TWITTER BLOGGER SKULLATOR PLIKI COOKIES KANAŁ YOU TUBE KOSTNICA FACEBOOK | |||
BESTIA
- Piotr Rozmus Mieszkańcy Szczecinka zastygli w śmiertelnym przerażeniu. Dwie bestialsko zamordowane młode kobiety, dwoje porwanych dzieci i oskalpowany mężczyzna to bilans kilku tygodni. Gdy emerytowany komisarz policji starał się uciec przed zmorami przeszłości, to miejsce wydawało mu się sielską przystanią. Tymczasem staje przed podwójnym wyzwaniem. Musi włączyć się w poszukiwania psychopatycznego mordercy, a także po raz drugi zmierzyć się z niejakim Łezką, szefem szczecińskiej mafii, który przed laty wydał wyrok na jego małą córeczkę. Nie wie jednak, że w ukryciu czyha jeszcze jeden przeciwnik, inteligentny i bardziej niebezpieczny, którego dziedzictwo zła sięga lat wojny...
RECENZJA 1 Każde miasto skrywa mroczną tajemnicę. Czasem dotyczy ona zamierzchłej przeszłości, inne swoją sławę opierają na doniosłych wydarzeniach z teraźniejszości. Lecz nie ważne jak popularne jest miasto, bo gdy na jego terenie zaczyna grasować psychopatyczny zabójca, nawet najdonioślejsza historia nie jest w stanie przesłonić oczu opinii publicznej, która z niezdrową fascynacją zaczyna śledzić jego kroki. Z takiego założenia wyszedł Piotr Rozmus w swojej debiutanckiej powieści „Bestia”. W spokojnym zazwyczaj Szczecinku zostają brutalnie zamordowane dwie młode kobiety, ginie dwójka małych dzieci, a jakby tego było mało niedługi czas później policja znajduje zwłoki mężczyzny, któremu żywcem zdarto skórę z twarzy. Na mieszkańców miasta pada blady strach, nikt bowiem nie wie gdzie i kiedy psychopata uderzy ponownie. W tym samym czasie, w odległym o dwieście kilometrów Szczecinie, komisarz policji, Robert Donovan decyduje się przejść na wcześniejszą emeryturę. Jego decyzji nie zmieni nawet fakt, że za kilka dni ma wyjść na wolność jeden z najsłynniejszych szefów mafii, Łezka, do którego aresztowania Donovan przyczynił się trzynaście lat wcześniej; człowiek, który w odwecie za zamknięcie w więzieniu, przyczynił się do zabójstwa córeczki komisarza i tym samym do zniszczenia mu życia. Donovan postanawia wrócić do rodzinnego Szczecinka, by tam w spokojności spędzić swoją emeryturę. Nie wie jednak, że pakuje się wprost w środek wydarzeń, których korzenie sięgają czasów II wojny światowej... Jak wspomniałam na wstępie, „Bestia” to pierwsza powieść Piotra Rozmusa. A z debiutami różnie bywa, są gorsze i lepsze. Według mnie „Bestia” plasuje się tak po środku: nie jest rewelacyjna, ale nie jest też najgorsza. Upił mały łyk kawy i spojrzał na porozrzucane na odrapanym biurku zdjęcia. Było ich około dwudziestu. Na każdym z nich widniały zwłoki dziewczyny, do których wczoraj zostali wezwani. (…) Zbliżenie twarzy pozbawionej oczu. Usta wykrzywione w grymasie ogromnego bólu i przerażenia. Rozpruta, ziejąca czarną otchłanią szyja. Piersi pozbawione sutków, ręce częściowo pozbawione palców, okolice pochwy wyraźnie okaleczone, ponadto całe ciało poszarpane i fragmentarycznie nadgryzione. Akcja powieści jest w gruncie rzeczy dwutorowa. Z jednej strony Donovan, emerytowany policjant, walczący ze swoimi demonami przeszłości, z których jeden, Łezka, lada dzień ma wyjść na wolność po trzynastu latach odsiadki. Z drugiej Szczecinek i dokonywane tam makabryczne zbrodnie, w centrum których znaleźli się podkomisarz Michalski oraz reporterka lokalnej telewizji, Aleksandra Markowska, która widzi w tym temacie wielką szansę dla siebie i swojej kariery. Oprócz tego jest i tajemnica, sięgająca roku 1941, kiedy to Szczecinek nosił jeszcze nazwę Neustettin. Choć początkowo historia ta wydaje się być całkowicie niezwiązana z fabułą powieści, to wraz z rozwojem akcji wszystko zaczyna się układać, a czytelnik poznaje znaczenie epilogu książki. Wraz z przyjazdem Donovana do rodzinnego Szczecinka oba wątki zaczynają się zazębiać, gdyż były policjant zostaje siłą przypadku wciągnięty w tamtejszy wir wydarzeń. Jeśli więc chodzi o poziom skomplikowana fabuły, to nie jest ona wybitnie rozbudowana i łatwo można się przez nią przebić. Biorąc pod uwagę postacie występujące w „Bestii” to zostały one nakreślone dość schematycznie. Jest były policjant, który ma porachunki z mafią; sprytna i nieugięta dziennikarka na tropie sensacji; szef miejscowej policji chcący zarówno złapać przestępcę, jak i jak najdłużej utrzymać sprawę w tajemnicy w obawie przed wybuchem paniki wśród mieszkańców. Nie będę się rozpisywać na temat tych bohaterów, bowiem są one przeciętne, niewyraziste. Nie ma więc sensu dłużej się im przyglądać. Na uwagę zasługuje jedynie postać mordercy, która co jakiś czas pojawia się na kartach „Bestii”. Z początku czuje się do niego niechęć, obrzydzenie wręcz, lecz wraz z rozwojem wydarzeń, gdy czytelnik poznaje jego historię, swoją drogą dość smutną, jego wyobrażenie nieco się zmienia. Nie na tyle by mu przebaczyć popełnione przez niego zbrodnie, lecz w pewnym sensie jest go żal, współczuje się mu. Trwało chwilę, zanim ojciec Mateusz zrozumiał co widzi i nabrał pewności, że może zaufać własnym oczom. Kołyska była pusta. Tuż za nią ktoś wbił w ziemię odwrócony krzyż, na którym głową w dół wisiało ukrzyżowane małe dziecięce ciałko. Ksiądz Mateusz jedynie przez chwilę łudził się, że jest to lalka, która powinna znajdować się w kołysce. Kapiąca z ciała krew pozbawiła go wszelkich złudzeń. Lubię książki krwawe, brutalne. Nadmiar juchy i wnętrzności przewalających się na kartkach powieści w zupełności mnie nie odstrasza, a wręcz zaciekawia. I pod tym względem „Bestią” czuję się usatysfakcjonowana. Bestialskich opisów w swoim debiucie Rozmus zawarł naprawdę sporo. Pod tym względem muszę przyznać, że obrazy, namalowane słowami przez autora, są niezwykle plastyczne i oddziaływujące na wyobraźnię, która w trakcie lektury zaczyna pracować na podwyższonych obrotach. Równocześnie z tego też powodu „Bestia” może odstraszyć niektórych czytelników, którzy unikają nadmiaru brutalności i krwistych opisów w czytanych przez siebie powieściach. Co więcej, obok wspomnianych deskrypcji, pojawiają się w książce sceny makabryczne, wręcz obrazoburcze, takie jak rytualne morderstwa małych dzieci, zobrazowane z całą szczegółowością. Poszczególne grupy czytelników mogą się poczuć nimi zniesmaczone, więc dobrze będzie, by przed sięgnięciem po „Bestię” zapoznały się z jej treścią, by potem nie musiały rzucać książki daleko w kąt. Autorowi momentami udało się poprowadzić akcję tam, by napięcie sięgnęło niemalże szczytu, czego idealnym przykładem jest scena na samym początku książki, w której tytułowa Bestia niczym drapieżnik poluje na swoją ofiarę, niewinną, nastoletnią dziewczynę. Bardzo dobrze czuć zarówno jej strach, jak i pragnienie krwi i pożądanie mordercy. Byłoby idealnie gdyby wyglądała tak cała powieść, lecz niestety tak nie jest, głównie z tego względu, że momentami książka jest zwyczajnie przegadana. Zamiast ciekawić, nudzi. Bohaterowie wygłaszają długie monologi, które nie zawsze wnoszą coś do treści powieści, a bardzo często powtarzają informacje, które czytelnik już zdobył rozdział, dwa wcześniej. Drugą sprawą, która irytowała mnie w trakcie lektury była nielogiczność niektórych sytuacji. Najbardziej rzuca się to w oczy w sytuacji, gdy przy zwłokach drugiej kobiety, ofiary Bestii, policja znajduje pusty wózek dziecięcy. Wydawać by się mogło, że w takiej sytuacji powinni być szczególnie nastawieni na poszukiwania dziecka, że powinna się liczyć każda minuta. A tu coś sobie pogadają, coś ustalą i... cisza. Nie ma dziecka? Mówi się trudno, wróćmy do poszukiwań mordercy. Długowłosy ściągał z nieszczęśnika jego własną twarz, odrywając od kości i tkanki żywą skórę, niczym groteskową maskę. Ta ciągnęła się jak guma, wydając przy tym okropne mlaśnięcia. „Bestia” ukazała mi się jako powieść z potencjałem, lecz w niekoniecznie dobrym wykonaniu. Wpadek było kilka, niektóre dość rażące (jak np. pomylenie imienia zmarłej córki Donovana, Zuzi, z jego siostrzenicą, Zosią), lecz widać, że autor chce pisać i ma do tego smykałkę. Debiutancka powieść Rozmusa w moich oczach wypadła raczej średnio, lecz mam nadzieję, że to nie było pierwsze i ostatnie razem słowo tego pisarza i że kolejne dzieło, które wyjdzie spod jego pióra, po prostu okaże się lepsze.
Anka „Wiedźma” Chramęga * wszystkie cytaty pochodzą z recenzowanej powieści. RECENZJA 2
Jakiś czas temu miałam przyjemność poznać najnowszą powieść
Piotra Rozmusa, zatytułowaną ''Kompleks Boga'', która
zrobiła na mnie kolosalne wrażenie. Dlatego postanowiłam
przeczytać debiut autora, aby sprawdzić czy
jest równie dobry. I jak było? Najpierw kilka słów o
fabule. Cyrysia, 13.03.2015 |
|
||
|