BASTION - Stephen King RECENZJA KOSTNICA
O
tej powieści mówi się, że jest "opus magnum" Stephena Kinga. Fakt, to jedna z
najobszerniejszych i najbardziej rozbudowanych fabularnie książek jakie napisał.
Mocna,
momentami upiorna, strasząca ziejącą otchłanią przyszłej(sic!) apokalipsy. A zarazem
piękna i pouczająca. O czym mowa?
Chyba
tylko jedna powieść odpowiada temu krótkiemu opisowi - Bastion. Po raz pierwszy ukazała się w 1978, w
Polsce dopiero w 2000 roku. niestety. Jakiś czas temu udało mi się ją dopaść na
jednym z regałów zabrzańskiej biblioteki i na kilka dni zagłębić w fabułę, którą
wielokrotnie przeżywałem oglądając fenomenalną ekranizację z lat 90-tych.
O
czym jest owo "wielkie dzieło"? A więc o niemal całkowitej zagładzie ludzkości i
równocześnie odrodzeniu naszego gatunku. Nie tylko pod względem fizycznym,
biologicznym, ale i mentalnym.
Zaczyna
się następująco: z wojskowych laboratoriów "wydostaje się" na powierzchnię ziemi
niezwykle śmiercionośny wirus - "Kapitan Trips" - który zabija niemal całą
ludzkość.
Ci,
który przeżyli nawiedzani są przez dziwaczne wizje, które zwiastują nadejście
swoistej wojny ostatecznej, jaką stoczą wysłannicy "dobra" i "zła". Ci pierwsi
skupią się wokół czarnoskórej staruszki - Matki Abigail Freemantle. Drudzy
natomiast przyłączą się do demonicznego Randalla Flagga.
Nie
ma sensu zdradzać więcej z fabuły. poza tym, to jedynie zarys, pewne punkty
kotwiczne. Ważna jest całość. Poza tym, to nie jest horror sensu stricte, raczej
apokaliptyczny horror psychologiczny. Bastion
łączy w sobie grozę Miasteczka Salem z
perfekcją opisu i współodczuwania Zielonej Mili.
Tu najistotniejsza jest charakterystyka postaci - zarówno indywidualnych jak i bohatera
zbiorowego, idea duchowej transformacji, umiejętności radzenia sobie w sytuacji skrajnie
krytycznej.
King
stopniowo wprowadza nas do opustoszałego świata, który przyszłe pokolenia - te,
które zwyciężą w ostatecznej potyczce - będą się starały na nowo zaludnić.
Opisując po kolei wszystkich najważniejszych bohaterów, równolegle rzucając okiem na
poczynania ich "oponentów" i tajemniczego Śmieciarza (w tej roli - filmowej rzecz
jasna - fenomenalny Matt Frever..wybaczcie dygresję) o dziwo nie nudzi jak Orzeszkowa
w Nad Niemnem (z całym szacunkiem dla niej),
ale cały czas utrzymuje w tle pewną aurę niepewności, bezustannego osaczenia. nawet
w chwilach spokoju i radości czuć w myślach tych postaci niepewność. Wielu z nich
jest na skraju załamania nerwowego.
Bastion
to nie tylko studium psychiki jednostki i zbiorowości "po zagładzie". Amerykański
pisarz rozpościera przed nami wizję całej ludzkości, ze wszystkimi jej wadami (te
reprezentują głównie zwolennicy Flagga) i niedociągnięciami. Jest tu nie tylko
wspomniana wcześniej zdolność do jednoczenia się i wspólnej walki. To cała panorama
uczuć, myśli, i czynów. Świat w pigułce i obraz tzw. "społeczeństwa
zachodniego".
Mimo
iż powieść w najnowszych wydaniach ma ponad tysiąc stron, żądna z nich nie powinna
czytelnika nudzić. No, dobra. mnie nie nudziła, ale mam nadzieje, że i Wam się
spodoba.Dlaczego? Bo to kawał świetnej prozy. Co z tego, że popularnej, skoro w tej
kategorii bije większość na głowę.
Bastion
jest mocną, ściskającą w dołku opowieścią o ludzkim pędzie ku samozagładzie.
Mówi - teraz będzie patetycznie - o odwadze, miłości, przyjaźni, oddaniu i
ogromnej wierze.
Może
być przestrogą, a zarazem cudowną, wielopoziomową i niebanalną formą rozrywki
intelektualnej. Zarówno powieścią psychologiczną, przygodową i obyczajową. To
pozycja dla wymagających czytelników, ale i -
mimo "lekkości pióra" Kinga - też takiego czytelnika łaknąca.
Reasumując
- zapraszam do lektury.
BASTION
Autor:
Stephen King
Tłumaczenie:
Robert P. Lipski
Wydanie
oryginalne: 1978
Wydanie
polskie: 2000
Wydawnictwo:
Zysk i S-ka
Ilość
stron:1344 (wyd. I, inne mają różne ilości stron.)
Krzysztof
Chmielewski
|