Przez
literaturę młodzieżową w ciągu kilku ostatnich lat przetoczyła się burza, a
nastolatki w bardzo krótkim czasie zarzucone zostały powieściami o istotach
paranormalnych. Konwencja ta, choć oryginalna i świeża, w bardzo krótkim czasie
została wyczerpana. Młodzi czytelnicy potrzebowali czegoś więcej. Czy antyutopie
wyczerpią się tak samo szybko jak paranormal romance? Nie wiem. Na razie sięgają
szczytów popularności, a my możemy się cieszyć oryginalnymi opowieściami najwyższej
jakości.
"Deklaracja" to dzieło znamienne. Mimo że w Polsce swoją popularność zdobywa
dopiero teraz, na fali sukcesu innych antyutopijnych pozycji, to w rzeczywistości jest to
powieść przełomowa. Wydana została w roku 2008, na cztery miesiące przed słynnymi
"Igrzyskami śmierci".
Wielka Brytania, rok 2140. Rzecz przerażająca, bo rok 2140 nie jest przyszłością
odległą. My go nie doczekamy, ale zmiany o których mowa nabrały rozmachu już w roku
2030, a to czasy, które nadejdą całkiem niedługo. Naukowcy wynaleźli Regenerację, a
stąd niedaleka droga do leku na Długowieczność. Ludzie przestali się starzeć,
chorować, a w związku tym nie umierali. W bardzo krótkim czasie na Ziemi nastąpiło
przeludnienie. W 2065 roku wprowadzono więc Deklarację, którą znowelizowano w 2080 -
ludziom zabroniono posiadania potomstwa. W rezultacie na świecie pozostali tylko legalni
ludzie, ci którzy żyli przed rokiem 2080 i którzy żyć będą już wiecznie.
To naprawdę straszna wizja; wizja starego, niezmiennego społeczeństwa. W
"Deklaracji" świat stanął w miejscu - nie ma dzieci, nikt nie umiera. Po ulicach
chodzą ludzie, którzy wygrali z chorobami, ale nie potrafią jeszcze przezwyciężyć
zewnętrznych oznak starzenia. Noszą drucianą bieliznę, która podtrzymuje ich
obwisłą skórę. Istnieją jednak buntownicy, którzy nie zamierzają się bezwolnie
poddać; oni nadal pragną mieć dzieci, pragną walczyć z systemem. System jest jednak
od nich silniejszy. Wytropienie nadmiarów - bo tak nazywane są nielegalnie narodzone
dzieci - to tylko kwestia czasu. W niektórych krajach nadmiary są usypiane natychmiast
po urodzeniu, ale Wielka Brytania to kraj humanitarny, władze wierzą, że nadmiary
swoją ciężką pracą i podporządkowaniem są w stanie odkupić Grzech rodziców.
Nadmiar Anna to wartościowy zasób. Zna Swoje Miejsce, wie, że nie ma prawa istnieć,
wie, że ludzie, którzy dali jej życie to przestępcy. Odkąd pamięta przebywa w
ośrodku dla nadmiarów, gdzie uczy się prac takich jak gotowanie i sprzątanie, aby w
wieku piętnastu lat móc służyć u legalnych ludzi. Za każde, nawet najdrobniejsze
niedbalstwo czeka ją chłosta, wtrącenie do izolatki lub pozbawienie posiłku. Na Annę
i inne nadmiary nałożone są liczne ograniczenia, nie może ona używać ciepłej wody,
bo to byłoby poważnym naruszeniem, niepotrzebnym zużyciem cennych zasobów Matki
Natury, z których korzystać mogą tylko legalni. Annie to jednak nie przeszkadza; czuje
się winna swojego istnienia, nienawidzi rodziców. Wie, że jej istnienie to tylko strata
energii, powietrza i pożywienia, które mogłyby się przysłużyć legalnym ludziom.
"Deklaracja" to przerażająca wizja niedalekiej przyszłości. Przyszłości, która
ma ogromne szanse na to, żeby się ziścić. Postęp nauki jest niewiarygodny, dziś
spełniają się rzeczy, które jeszcze kilka lat temu były niemożliwe. Na ile możemy
być pewni tego, że za kilka lat naukowcy nie odnajdą sposobu na regenerację komórek
potrzebnych do walki z chorobami i starością?
Anna przebywa w zakładzie zamkniętym. Umiejscowienie akcji to bardzo ciekawy zabieg
autorki. W okrutnym świecie, w którym narodziny dziecka to zło, pojawia się motyw
szkoły z internatem. Uwielbiam powieści z tym wątkiem i uważam, że połączenie
dwóch tak sprzecznych idei jest naprawdę fascynujące. Z jednej strony mamy internat,
sypialnię dziewcząt, wspólne posiłki, a z drugiej prawdziwy koszmar - codzienny
strach, znęcanie się fizyczne i psychiczne nad dziećmi, wmawianie im jak wielkim są
ciężarem.
Jak można się spodziewać nieświadomość Anny nie trwa wiecznie, wkrótce do Grange
Hall przybywa Peter, który twierdzi, że zna rodziców Anny, przekonuje dziewczynę, że
rodzice ją kochają. W głowie Anny pojawiają się wątpliwości, których nie miała
nigdy wcześniej. Jak można być nadmiarem, jeżeli jest się kochanym?
Druga część powieści podobała mi się jeszcze bardziej. Poznajemy w niej świat na
zewnątrz, życie codzienne legalnych ludzi. Doświadczamy ich postrzegania świata,
sposobu myślenia. Wreszcie poznajemy problemy społeczne i gospodarcze, które gnębią
ludzkość. Świat zmaga się z problemem energetycznym, zasoby naturalne się kończą,
prąd jest reglamentowany.
Świat opisany w "Deklaracji" jest straszny, ale i fascynujący. Przeczytałam sporo
antyutopii, od klasyków Orwella i Huxleya, aż po niedawne wydawnictwa i choć każda
wizja przyszłości była przerażająca, to czytałam je z pełną świadomością, że
nie ma ona prawa zaistnieć. Tutaj każde zdanie chłonęłam jako zapowiedź mojej
własnej przyszłości, nadal się boję, że wszystko to, co zostało opisane okaże się
prawdą.
Podobało mi się, że autorka nie starała się złagodzić treści książki. Powieść
obfituje w brutalne fragmenty i nie jest to tylko brutalność cielesna, chociaż tej nie
brakuje. Brutalność przynależy przede wszystkim do sfery umysłu. Szczególnie utkwił
mi w pamięci fragment, w którym nadmiary - dziewczęta podczas miesiączki musiały
spać na zimnej, wilgotnej podłodze tak, aby swą "plugawością" nie zanieczyścić
pościeli. Znęcanie się nad dziećmi, traktowanie ich z pogardą, a także ich własne
myślenie o sobie w ten sposób wywołuje bardzo silne uczucia.
"Deklarację" polecam każdemu. Ta barwna, bogata w szczegóły, pesymistyczna wizja
przyszłości zmieni Wasz sposób patrzenia na rzeczywistość, w szczególności na
niektóre kwestie związane z rozwojem cywilizacji. Jestem pewna, że opisane problemy, a
nawet strach przed nimi długo jeszcze zaprzątać będą moje myśli.