FUNGUS Harry Adam Knight RECENZJA KOSTNICA
Bardzo
rzadko spotykamy powieści grozy (i inne rzecz jasna też) bez happy end`u. To zjawiska
pojawiająca się dość sporadycznie, można by zażartować, że takie książki są jak
Yeti. ktoś ponoć widział, ale czy istnieją to już nie do końca wiadomo. Harry Adam Knight takową właśnie popełnił i
przyznam szczerze, unhappy end robi
wrażenie.
Fungus, bo
tę książkę mam na myśli, to pozycja wyjątkowa na polu literatury grozy, chyba tylko
raz spotkałem się z podobną koncepcją zamknięcia powieści - porażką głównych
bohaterów (Gen, też Knighta).
Zacznijmy
jednak od początku. O fabule sporo mówi sam tytuł. Zawiera w sobie słowo "Fungi"
- grzyby. One też są głównym utrapieniem ludzi w świecie autora Macek. Wyhodowane w laboratorium jak super-gatunek
wysokoproteinowej grzybni w szczytnym celu poprawienia sytuacji gospodarczej i społecznej
Trzeciego Świata wymykają się spod kontroli. Dość szybko, dzięki doskonałym
możliwościom adaptacyjnym zajmują pokaźne obszary i zaczynają podbój świata.
Przedstawiciele naszego gatunku, próbują walczyć z nowym, niezwykle agresywnym i
wszechobecnym przeciwnikiem, ten jednak okazuj się nieustępliwy...
Knight
napisał całkiem dobrą, trzymającą w napięciu powieść. Pomimo swoich niewielkich
rozmiarów wolumin ten zawiera w sobie esencję prawdziwego s-f horroru klasy B. Jest
dobry pomysł, ciekawa realizacja, zgrabna fabuła i interesujące (poniekąd otwarte)
zakończenie. Motyw grzyba pochłaniającego Wyspy Brytyjskie, a potem coraz to nowsze
tereny robi wrażenie. To bardzo ciekawa, choć mało realna wizja zagłady ludzkości.
Ale to w końcu fikcja literacka. Widać, że nasz pisarz lubi wplatać w treść swych
dzieł elementy eksperymentów genetycznych, nad-istot
masowej zagłady i nie przepada za jednoznacznie pozytywnymi zakończeniami.
Zawsze musi zostawić niedosyt, szczyptę niepokoju.
Akcja
powieści jest szybka, dynamiczna, dialogi są niemalże naturalne, opisy poprawne, dość
dosadne i dokładne. Świetnie opisane są sceny erotyczne i konfrontacji z osobnikami
zainfekowanymi grzybem. Kreacja rzeczywistości, ogólnie rzecz biorąc nie budzi
większych zastrzeżeń.
Czytając
Fungusa (wydanego w 1985) przypomniałem sobie
znany horror z lat 60` The day of Triffids (Dzień
Tryfidów), w którym pojawiają się mordercze rośliny. To tylko swobodna konotacja,
ale na naszym rynku jest tak mało tego typu obrazów, że kto wie czy film Steva
Sekely`ego i Freddiego Francisa nie miał wpływu i na tę historię.
Nie
jest to lektura dla wymagających, owszem, czyta się przyjemnie, ale to nadal horror
klasy B, w dodatku z przewagą science
fiction. Knight, jak w większości przypadków stworzył skromną powiastkę grozy,
lekkiego dreszczowca, którego można przeczytać w ciągu kilku godzin. Nie straszy za
bardzo, nie wprawia w osłupienie (może lekką awersję do pleśni), nie sprawia, że
cierpnie skóra, a krew ścina się w żyłach.
Sumując
wszystkie "za" i "przeciw" powiem jednak, że warto poświęcić chwilę na
przekartkowanie. Ot tak, jako ciekawostkę, coś co uzupełni nasz księgozbiór, wiedzę
ogólną z zakresu motywów poruszanych w tego typu twórczości lub nawet da amatorom
natchnienie to opisania własnych historii. Wszak zacząć należy od prostych spraw. To
- tak jak większość książek Knighta - pozycja w sam raz dla kolekcjonerów,
fanatyków i wchodzących dopiero w świat mrocznej literatury.
Autor:
Harry Adam Knight
Tytuł:
Fungus
Tłumaczenie:
Jerzy Śmigiel
Wydawnictwo:
Phantom Press
Rok
wydania: Gdańsk, 1991 (1985 na świecie)
Liczba
stron: 224
Mormegil |