Pamiętam, że kiedy otrzymałem angielskie wydanie tego filmu i zapoznałem się
z opisem uznałem "Exit Humanity" za produkcję studia The Asylum
(odpowiedzialny za podróbki filmowych hitów). Po seansie zmieniłem jednak
zdanie - to zgrabne połączenie thrillera, westernu, animacji(!), a wszystko
osadzone kilka lat... po zakończeniu wojny secesyjnej.
Główny bohater, Edward Young (Mark Gibson) budzi się we własnym
domu - dookoła znajduje liczne ślady krwi oraz martwą żonę. Została zabita
przez nieznanego sprawcę. Mężczyzna decyduje się odnaleźć zaginionego syna.
Z każdym kolejnym ujęciem dowiadujemy się nieco więcej ze wspomnień Younga
oraz tajemniczej zarazy, panującej wokół ludzi.
Jak na dwugodzinne widowisko, film robi wrażenie. W niektórych
momentach jednak fabuła się wydłuża (poznanie innych ocalałych, wpisy
bohatera do pamiętnika, spotkanie z generałem). Dobrą rekompensatą mogą być
inni aktorzy - Bill Moseley (znany m.in. z "Noc żywych trupów", "Dom 1000
trupów", "Bękarty wojny") jako generał Williams oraz Stephen McHattie ("Krew
z krwi", "Pakt milczenia") jako Johnston, próbujący uzyskać surowicę na
zarazę.
Cztery lata temu, John Geddes wyreżyserował debiut pod tytułem
"Scare" o snowboardzistach uwięzionych w leśnej chacie, ściganych przez
tajemniczego mordercę. "Exit Humanity" jest jego drugim filmem i coś mi
mówi, że nie ostatnim. Zgrabne połączenie aż tylu jakże różnych gatunków
filmowych przyniesie dosyć dobrą ucztę dla każdego widza.
Adrian Warwas
Exit Humanity
(2011)
reż: John Geddes
Dee Wallace - Eve
Bill Moseley - General Williams
Stephen McHattie - Medic Johnson