Dokładnie
na rok przed wybuchem II Wojny Światowej, tytułowy Zyga, który jest komisarzem wydziału
śledczego w lublinie, wpada na trop zagadkowego morderstwa młodej kobiety. Dziewiątego
września, Aniela Biernacka została uduszona i zgwałcona. Śladów, które mogłyby
doprowadzić do sprawcy praktycznie nie ma, a jedynym interesującym tropem, jest osobliwa
ropna maź, pozostawiona na ciele denatki.
Po roku śledztwa postępów w sprawie nie widać, lecz komisarz Maciejewski nie zamierza
się poddawać i na przekór szalejącej wojnie nadal prowadzi rozpoczęte dochodzenie.
Gdy ginie kolejna ofiara, a do Lublina wkraczają Niemcy, Zyga nie ma wyjścia. Aby móc
działać i dowiedzieć się prawdy musi wstąpić do niemieckiej Policji Kryminalnej -
Kripo. I choć od tamtej pory dla większości ludzi staje się zdrajcą, on nadal
zamierza robić przede wszystkim to, co do niego należy.
Marcin Wroński stworzył książkę intrygującą, a zarazem dość niezwykłą w swej
kreacji. Ujęcie kryminalnej historii w klamry II Wojny Światowej, jest dla czytelnika
rozwiązaniem co najmniej zaskakującym. W czasie, gdy dookoła ginie masa niewinny ludzi,
okazuje się, że jeden człowiek z uporem maniaka dąży do wyjaśnienia kilku morderstw,
które w zaistniałym kontekście, wydawać się mogą małym i niewiele znaczącym
incydentem. Tym czasem wbrew przeciwnością losu i masie problemów, to właśnie
Maciejewski stara się dociec prawdy.
Atutem książki, jest świat wykreowany przez autora. Odwzorowanie przedwojennego
Lublina, a następnie ukazanie procesu jego germanizacji jest bardzo szczegółowe i
wierne historii. Widzimy jak od 1940 roku Krakowskie Przedmieście przekształciło się w
Krakauerstrasse, plac Litewski w Adolf-Hitler-Platz, a ulice zyskiwały kolejno niemieckie
nazwy. W powieści znajdziemy też wiele nawiązań do rzeczywistych wydarzeń z przeszłości.
Między innymi słynnego orędzia prezydenta RP Ignacego Mościckiego o początku wojny,
czy fragmentów gazet, które mimo małych modyfikacji w pełni oddają istniejącą wówczas
propagandę.
Prócz tego książka oferuje nam sporą ilość postaci i wątków pobocznych, których
liczebność jest niestety dla mnie jej słabym punktem. Problem polega na tym, że jeżeli
nie jesteśmy w stanie poświęcić jej np. weekendu, i czytamy ją przez kilka dni z
przerwami, to postacie i sytuacje zaczynają się nam ze sobą mieszać. ...Aniela wymaga
od czytelnika skupienia oraz sporo wolnego czasu, czyli tego, czego w minionym tygodniu
zapewnić jej nie mogłam. Tym samym nie można jej nazwać lekturą rozrywkową, i jako
relaksacyjny punkt dnia egzaminu nie zdaje.
Powieść w warstwie językowej czyta się dobrze i na pewno wiele osób znajdzie w niej
odskocznię od typowych, masowych kryminałów amerykańskich. W pewnym sensie pełni ona
również rolę dydaktyczną, gdyż co krok przypomina nam o takich miejscach jak
Majdanek, Bełżec, Auschwitz czy Katyń. Mimo, że wojna jest tu tylko tłem wydarzeń,
to autor nie pozostaje obojętny i przynajmniej stara się wspomnieć o tych, ważnych dla
Polski miejscach.
Słowami podsumowania muszę przyznać, że fanką literatury historycznej nie jestem, więc
nie mogę powiedzieć bym czerpała pełnię przyjemności z jej czytania, ale wśród
wielbicieli historii książka odbiorców zapewne znajdzie. Marcin Wroński osadził
bardzo dobrze znany motyw morderstwa, w mniej znanym środowisku i czasie. Dzięki czemu
otrzymaliśmy retrokryminał, który powinien przypaść do gustu sporej ilości czytelników.
Varia
|