Człowiek na krawędzi
Nowy Jork, ranek. hotel Roosevelt.
Nieznajomy mężczyzna wynajmuje na dwudziestym pierwszym piętrze pokój.
Wychodzi przez okno, staje na gzymsie i grozi, że popełni samobójstwo. Na
miejsce przybywa policja. Negocjatora Lydia Spencer podejmuję rozmowę z
desperatem. Wkrótce policji udaje się ustalić personalia mężczyzny. Okazuje
się, że jest on byłym policjantem, który został skazany i osadzony w
więzieniu za kradzież diamentu. Nick Cassidy jednak uciekł z więzienia i o
dziwo nie ukrywa się, lecz kieruje wzrok policji, mediów i społeczeństwa na
własną osobę. Bohater chce, bowiem udowodnić swoją niewinność. W jaki sposób
to zrobi i czy mu się uda?
Tak oto
w skrócie przedstawia się fabuła najnowszego filmu Asgera Letha „Człowiek na
krawędzi”. „Człowiek na krawędzi” arcydziełem nie jest, ale śmiało można go
zaliczyć do filmów zapewniających znakomitą rozrywkę. Jest to kino spod
znaku tego, w którym dobry, niesłusznie oskarżony glina za wszelką cenę
próbuje oczyścić się z zarzutów. W tym celu nie cofnie się przed niczym i
chwała mu za to, bo dzięki temu widz jest świadkiem zapierających dech w
piersiach wydarzeń.
„Człowiek na krawędzi” to film, który nie nudzi. Wartka akcja, stopniowo
budowane napięcie oraz powolne odsłanianie kart sprawiają, że ogląda go się
z niecierpliwością poznania finału.
W filmie
główny akcent położony jest na Nicku Cassidym. Mężczyzna stoi na gzymsie i
próbuje przekonać negocjatorkę o słuszności swojego postępowania. Sceny, w
których kamera wędruje z góry na dół i pokazuje widzianą z perspektywy
bohatera ulicę są świetne. Bardzo realistyczne i naprawdę mogące wywołać lęk
wysokości.
Nie
myślcie jednak, że w „Człowieku na krawędzi” cała akcja osadza się na
rozmowach
bohatera
z policyjnym negocjatorem, otóż nie. Plan pierwszy opowiadanej historii jest
tylko przykrywką. Akcja niczym z gangsterskich filmów dzieję się nieopodal
hotelu. Wyścig z czasem i niebezpieczne sytuacje korzystnie wpływają na
fabułę filmu. Emocje zapewnione.
Napisałam już, że „Człowiek na krawędzi” arcydziełem nie jest, brakuje mu
także do światowej super produkcji i wątpię, aby stał się prawdziwym kasowym
hitem. Tak naprawdę, to nie wiem czy podyktowane jest to dużą ilością
niedorzecznych, mało prawdopodobnych rozwiązań, czy obsadą aktorską. W roli
Nicka Sam Worthington jakoś nie zapada w pamięć, ale mimo to, film potrafi
wciągnąć w swoją fabułę i sprawić, że przed finałem nie wyłączymy
telewizora.
Polecam.
ZAJĄC
Reżyseria: Asger Leth
Scenariusz: Pablo F. Fenjves
Premiera: 27 stycznia 2012
Produkcja: USA
Obsada:
Sam Worthington, Elizabeth Banks, Jamie Bell, Anthony Mackie, Edward Burns
|