CARNOSAUR - Harry Adam Knight Tytuł: Carnosaur
Autor: Harry Adam Knight
Rok wydania: 1991
Wydawca: Phantom Press
RECENZJA KOSTNICA
"I
Homer się czasem zdrzemnie" mawiał jeden z moich wykładowców na katowickiej
polonistyce. Mówiąc wprost, każdemu pisarzowi zdarzy się popełnić kiepską
powieść. Tak jest w przypadku Harry`ego Adama Knighta i jego Carnosaura. Znany powszechnie z niezłego pióra i
pomysłów autor stworzył opowieść ciekawą, nawet wciągającą, ale równocześnie
banalna i miałką. Miała się wstrzelić z "dinozaurowi boom" lat 80-tych. Nawet po
ekranizacji przeszła raczej bez większego echa. Z resztą adaptacja filmowa najwyższych
lotów nie była.
Jak
pisałem w recenzjach Genu i Macek Knight często sięga po tematykę związaną
z eksperymentami naukowymi. I tu pojawia się wyhodowane w laboratoriach monstra -
przywrócone do życia dinozaury. Mają być trakcją zoo, własności pasjonata
prehistorii - prof. Perwarda. Pech chce, że stworzenia wymykają się na powierzchnię
siejąc wszędzie dookoła terror i zniszczenie. Wkrótce pojawia się ktoś, kto
spróbuje powstrzymać nawałnicę.
To
klasyczne czytadło, zaliczyć je można, tak jak większość popularnych powieści
kieszonkowych Knighta czy Smitha do pogranicza horroru i powieści s-f klas A i B. Nie
umniejsza to w żadnym wypadku talentom pisarskim. Jest tu standardowa fabuła, ze
wszystkimi wymogami czasu, miejsca i akcji zarezerwowanymi dla tego typu opowieści.
Obecne są też wątki romansowe i erotyczne. Nie to jednak jest najważniejsze. Knight
zazwyczaj potrafi utrzymać czytelnika w napięciu, stopniowo nawarstwić pewne subtelne
pokłady klimatyczne i poruszyć odpowiednie sznurki. Tu, choć są momenty autentycznie
straszne, nie ma jednak takiego napięcia jakie wyczuwalne jest w np. Genie.
Wrażenie
robią opisy kreatur, sceny konfrontacji z nimi, a także objaśnienia dotyczące ich
pochodzenia. Bardzo dobrze przedstawione są momenty ataków bestii oraz chwile, kiedy ich
ofiary są rozszarpywane. Niemal czuje się ich strach i cierpienie, gdy długie kły i
pazury szatkują ich ciała.
Dialogi,
jak zawsze u tego autora sprawiają wrażenie naturalnych i przekonujących. Są drobne
nielogiczności w toku akcji, ale to dla szukających wad na siłę.
Postaci
wykreowane są dość wyraziście, z dość jawnym podziałem na "tych dobrych" i
"złych".
Carnosaur
tak
jak Fungus i kilka innych powieści w konwencji
horrorów medycznych, s-f czy animal attack, może być odczytywany jako krytyka praktyk
jakich dopuszczał się prof. Perward. Prawdą jest, że uczeni lubią posuwać się za
daleko i kto wie co ci realni chowają przez masami społeczeństwa. To jednak temat na
szerszą, wychodzącą poza powyższą recenzję dyskusję. Może kiedyś.
Tak
czy inaczej, jest to powieść przeciętna. Ani zła, ani dobra. Nie wyróżnia się
niczym szczególnym. Są momenty i "momenty", chwile grozy i miałkiej akcji. Nie ma
tu ani olśniewającej fabuły, ani totalnej szmiry. Cieszy koncepcja wykorzystania
prehistorycznych gadów, tego nieco brakuje w literaturze grozy. Ot, jak zazwyczaj,
kawałek nie najgorszej pop-kulturowej prozy z dreszczykiem dla przydługie wieczory.
MORMEGIL
|