DZIEWCZYNA W
CZERWONEJ PELERYNIE - Sarah Blakley
Sarah Blakley – Cartwright
„Dziewczyna w czerwonej pelerynie”
Ilość stron: 358
Wyd. Galeria Książki
Ocena: 4/6
Osobiście jestem przeciwna sztucznemu tworzeniu powieści, to znaczy
przenoszeniu kinowych hitów z dużego ekranu na papier. Z tego też powodu
zanim napisałam tę recenzję zapoznałam się z DVD Dziewczyna w czerwonej
pelerynie i... mile się zaskoczyłam. Książka jest bowiem interpretacją
historii filmowej, a nie jej wierną kopią, co zdarza się niezwykle rzadko.
Historię Czerwonego Kapturka zna chyba każdy, kto choć raz spotkał się
baśniami braci Grimm. Dziewczynka idzie w odwiedziny do babci, po drodze
spotyka złego wilka i koniec końców pada osławione: „a dlaczego masz takie
wielkie zęby?”. Powieść, którą dziś opisuję to współczesna wariacja na temat
tego motywu i trzeba dodać – wariacja, która dla dzieci się już nie nadaje.
Daggorhorn to maleńka wioska u podnóża lasu, której mieszkańcy drżą co
miesiąc w obawie przed Wilkiem. Składają mu ofiary ze zwierząt i modlą się
by starczyły one do stłumienia jego gniewu. Przez pokolenia zabieg ten
okazywał się skuteczny, ale teraz nastał czas w którym Wilk zapragnął czegoś
więcej. Chce Valerie, pięknej dziewczyny, zakochanej szaleńczo w miejscowym
drwalu. Bestia jednak nie odpuszcza, a śmierć Lucie, siostry Valerie, to
dopiero początek walki o jej względy.
Pierwszą rzeczą, która rzuca się w oczy po spotkaniu z książka, jest jej
piękne wydanie. Tłoczona okładka, ornamenty i zdobnicze strony
poszczególnych rozdziałów, oczarowują czytelnika od pierwszego wejrzenia.
Drugi plus tej historii to jej sprawne uzupełnianie się z filmową adaptacją.
Powieść zagłębia się w osobowości bohaterów, uwypukla ich lęki i otaczającą
zewsząd paranoję. Akcentuje przy tym też inne cechy, które giną na kinowym
ekranie. Wszystko to sprawia, że przedstawiony świat staje się bardziej
rzeczywisty, a bogate i sugestywne opisy dodają mu baśniowej magii.
To właśnie dzięki książce Sary Blakley – Cartwright mieszkańcy wioski
ożywają i stają się nam znacznie bliżsi. Nie są już pustymi marionetkami jak
na filmowym ekranie, dlatego w tym przypadku istnienie jednego i drugiego
uważam za w pełni uzasadnione.
|