Fight Club –
Podziemny Krąg (Audiobook) – Chuck Palahniuk
(czyta: Borys Szyc)
ARCYDZIEŁO
LITERATURY WSPÓŁCZESNEJ
Arcydzieło może być tylko jedno. Utwór
doskonały. To określenie zdaje się pasować wyłącznie do
klasyków literatury, w końcu wszystko w każdym gatunku
zostało już powiedziane, zmieniają się tylko konfiguracje.
Odkrywczość przeminęła, a my skazani jesteśmy na odtwarzanie
wciąż tego samego. Prawda? Ani trochę, co swoim „Fight
Clubem” udowadnia niepokorny autor Chuck Palahniuk, tworząc
powieść będącą nie tylko kontrowersyjnym manifestem kilku
pokoleń, ale przede wszystkim dogłębną analizą naszej
konsumpcyjnej egzystencji uzależnionej od popkultury i
lęków.
Głównym bohaterem tej opowieści, a zarazem narratorem, który
wiedzie nas w głąb szaleństwa, jest bezimienny neurotyk,
który żyje zgodnie z rytmem wyznaczanym przez mody,
magazyny, katalogi i oczekiwania. Praca w korporacji,
mieszkanie wypełnione meblami, przedmiotami i bezsensownymi
dodatkami kupionymi pod dyktando chwilowego trendu.
Pornografię zamienił na katalogi Ikei, życie na jego pozory.
Podróżuje służbowo od jednej strefy czasowej do drugiej,
nocami nie potrafi spać. Ukojenie znajduje w odwiedzaniu
grup wsparcia dla umierających na choroby wszelakie. W
obliczu śmierci innych czuje wreszcie, że żyje, czuje się
lepiej od nich, bo na niego grób nie czeka tak szybko. To
tam poznaje ją, Marlę Singer, młodą kobietę, która odwiedza
grupy wsparcia z tego samego, co on powodu. Jednak to ktoś
inny na zawsze zmieni jego życie. Poznany w samolocie Tyler
Durden, nihilista, anarchista, sprzedawca mydła,
kinooperator i restauracyjny terrorysta staje się jego
bratnią duszą, gdy bohater traci mieszkanie. A właściwie
kimś więcej. Swoistym autorytetem, który wpada na pomysł
stworzenia klubu walki – miejsca, w którym związani
konwenansami mężczyźni będą mogli dać upust swoim pierwotnym
instynktom, walcząc między sobą. Wkrótce wszystko zaczyna
toczyć się po równi pochyłej od jednej tragedii, do
kolejnej, zmierzając do nieuchronnej, epickiej katastrofy…
„Fight Club” to zdecydowanie najważniejsza, najgłębsza i
najmocniejsza powieść lat dziewięćdziesiątych, której siła i
aktualność opiera się nie na igraniu z popkulturowymi
motywami, a na uniwersalnych lękach, obawach i pragnieniach
każdego z nas. W świecie, gdzie szczur goni szczura, gdzie
szczur szczura zjada, gdzie mieć znaczy być, ale być
nieszczęśliwym, tylko odrzucenie całego materializmu może
przynieść radość i spełnienie. W świecie, gdzie każdy musi
być poprawny politycznie, tylko szaleństwo i nihilizm ocalą
zdrowe zmysły. I prawdziwe uczucia. Jednocześnie bohaterowie
Palahniuka sami skazują się na nowe więzienie. Tezy Campbell
o potrzebie drugiego ojca, który dopełnia wychowania, łączą
się z filozofią Kierkegaarda, teoriami Nietzschego i
prywatnym życiem autora w przejmującą, genialną przypowieść
o tym, jak łatwo dać się uwieść radykalizmowi. Palahniuk
zbiera lęki wszystkich młodych mężczyzn wkraczających w
prawdziwie dorosłe życie – nie określone granicą wieku – i w
pewnym sensie sam staje się dla obiorców campbellowskim
drugim ojcem, przestrzegając, wytykając błędy i pokazując
ścieżkę. Nieubłaganie piętnując nasz konsumpcjonizm, naszą
głupotę i nasze słabości. I chociaż to boli, chociaż jego
słowa są gorzkie, a ich prawda niewygodna, płynie z „Fight
Clubu” jakaś taka sadomasochistyczna przyjemność – w końcu
ból oznacza, że się czuje, że żyje. I katharsis.
Odnośnie audiobooka żywiłem dwie obawy. Pierwsza z nich
dotyczyła stylu autora. Palahniuk pisze bowiem bardzo
minimalistycznie, specyficznie stosując powtórzenia i nie
mniej specyficznie konstruując zdania. Drugą był wybór
Borysa Szyca na lektora. Lubię go jako aktora, kilka ról
telewizyjnych i kinowych przekonało mnie do jego osoby, ale
koszmarny udział w dubbingu „8 mili” kazał mi zastanowić się
czy nadaje się do dźwiękowej wersji „Fight Clubu”. Na
szczęście mogę powiedzieć, że w obu przypadkach byłem
pozytywnie zaskoczony. Charakter pisarstwa Palahniuka udało
się zachować, Szyc też poradził sobie całkiem nieźle z jego
interpretacją (choć drobne wpadki mu się zdarzają, ale taka
jest już jego maniera), a na dodatek audiobook wzbogacony
został o znakomicie dobraną ścieżkę dźwiękową.
Teraz, po tylu latach, trudno jest uwierzyć, że
debiutującego Palahniuka nikt nie chciał wydawać, ani
czytać. Ale tak to jest z wielkimi autorami – bywają
niezrozumiali, kiedy jednak trafią już na właściwy grunt,
zachwyca się nimi świat – i tak było z Palahniukiem, a jego
debiutancka powieść o klubie walki to zarazem najlepsze
dzieło, jakie stworzył. Sięgnijcie więc, przekonajcie się o
tym i dajcie porwać naprawdę udanej wersji audio.