Cztery części, cztery tytułu, cztery opowiadania. A wszystko
ma znaczenie. Pierwsza część tomu nosi miano Wiosny
nadziei. W niej dostajemy opowiadanie: Skazani na
showshank.
Najpierw był film… Pewnie u większości tak to wyglądało.
Zachwyt, niedowierzanie, że coś tak genialnego można
wyreżyserować, tak zagrać, o czymś takim opowiedzieć w
sposób tak przejmujący, że aż za gardło chwyta. Jak się
okazało – można. A na papierze, w tomie Cztery pory roku
wychodzi jeszcze lepiej.
King potrafi pisać mrożące krew żyłach opowieści, którym
daleko do klasycznego, ba jakiegokolwiek, horroru. Historie
które zapadają w pamięć tak głęboko, że nie sposób się ich
pozbyć. Tak było z Zieloną milą, tak jest i ze
Skazanymi na Shawshank.
Historia Andy’ego Dufrensne, człowieka niesłusznie skazanego
za podwójne morderstwo opowiadana jest przez jednego z
więźniów – Rudego. Wspomina on długie lata, które spędził w
więzieniu. I wspomina Andy’ego.
Zdaje nam relacje z tego, jak funkcjonuje tego typu
placówka. Nie tak dosadnie jak Stasiuk, jeśli mogę posłużyć
się polskim przykładem… ale też bardzo sugestywnie. I też
nie do końca to, jest ważne w tej historii. Należy przed
wszystkim zwrócić uwagę na ludzkie cierpienie. Ludzką
psychikę. To jak pomyłka i zła wola karierowicza może komuś
zniszczyć życie. I jak ten ktoś potrafi iść przez nie z
podniesioną głową. A z każdej kłody, jaką mu rzucają pod
nogi, budować mur nie do zdobycia. W końcu, po wielu latach,
Andy zrobi coś, czym zaskoczy wszystkich wokół.
King pisze też o tym, jak funkcjonuje umysł człowieka, który
niemal całe życie spędził za kratkami i po wyjściu, musi
zweryfikować to, co kiedyś uważał za rzeczywistość. O
nadziei na lepsze jutro. Więzienie staje się, po pewnym
czasie, drugim domem. Dosadne, mocne, czasem przerażające
opisy realiów zakładów karnych, często doświadczanych na
własnej skórze, nie są w stanie wytrzebić poczucia
przynależności. A przecież powinno być inaczej. Okazuje się,
że jest jedyną rzeczywistością, w której skazany czuje się
bezpieczny.
Druga część: Lato zepsucia. Opowiadanie Zdolny uczeń
O niezdrowej fascynacji… bardzo niezdrowej. Młody chłopak
odkrywa, że w jego mieście ukrywa się były hitlerowiec.
Więcej – zbrodniarz wojenny. Co gorsza, młodego człowieka
niezwykle intryguje to, co ten robił. Wiele o tym czytał,
ale nie do końca był w stanie zrozumieć co tam się stało…
W pewnym momencie zainteresowanie zamienia się obsesję.
Osacza starszego człowieka, zmienia swoje i jego życie.
Pojawiają się problemy w szkole, w domu, życiu prywatnym.
Zaczyna mieć koszmary, sny na jawie, dziwaczne myśli…
To opowieść o tym jak nieświadomy i niewinny jest młody
umysł. Jak chłonny i podatny na szkodliwe zainteresowania. O
tym, jak okrutny potrafi być człowiek. Nie tylko w chwili
osaczenia. Czasem dla patologicznej, przerażającej,
perfidnej przyjemności. Z nudów. I skrzywionego poglądu na
świat.
Okaże się bowiem, że dzieciak zostanie bardzo pojętnym
uczniem. Mimo iż nie do końca zda sobie z tego sprawę,
zepsuje się jak pozostawione na słońcu mięso.
Ale sprawiedliwości stanie się zadość.
King porusza problem nieświadomości tego, w jakim świecie
żyjemy. Tego, że dawne zbrodnie zacierają się w naszej
świadomości i stają się nic nie znaczącymi fantomami.,
którymi szafować możemy na lewo i prawo. A gdy w końcu
zrozumiemy, co się dzieje wokół – jest za późno.
Część trzecia: Jesień niewinności. Opowiadanie:
Ciało
Chyba najlepszy tekst. Długo go szukałem. Nie wiem czy
wiecie, ale na jego podstawie nakręcono jeden z najlepszych
filmów mojego życia –Zostań ze mną (Stand by me).
Czterech chłopaków wybiera się na wyprawę, by zobaczyć
trupa, martwe ciało dzieciaka, który prawdopodobnie wpadł
pod pociąg. Pozornie prosta podróż zamienia się w wędrówkę
do najgłębszych zakamarków psychiki tych młodych ludzi.
Opowiadana z perspektywy czasu przez jednego z nich zagłębia
się w procesy rządzące społecznościami lokalnymi, tym, jak
pozycja społeczna i ognisko domowe kształtuje przyszłość
mieszkańców prowincji (i nie tylko jej).
To o kraju i czasie lat dziecinnych. O walce pokoleń. Nie
tylko dzieci i rodziców. Także z braćmi i siostrami.
O wstydzie, gniewie i miłości. Przyjaźni i planach na
przyszłość, które ją krzyżują. Równych o równiejszych
O nieuchronnej zagładzie słabszych, jałowości losu…
nieuchronności bylejakości.
Prześwituje tu sam autor. Pisze do nas w pierwszej osobie.
Jako jeden z młodych ludzi. Rozpamiętuje, zastanawia się jak
przeszłość mogła się tak zatracić. Widzi groby przyjaciół,
upadek swych niegdysiejszych wrogów… Zaprzepaszczone szanse.
To jedna z najciekawszych, najgłębszych i najbardziej
poruszających historii jakie wyszły spod pióra Stephena
Kinga. Horror, tym bardziej przerażający, że dzieje się tuz
obok nas.
Czwarta część: Zimowa opowieść. Opowiadanie:
Metoda oddychania.
Najlżejszy tekst. Zarówno emocjonalnie jak i literacko.
Słaby, rzeknę nawet. Opowieść z dreszczykiem o tajemniczym
klubie w którym… opowiada się historie. Jedna są straszne
inne ciekawe…
Mocno oniryczny charakter, senny i lekko zawiesisty.
Sprawia, że lektura jest przyjemna, wciągająca jak bagno i
kusząca jak ciężkie powieki, gdy stoimy w nocy na przystanku
autobusowym i sen kładzie się nam na rzęsach, lekko
pociągając je w dół.
Ale nie pasuje do pozostałych, tak realnych, tak mocnych i
przerażających. Zdaje się być przypadkowo dodany. Tekstowy
przybłęda.
Intrygujący, trochę banalny ale jednak ciekawy. Tylko co on
tu robi?
Mormegil