Europa jest
trupem. Niemcy, Dania, Francja nie istnieją.
My przetrwaliśmy
Ocalił nas wyszydzany relikt - tradycja.
Sens ukryty w słowach:
BÓG,HONOR, OJCzYZNA
Odparliśmy atak i wytrzymaliśmy do nadejścia pomocy.
Oni są Złem, ale my nie jesteśmy jakoś szczególnie dobrze.
Walczymy z nimi jako emisariusze normalności. Ludzie wolni
pragnący po prostu żyć bezpiecznie i zwyczajne.
Jak nasi przodkowie, którzy stawali przeciwko Leninowi albo
Hitlerowi. Nie byli aniołami, a ich Polska nie była rajem.
Lecz to nie znaczy, że zasłużyli na piekło jakie im
zgotowano.
Walczymy bo nie mamy innego wyboru.
I żeby Polska nie zginęła...
Czasami zastanawiam się co jeszcze nowego
można napisać, skąd Ci wszyscy fantaści biorą świeże
pomysły, albo jak udaje Im się łączyć stare i znajdować im
nowe zastosowanie. Napisać coś naprawdę nowego i
oryginalnego to niełatwa sztuka, ale są tacy polscy autorzy,
jak np. Kołodziejczak, którzy to potrafią.
„Czarny horyzont” zainteresował mnie nie
tylko dzięki opisowi z okładki, ponieważ tak naprawdę, to
śmieszą mnie opowieści, w których my Polacy w końcu jesteśmy
górą, a państwa, które nami gardziły i wyśmiewały cierpią,
lub nie istnieją – nie jestem ani fanatycznym patriotą, ani
jego przeciwieństwem. Nie było dla mnie najważniejsze co się
wydarzy, lecz gdzie to się będzie działo, ponieważ nie ma to
jak przeczytać kawał dobrej fantastyki osadzonej w naszych
polskich realiach!
Dzieje się ostro i to od samego początku,
a fascynuje praktycznie wszystko, od świata, który
przesycony magią bez przerwy transformuje - dziś stoi góra,
pojutrze płynie rzeka; dziś rośnie las, jutro wiatr
przewiewa piaski pustyni - przez zaklęcia i talizmany równie
sprawne w boju co szable i karabiny snajperskie, po elfa,
którego Polacy wybrali na swojego władcę. Wiara połączona z
magią pozwalają utrzymać granice Polski, a miasta na tych
samych współrzędnych. Ten barwny, żywy i oryginalny świat
powala na kolana, a jego opisy są najmocniejszą stroną
powieści. Uważam, że samych opisów tych wszystkich cudów i
cudeniek powinno być kilkadziesiąt stron więcej.
Bohaterowie, w tym główny – Kajetan, to
tacy trochę supermeni i wydaje się, że są niezniszczalni,
wszystko tak jakoś łatwo im się udaje... Za dobrze im idzie
i chwilami nierealnie to wygląda. Szkoda też paru ciekawych
wątków, które się urywają, a mogłyby bardzo wzbogacić i
urozmaicić powieść. Jak widać jest też parę małych wad, ale
w dalszym ciągu można się dobrze bawić... przez jeden
wieczór – bardzo szybko się czyta.
„Czarny horyzont” może i cyklowi „Dominium
Solarne” nie dorównuje, ale swoją oryginalnością i szybką
akcją potrafi wciągnąć, a wyobraźnia jeszcze długo po
przeczytaniu krąży w świecie opanowanym przez Jegrów i
Barlogów. Kawał dobrego science... fantasy!
Marek
Syndyka