TWITTER BLOGGER  SKULLATOR       PLIKI COOKIES  KANAŁ YOU TUBE    KOSTNICA FACEBOOK  NAWIEDZONA MAPA

nasz serwis EOPINIER.PL

RECENZJE FILMOWERECENZJE KSIĄŻEKWSPOŁPRACAOPOWIADANIAPUBLICYSTYKANAPISZ DO NASPROSTO Z PIECAZŁOTY KOŚCIEJ

ENE, DUE, ŚMIERĆ - M.J. Arlidge

Witaj w świecie, w którym najbliższa Ci osoba staje się Twoim
wrogiem, a każda podjęta decyzja może być ostatnią w życiu.
W świecie, w którym łzy szczęścia mieszają się z zapachem krwi.
Dla Helen Grace praca w policji jest wszystkim. Dla mordercy,
którego tropi, śmierć to gra. Zdeterminowana, twarda, ale też
skrzywdzona Helen będzie musiała zagrać z mordercą na jego
zasadach. Ene, due, śmierć to mroczny i trzymający w napięciu
thriller, który zmiażdży twoje poczucie bezpieczeństwa.
Zagrasz?

To przede wszystkim historia niezwykłego pojedynku
policjantki z morderczynią. Ale także opowieść o ludziach
postawionych przed tragicznym wyborem. Czy naprawdę
„tyle wiemy o sobie, ile nas sprawdzono”?
Marta Mizuro, „Zwierciadło”


Misternie złożona fabuła. Arlidge snuje historię, która
na początku wydaje się niemożliwa do rozwiązania.
Richard Madeley, Richard & Judy Book Club
Makabryczny, trzymający w napięciu thriller.
„Sunday Mirror”


Helen Grace to zaskakująco ciekawa, pełnokrwista bohaterka…
Arlidge tworzy historię, która przeszywa do szpiku kości.
„Daily Mail”


Ene, due, śmierć to fl agowy tytuł wydawnictwa Penguin Books – wydarzenia
Targów we Frankfurcie w 2014. Debiutancka powieść M.J. Arlidge’a
została przetłumaczona już na 25 języków. Kolejny tom Powiedz, panno,
gdzie ty śpisz ukaże się nakładem wydawnictwa Czwarta Strona jesienią.



RECENZJA 1

      Są chwile w życiu człowieka, kiedy musi dokonać wyboru: zabić, albo zostać zabitym. Która alternatywa jest lepsza? Czy naprawdę ''tyle wiemy o sobie, ile nas sprawdzono''? Dowiemy się tego czytając ''Ene, due, śmierć'' M. J. Arlidge.

Southampton. Okolicą wstrząsa seria dziwnych zabójstw. Tajemnicza osoba porywa ofiary parami, odurza ich, a następnie wywozi w odludne miejsce i więzi bez jedzenia i wody. W pułapce znajduje się tylko nabity jedną kulą pistolet i telefon z ultimatum:

 ''kiedy jedno z was zabije drugie, ocalały odzyska wolność (…) Musicie wspólnie zdecydować, kto przeżyje, a kto zginie. Tylko śmierć może was wyzwolić. Nie ma zwycięstwa bez poświęcenia''.

Inspektor Helen Grace wraz ze swoim zespołem próbuje dopaść seryjnego zabójcę, lecz bezskutecznie. Ofiary nic nie łączy, ani wiek, ani płeć, ani status materialny. Rozpoczyna się szalony wyścig z czasem. Wkrótce Helen będzie musiała zagrać z nieobliczalnym psychopatą według jego reguł. Kto wygra, a kto przegra to starcie?

M. J. Arlidge przez piętnaście lat pracował dla telewizji, specjalizując się w produkcjach spod znaku drama. Ostatnie pięć spędził przy produkcji kilku seriali kryminalnych dla ITV, emitowanych w godzinach najlepszej oglądalności, w tym ''The Little House'', ''Undeniable'' oraz znanych ze stacji Tele 5 ''Rozdartych''. Aktualnie pisze scenariusze do ''Milczącego świadka'' (w Polsce dostępnego na BBC Entertainment). Jego debiutancka, bestsellerowa książka ''Ene, due, śmierć'', to pierwsza część serii o inspektor Helen Grace. Została przetłumaczona już na 21. języków, prawa do jej publikacji kupiło 25 krajów. Będzie miała też swoją ekranizację. Polska premiera drugiego tomu serii, ''Powiedz panno, gdzie ty śpisz'', jest planowana na wrzesień 2015 roku.

Książka zrobiła na mnie świetne wrażenie. Wyjątkowo mocna, wstrząsająca, miejscami drastyczna, a przede wszystkim pełna emocji i zaskakujących zwrotów. Fabuła może nie brzmi zbyt wymyślnie, ale w rzeczywistości jest naprawdę obiecująca. Mamy bardzo zorganizowanego, piekielnie inteligentnego i dokładnego szaleńca, który parami porywa pozornie przypadkowe osoby. Następnie zmusza je do grania w piekielną wyliczankę, wiedząc ponad wszelką wątpliwość, że morderca będzie cierpieć bardziej niż zamordowany. Czy właśnie trauma tych, którzy przeżyli, jest jego ostatecznym celem? Ten wątek dosłownie ryje psychikę. Wyobraźcie sobie tę panikę, głód, rozpacz i tą koszmarną świadomość, że masz szansę przeżyć tylko, jeśli zabijesz swojego ''współtowarzysza niedoli''. A potem jak żyć wiedząc, że ma się krew na rękach? Jak widać, czeka Nas ekstremalny survival. Najbardziej wstrząsnęła mną scena, w której przetrzymywani więźniowie zjadali robaki zalęgnięte w ranach swoich ciał. Niewyobrażalny horror. Autor ma niezwykły dar plastycznego obrazowania. Każda sytuacja jest znakomicie dopracowana i tak sugestywna, że niemal widziałam ruchomy obraz, niczym film.

To doskonały thriller, z mistrzowską uknutą intrygą, w którym idealnie przeplata się i wzajemnie uzupełnia wiele wątków. W życiu nie wpadłabym na to, że to właśnie ocalone ofiary mogą stać się kluczem do rozwiązania zagadki. Chapeau bas! Istotną rolę w całej historii odgrywa Inspektor Helen. Kobieta nałożyła na siebie wizerunek twardej, oddanej policjantki, niczym nie dającej się zaskoczyć, zastraszyć, ani ośmielić. W rzeczywistości nosi na swoich barkach ogromne brzemię, o którym próbuje zapomnieć na regularnych sadomasochistycznych sesjach. Co takiego wydarzyło się w przeszłości? Tego musicie dowiedzieć się sami.

Bohaterowie zarówno pierwszo-jak i drugoplanowi są niesamowicie wiarygodni i naturalni. Ich charaktery zostały nakreślone mocną kreską, posiadają zalety, mocne strony, wady i słabości. Każdy z nich ma swoją historię, swój dramat, nie są tylko bezbarwnym tłem. Na plus zaliczam także bardzo zgrabny i wciągający styl pisania M. J. Arlidge, trochę przypominający scenariusz dramatu policyjnego oraz wartką akcję, dobre tempo, zaskakujące punkty zwrotne i niesłabnące napięcie. Jedyne zastrzeżenia mam odnośnie wypuszczania więźniów na wolność, zaraz po zabiciu swojego przeciwnika. Nie wyjaśniono, skąd morderca wiedział, że dany czyn został popełniony-wszak działo się to w różnych dniach i porach. Chyba, że to ja coś przeoczyłam. Pomijając ten aspekt, i tak jestem zadowolona. Liczyłam na przerażającą, mroczną powieść, i takową dostałam. Teraz z niecierpliwością czekam na drugi tom.

Reasumując. Świetna, mocna, soczysta proza, która zburzy spokój Twojego ducha i rozchwieje Twoje poczucie bezpieczeństwa. Tylko tu łzy szczęścia mieszają się z zapachem krwi, a każda podjęta decyzja może decydować o czyimś "być albo nie być" . Czy jesteś gotowy na tak krańcowe doznania? Spróbuj, naprawdę warto!

Cyrysia, ocena 5+/6, 26.02.2015

RECENZJA 2

Ene due rike fake
torba borba ósme smake
deus meus kosmateus
i morele bix bax box.

Debiutancka powieść M. J. Arlidge’a, thriller „Ene, due, śmierć”, nie jest dla dzieci. To thriller mroczny i brutalny, w którym mamy co prawda różne rodzaje „zabaw”. Jedną z nich jest BDSM, drugą – podła zabawa ludzkim życiem. Śmiertelna wyliczanka, a liczymy do dwóch. Dwóch porwanych osób, przetrzymywanych w wilgotnym, brudnym, odizolowanym pomieszczeniu. Jedno z dwójki musi umrzeć, żeby drugie mogło przeżyć. Ile razy mimochodem i żartem mówi się do przyjaciół „zabiję cię!” – i nikt nie myśli o tym, że kiedykolwiek musiałby zabić bliską osobę. Bohaterowie „Ene, due, śmierć” zostali postawieni przed tragicznym w skutkach wyborem, który pozostawia tak naprawdę dwie ofiary – jedną martwą, a jedną żywą, ale już na zawsze z piętnem mordercy, z wyrzutami sumienia, z koszmarem przetrzymywania i mordu na całe życie.

ZARYS THRILLERA

 

„Ene, due, śmierć” rozpoczyna się porażającą narracją pierwszoosobową kobiety, która zastanawia się nad zamordowaniem swojego chłopaka. Nie dlatego, że mógłby być damskim bokserem, prześladować ją, wykańczać psychicznie – chociaż ona jest ofiarą. On też jest ofiarą. Oboje są ofiarami czyjejś chorej gry o przeżycie. Zostali porwali. Przetrzymywani o chłodzie i głodzie, bez picia, w ubliżających totalnie godności człowieka warunkach. Mija kilkanaście dni. Rezerwy psychiczne są na wyczerpaniu. Coraz silniej odzywa się ludzki instynkt, który żąda przeżycia. Żeby jedno z nich mogło się wydostać z pułapki, jedno musi umrzeć. Zastrzelone przez pierwsze – porywacz dostarczył przetrzymywanym telefon komórkowy, przez którym powiadomił ich krótko o „zasadach” gry. I broń.

 

Amy pewnie nigdy nie pomyślałaby o zastrzeleniu chłopaka. Ale to nie są normalne warunki. To jest skrajna sytuacja, w której człowiek może się zmienić o 180 stopni. Stracić swoją godność, poczucie własnej wartości, zapomnieć o wszelkich ideałach i zasadach, marzyć tylko o jednym – o przeżyciu. Nawet kosztem drugiej osoby.

Należy już tu wspomnieć o dysonansie, jaki charakteryzuje „Ene, due, śmierć”. Na początku thrillera autor korzysta z wspomnianej narracji pierwszoosobowej, która mocno oddziałuje na czytelnika i lepiej odzwierciedla przeżycia postaci niż narracja w trzeciej osobie, jednak później zostaje porzucona (nie licząc pewnych mrocznych wspomnień jednej postaci z czasów dzieciństwa). Jeszcze inny element zostaje ominięty w dalszych częściach powieści – wnikliwe opisy pracy śledczych, początkowo w miarę szczegółowe i ciekawe, z czasem zanikają. Pozostają krótkie komentarze i utrzymywanie dynamiki powieści przez działania bohaterów, jednak przez brak tego, co było wcześniej akcentowane, akcja może wydawać się w części wybrakowana, nie ma licznych migawek z rozmów i ustaleń strategii śledczych. 

BOHATEROWIE

Jeżeli chodzi o śledczych – główną rolę pełni tutaj Helen Grace, postać z początkowo bliżej nieokreśloną przeszłością, jednak pewnie burzliwą, na co wskazują pewne skrajne zachowania bohaterki, o dziwo – nie nadużywającej alkoholu, jak na śledczych w thrillerach przystało. Helen Grace ma inny sposób na stres – praktyki sadomasochistyczne.

Jak stwierdzają inne postaci, Helen jest stworzona do pracy w policji – zero zobowiązań, zero ślubnych i dzieciatych planów, zero miłostek i bujania w chmurach. Pracownik idealny, jednak nie idealna postać. M. J. Arlidge starał się nadać wszystkim postaciom indywidualne i poszarpane wadami rysy – mamy tutaj innego alkoholika-rozwodnika, uroczą Charlie, twardego szefa Grace i jedną z najbardziej interesujących postaci – upartą, bezczelną i okaleczoną dziennikarkę.

Ofiary mordercy nie pojawiają się na tej mrocznej scenie tylko po to, żeby umrzeć – gości tutaj szeroki przekrój społeczny, od prostytutek po wysoko postawione postacie, które rozmaicie reagują w skrajnej i przerażającej dla nich sytuacji, jednak z drugiej strony można tu zobaczyć pewne klisze. Z racji tego, że „Ene, due, śmierć” jest bardzo dynamicznym thrillerem, psychologizacja postaci została nieco skurczona. Mamy wyciągniętą kwintesencję emocji i reakcji postaci, bez intrygującej, szerszej rozbudowy psychiki i dłuższego stopniowania zmian w ciągle pogarszającym się, z dnia na dzień w zamknięciu, stanie psychicznym bohaterów.

KOŃCOWA OCENA & PORÓWNANIE

M. J. Arlidge w debiutanckim thrillerze narzuca szaleńcze tempo rozwoju akcji, dlatego pewnie też minimalizuje opisy psychologiczne i opisy otoczenia do wystarczającego minimum. Jego książkę bez wątpienia można porównać chociażby do brutalnych thrillerów Chrisa Cartera (patrz: „Krucyfiks”, „Egzekutor”). Carter stosuje bardzo podobne zabiegi – wyjątkowo krótkie rozdziały, również oszczędne opisy, jednak wydaje mi się mocniejszy w psychologizacji bohaterów, bardziej drastyczny i dokładny w opisywaniu zbrodni oraz bardziej bezpośredni w języku. Narracja Arlidge’a stawia na prosty i dosadny przekaz, chociaż możemy tu wyróżnić kilka depresyjnych i smutnych scen, w których pojawia się gdzieś między wierszami niespieszna refleksja nad nieudanym życiem Marka – podwładnego Helen Grace.

„Ene, due, śmierć” to dobry debiut i dobry thriller. O mocnej tematyce, wymuszającej bardzo trudną refleksją na czytelniku, dotyczącą ludzkiego instynktu w skrajnych chwilach, kiedy niespodziewanie człowiek zostaje postawiony przed obliczem śmierci. Arlidge ani na chwilę nie obniża napięcia, utrzymuje solidnie dynamikę akcji i przyspiesza ją, im bliżej do końca powieści, jednak robi to kosztem opisywania pracy śledczych z Southampton i psychiki postaci – wielka szkoda, bo stanowi to niekorzystny kontrast w porównaniu do wcześniejszych rozdziałów, w których pisarz jest o bardziej drobiazgowy w narracji, a praca policjantów wygląda bardziej wiarygodnie i rozsądnie.

Na szczęście „Ene, due, śmierć” obroni się ciekawymi i różnorodnymi postaciami, pomimo że autor zanurzył się w ich psychice nie tak głęboko, jakby mógł. Zwłaszcza głębsza analiza psychiki mordercy byłaby bardziej intrygująca i fascynująca, a rozbudowanie końcowej konfrontacji stanowiłoby jeszcze mocniejsze zakończenie – bo o ile chodzi o samą intrygę kryminalną, Arlidge potrafi nieźle zaskoczyć zwrotem akcji (chociaż przy bardzo wnikliwym czytaniu można podejrzewać, kto jest tutaj ściganym), mota bohaterów w różne podejrzenia i wielokrotnie myli tropy. Daje czytelnikowi wiele wyborów , niestety powieściowym ofiarom tylko jeden – chyba najtrudniejszy i najbardziej tragiczny w ich życiu.

Kasia Kupczyk, 02,03,2015

 


 

 

 

Ene, due, śmierć
M. J. Arlidge


tytuł oryginału: Eeny Meeny
wydawnictwo: Czwarta Strona
data premiery: 4 marca 2015
Ilość stron: ok. 400

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

MENU

INDEKSY SOCIAL MEDIA NOWOŚCI LINKI
LITERATURA INDEKS KSIĄŻEK FACEBOOK KONKURSY DRUKARNIA
FILM INDEKS FILMÓW TWITTER KINO ZAPOWIEDZI PREMIERY WSZYSTKO DO BIURA
KOMIKS INDEKS KOMIKSÓW BLOG KOSTNICA PROSTO Z PIECA PUKASPER.PL
GRY INDEKS GIER YOU TUBE KOSTNICA NOWOŚCI KSIĄŻKOWE EOPINIER.PL
SERIALE INDEKS FIGUREK SKULLATOR NAPISZ DO NAS  
OPOWIADANIA INDEKS GALERII      
DVD i BLU RAY INDEKS OPOWIADAŃ KRWAWNIK    
PUBLICYSTYKA

INDEKS KOSTNICA TVd

WSPÓŁPRACA    
TEORIA INDEKS SERIALI REDAKCJA    
HOBBY INDEKS FRAGMENTÓW LINKI    
GALERIA INDEKS CYTATÓW ZŁOTY KOŚCIEJ    
AUDIOBOOKI