PAŁAC PÓŁNOCY Carlos Ruiz Zafon RECENZJA KOSTNICA
Czyta: Piotr Fronczewski
Czas: 8,5 h
Wyd. Muza
Warszawa 2011
Ocena: 5/6
Nie ma co ukrywać, miłośniczką technologii, które wkradły się w świat książek
nie jestem. Nigdy zarówno za e-bookami, jaki i audiobookami nie przepadałam. Dlatego
też, gdy w przesyłce od wydawnictwa Muza znalazłam pozycję do słuchania, nieco
struchlałam.
Początkowo nie obyło się bez komplikacji. Moje radio, mimo posiadanej funkcji mp3 nie
było w stanie odczytać plików ani z samej płyty, ani też z pendrive'a. Dopiero po
przepuszczeniu ich przez program do obróbki dźwięku całość ruszyła i wówczas się
zaczęło...
Ben jest wychowankiem sierocińca St. Patrick's w Indyjskiej Kalkucie. Wraz z szóstką
mieszkających tam dzieci, założył przed laty tajne stowarzyszenie Chowbar Society,
którego siedzibą stał się Pałac Północy. Budynek ten, mimo dumnej nazwy, jest co
prawda tylko rozsypującą się ruiną, jednak nie przeszkadza to grupie przyjaciół co
noc się w nim spotykać.
W dniu szesnastych urodzin Bena, kiedy wybija jego pora na puszczenie domu, poznaje on
swą rówieśniczkę Sheere i zaprasza ją na ostatnie spotkanie stowarzyszenia. Gdy
dziewczyna opowiada tragiczną historię swej rodziny, wszyscy jednogłośnie
postanawiają jej pomóc. W ten sposób zostają wciągnięci w niebezpieczną rozgrywkę
na śmierć i życie, której finał okaże się być niemałym zaskoczeniem.
Ponura, deszczowa atmosfera, szaleńcza pogoń za dowodami, opuszczony dworzec kolejowy, a
przede wszystkim złowieszcza postać Jawahala, sprawiają, że słucha się tego z
wypiekami na twarzy. Autor nie tylko świetnie kreśli obraz każdego z bohaterów, ale
też wartko prowadzi akcję, nie pozwalając jej spocząć ani na chwilę. Rodzinne
sekrety, klątwy i przewinienia to zaledwie ułamek tego co ich czeka.
Należę do pokolenia, które Piotra Fronczewskiego utożsamia jeszcze z postacią pana
Kleksa. Z tego też powodu słuchanie jak pan Piotr czyta, a właściwie opowiada o losach
przyjaciół, przywoływały mi wspomnienia z licznych gawęd snutych przez wykreowaną
przez niego postać.
Ta podwójna magia - postaci lektora oraz prezentowanej przez niego historii -
sprawiła, że ja, pełnoletnia już osoba, poczułam się jak za dawnych lat, kiedy to
przed zaśnięciem wysłuchiwałam bajek na dobranoc. Jeżeli i wy chcecie powrócić na
moment do tych beztroskich chwil oraz dać się porwać przygodzie, sięgnijcie po Pałac
Północy w formie audiobooka. Ja wprawdzie nadal ich fanką nie jestem, ale do tego z
chęcią będę wracać.
VARIA |