CAMIONO
- Tamara Koll
"Myślisz, że prawdziwe zło
jest tylko wymyślone, że rodzi się na dużym ekranie w kinie po to, abyś
mógł poczuć dreszcz zamieniający się w strach, tworzący wolę ucieczki?
Zło jest w tobie, ono zawsze tam było!
Nikt nie przypuszcza, że świat opanowany jest przez Demona. Nawet Jakub
Zarzycki, syn jego krwi, nie jest w stanie uwierzyć w swoją nową
rzeczywistość, która okryła czarnym płaszczem mocy jego beztroskie
życie.
Światem od zawsze rządził Demon, który zaszczepił w ludziach zło dające
początek końcowi naszego bytu. Manipulacje globalnych graczy, prowadzące
do upadku ekonomicznego naszego świata, są tylko następną próbą siły,
jaką Demon zaplanował już przed wiekami. Zrzeszenie rycerzy zakonu bez
nazwy, będące jedyną na świecie tajną organizacją ratującą świat,
założoną przez papieża Aleksandra III, wpada w sidła zastawione przez
Demona i jego popleczników. Tajny zakon egzystujący już 1000 lat zostaje
wystawiony na największą próbę. Przysięga, jaką składali ich ojcowie,
stała się zalążkiem ich poczynań, ich Kodeks natomiast drogowskazem
nieugiętości i twardości charakteru, potrzebnym w walce z Demonem,
którego ciemne oblicze nie zmieniło się, mimo upływu czasu i rozwoju
ludzkości. W przysiędze zawarte było ostrzeżenie, które napominało, że
jeżeli zakon zostanie rozbity, jeżeli jeden z nich zginie z ręki Demona
lub jego popleczników, gdy stanie się to, że będą niekompletni, wtedy
Demon zawładnie światem. Psychoza strachu zawisła nad głowami rycerzy, a
do tego seria morderstw, która rozpętała się po ich ingerencji w życie
syna krwi Demona, wywołała początek końca... Czyżby ich Kodeks nie
zdołał uchronić zakonników przed najgorszym, a ludzkości przed
zagładą...? "
RECENZJA
Różne są oczekiwania czytelników, tak jak różne są ich gusta. Ja jako
recenzent swój gust odstawiam na bok i jedyne czego od książki wymagam,
to LOGIKI – sensowności tego co czytam; oraz DOBREJ JAKOŚCI. Tych dwóch
rzeczy powinien oczekiwać i myślę, że oczekuje każdy z nas. Myślę też,
że nikt nie lubi niedostawać tego, czego oczekuje, a co mu się słusznie
należy.
Nie będę opisywał fabuły, ponieważ to strata czasu –
wszystko jest w opisie książki. Niestety tylko ten opis jest względnie
dobrze napisany i kuszący – narobił mi nadziei na naprawdę dobrą
historię – tak jak parę pierwszych stron. Wszystko co dobre kończy się w
momencie, kiedy Jakub (nieświadomy jeszcze niczego syn demona) trafia do
swojej ciotki, a tam: zakon bez nazwy, ratujmy świat..., ciocia wszystko
wie..., zaopiekujemy się Tobą... Przez całą książkę zastanawiałem się,
czemu wtedy go nie zabili choć wiedzieli, że mogą i, że to unicestwi
plany demona. To pierwsze zaprzeczenie jakiejkolwiek logice, a dalej
jest tylko gorzej i musiał bym cierpieć na naprawdę zaawansowanego
Alzheimera, żeby tego nie zauważyć i wszystko o czym przeczytałem uważać
za logiczny ciąg wydarzeń. Jedyny Ciąg, jaki występuje w powieści, to
ciąg niedorzeczności. Zaczynam się robić złośliwy, co jest skutkiem
lektury, która doprowadziła mnie do szału, więc po prostu wyliczę fakty.
Język, jakim napisano „powieść” jest ubogi i opiera
się na całej masie powtórzeń, zaczynając od pojedynczych słów
występujących nawet po kilkanaście razy na tej samej stronie i niemal
zdanie w zdanie, do całych akapitów i niepotrzebnych opisów. Czytałem na
przykład o popełnionej zbrodni – opis mówi od odnalezieniu przez
funkcjonariuszy zmasakrowanego ciała i o tym jak owo ciało wygląda, oraz
jak do tego doszło (że tak wygląda). Strona, dwie, lub kilka dalej mamy
do czynienia z opisem tej samej zbrodni i niemal tymi samymi słowami, a
różnica jest tylko taka, że najpierw było ‘po fakcie’, a teraz jest ‘w
trakcie’ i śledzimy każdy ruch mordercy. Bełkot i marnowanie papieru!
Postaci bohaterów – czy to z pierwszego, czy z
dalszych planów – są płytkie, bez wyrazu i gdyby nie imiona to każdy
mógłby być każdym. Świat w jakim żyją jest wykreowany przez demona, a
wszystko co się dzieje jest kontrolowane przez niego i dla jego korzyści
i... i tu zaczyna się wyliczanka, a najśmieszniejsze jest to, że owa
wyliczanka wygląda jak wystąpienie pewnej grupy polityków i
sympatyzującej z nią toruńskiej stacji radiowej. Mało tego, ponieważ
autorka tak się w tych wykładach o złym świecie zagalopowała, że
wyglądają na jej prywatne zdanie...
Zastanawia mnie polityka wydawnicza, jaką kieruje się
wydawca, zastanawia mnie kto dopuszcza teksty do druku i w końcu
zastanawia mnie, kto robi korektę, a mianowicie, czy jest to osoba
fikcyjna, czy też płaca jest tak mała, że tylko praca jest fikcyjna. Po
przeczytaniu tej książki zastanawiam się nad wieloma rzeczami, a jak tak
czytam swoją recenzję to zastanawiam się, czy przeczytanie „Camino”
Tamary Koll nie wyprało mi z mózgu zasad poprawnego używania języka
polskiego w mowie i piśmie. Książkę uważam za totalną porażkę.
Marek Syndyka |
Autor: Tamara Koll
Wydawnictwo: Poligraf
Luty 2013
Liczba stron: 340
|
|