TWITTER BLOGGER SKULLATOR PLIKI COOKIES KANAŁ YOU TUBE KOSTNICA FACEBOOK | |||
CIEŃ
ŻYWIOŁU - Leigh Fallon Jakiś czas temu zaczytywałam się w „Córce żywiołu” autorstwa pani Leigh Fallon, która to przenosiła czytelnika w świat magii żywiołów i naznaczonych. Przyznaję, ze nie mogłam przeżyć zakończenia, które to według mnie było zbyt drastycznie i nagle urwane. Nic, więc dziwnego, że gdy tylko dowiedziałam się o tym, że w księgarniach pojawia się tom drugi, od razu zapragnęłam go zobaczyć w swojej biblioteczce. „Cień żywiołu” opowiada dalszą historię rodziny Naznaczonych, oraz Megan. Każde z nich posiada moc władania nad jednym konkretnym żywiołem:, Megan – powietrzem, Adam – wodą, jego siostra Aine – ziemią, praz brat Raine – ogniem. Ich dzieje w znacznym stopniu okrywa tajemnica, ale jedno wiadomo na pewno: romans między dwojgiem Naznaczonych jest zakazany. Niekontrolowane połączenie żywiołów sprowadziłoby na świat chaos i zniszczenie. Jednak Megan i Adam postanawiają zaryzykować. Wiedzą, że jest to niebezpieczne, ale dla miłości są w stanie zrobić wszystko. Na dodatek, żeby było tego mało zbliża się okres Pogodzenia… Przyznaję, że zabierając się za kontynuację „Córki żywiołu” liczyłam na wartką akcję od samego początku. Koniec końców, stwierdzam, że początek nie jest ciężki, czy nad wyraz nudny, ale też nie porywa. Mogę się nawet pokusić o stwierdzenie, że w przypadku drugiego tomu, akcja rozwija się trochę wolniej, aniżeli w tomie poprzednim. Koniec końców fabuła i tak zaczyna porywać czytelnika, a gdzieś w połowie książki sama nie mogłam się od niej oderwać, wręcz pochłaniając treść ze strony na stronę. Może poniekąd wynikało to z tego, że dopiero, co skończyłam „Córkę żywiołu” i byłam „na świeżo” z problematyką powieści, a może też poniekąd też wynikało to z obycia się z samymi bohaterami. Już sama okładka wprawiła mnie w niemały zachwyt. Nie mam tutaj na myśli tylko i wyłącznie grafiki, która w zasadzie jest wzorowana na tomie poprzednim, ale raczej dobór odpowiedniej kolorystyki. Oj no dobrze, przyznaję – mam wielką słabość do fioletu… Patrząc na styl pisarski autorki praktycznie niczym się nie różni, jeśli chodzi o oba tomy. Właściwie to nic się w nim nie zmieniło. Czyta się szybko i bez najmniejszych problemów. Język pisarski jest prosty i bez zbędnych udziwnień – nawet imiona nowych bohaterów przypadły mi do gustu, co zdarza się bardzo rzadko w moim przypadku.
Jeśli chodzi o bohaterów powieści, to muszę przyznać, że chyba obyłam się z nimi już na dobre. W trakcie czytania mam wrażenie, że znam ich niemal na wylot. Szkoda tylko, że chwilami na myśl przychodził mi fakt, że chyba nie są tak właściwie do końca dobrze dopracowani. Dlaczego? Głównie, dlatego, że chwilami miałam wrażenie, że czegoś mi w nich brakuje, że są albo nazbyt ułożeni, czy podlegli danym sytuacjom. Trudno to wytłumaczyć, ale chodzi mi o to, że według mnie powinni być oni o wiele mniej przewidywalni, aniżeli są naprawdę. Ogólnie rzecz biorąc uważam, że książka jest ciekawa i godna polecenia. Jak na powieść młodzieżową jest naprawdę dobra? Jedynym minusem w zasadzie jest jedynie słabe dopracowanie bohaterów. Poza tym chyba nie mam żadnych większych, „ale” co do powieści pani Fallon. Czyta się naprawdę szybko – sama połknęłam ją w kilka godzin. Martwi mnie jedynie fakt, iż po dłuższym czasie mogę zupełnie zapomnieć, o co chodziło w fabule powieści, co jest dla mnie dość trudne, jeśli mam zamiar – a mam – przeczytać kontynuację. Moja ocena: 7/10 pkt. Lilien |
|
||
|