GENEZA - Jessica Khoury
RECENZJA 1
Pia, doskonała, nieśmiertelna dziewczyna mieszkająca w Little Cam z
grupą naukowców, dąży do tego by stworzyć takich jak ona -
nieśmiertelnych. Przez to musi przechodzić testy Wickhama, które
pokazują czy jest gotowa poświęcić się temu przedsięwzięciu. Jej
uległość i wiara w osądy naukowców zmniejszają się, gdy do Little Cam
przyjeżdża Harriet Fields.
"Geneza" to książka, która pokazuje nieśmiertelność z innej strony. Nie
wiąże się ona z wampirami, czy podobnymi magicznymi istotami. Jest
dziełem nauki i na niej się opiera. Ten punkt widzenia był dla mnie nowy
i sprawił, że lektura stała się oryginalniejsza od powszechnie panującej
(właściwie już przemijającej) 'wampirzej' mody.
Na początku czytelnik nie jest wprowadzony do świata nauki, musi wiele
się domyślać, jednak z czasem karty się odkrywają. Towarzyszy temu
dreszcz zaciekawienia i niepokoju.
Akcja następuje powoli. Jest tonowana, jednak gdy już się kumuluje i
wybucha to pozostawia czytającego z domieszką koncentracji i fascynacji.
Okazuje się, że lektura nie jest taka miła i grzeczna na jaką wygląda, a
przechowuje groźniejszą treść. Mimo to, "Geneza" pokazuje także magiczny
świat, który nas oczarowuje.
Każdy powtarza Pii, że jest doskonała, czego dziewczyna ma już dość.
Coraz częściej rozmyśla nad swoim istnieniem, swoją egzystencją i
nieśmiertelnością. Jako postać, która nigdy nie opuszczała miejsca
urodzenia, jest nieświadoma świata i jego piękna. Czasami bywa naiwna,
wierząc w jedną prawdę, którą wszyscy jej powtarzają. Jednak wychowana
na zasadach określonych przez naukowców, nie może domyślać się co jest
dobre, a co złe. Mimo to ma wielkie serce, które okazuje czyniąc dobre
rzeczy.
Po przyjeździe Harriet, główna bohaterka nie darzy jej sympatią. W
myślach nazywa kobietę Fajtłapą. Jest jednak także nią zaciekawiona,
'kimś z zewnątrz' i próbuje zrozumieć co nowa pani naukowiec ma na myśli
opowiadając np. o rzece Missisipi. Stara się dowieść, dlaczego tak wiele
rzeczy jest przed nią ukrywane i tym sposobem zbliża się do Harriet
Fields.
Jessica Khoury wydając "Genezę", swoją debiutancką powieść miała 22
lata. Nie wiedziałam, więc czego mogę się spodziewać po lekturze.
Pisarka mnie zaskoczyła. Zaskoczyła umiejętnością manipulowania słowem
pisanym. Nie starała się zabarwiać, a mimo to stworzyła przepiękny,
barwny świat, z którego ciężko się było wydostać. Autorka ma lekkie
pióro i umiejętnie to wykorzystuje. Swoją powieść poprowadziła
wykorzystując Pię, dzięki czemu czytelnik dowiaduje się wszystkiego
razem z postacią. Dzięki temu również główna bohaterka staje nam się
bliższa i potrafimy ją zrozumieć.
"Nie ocenia się książki po okładce". Może to i prawda, jednak okładka
"Genezy" jest tak piękna, że ciężko przejść obok niej obojętnie. Oprawa
graficzna jest wprost idealna do treści.
Bardzo dobrze także spisało się Wydawnictwo dokonując rzetelnej i dobrej
korekty.
W ciągu ostatnich kilku dni przeżyłam jedną z najpiękniejszych historii.
W moje ręce trafiło dzieło doskonałe. W nowym roku zdążyłam przeczytać
same ciekawe pozycje, jednak "Geneza" dostała pierwsze miejsce, bijąc
się tylko z serią(!) "Jutro".
Najśmieszniejsze w tym wszystkim jest to, że książka ma swoje drobne
mankamenty, o których ja całkowicie zapomniałam. Wyparłam je z mojego
umysłu.
To książka, na którą warto zwrócić uwagę!
Klaudia „Kadzia” Osuch
RECENZJA 2
Czym jest życie? Czym jest śmierć? A życie wieczne? Każdy z nas tłumaczy
to sobie inaczej. Każdy, również Pia, dziewczyna doskonała. Na pozór.
Stworzona przez naukowców, jako pierwsza na ziemi istota nieśmiertelna.
Nieśmiertelna nastolatka ukryta w tajnym laboratorium pośrodku lasu
równikowego. Żyjąca z dnia na dzień, wykonując przeróżne polecenia,
zdając kolejne testy. Po to tylko, by móc dołączyć pewnego dnia do
zespołu naukowców i stworzyć mężczyznę doskonałego. Nieśmiertelnego.
Całą rasę nieśmiertelnych. By życie było lepsze. Pia żyje w
nieświadomości. Nie wie nic na temat otaczającego ją świata. Życie w
Little Cam może i by toczyło się dalej mozolnie i bez jakichkolwiek
zmian, gdyby nie kilka nowych okoliczności. Nowy naukowiec (swoją drogą
kobieta całkowicie postrzelona) i chłopak. Dzikus, którego poznaje w
dniu swoich urodzin, gdy ucieka spod kontroli naukowców do lasu. Dzięki
Eio poznaje świat poza murami laboratorium. Ale nie tylko, bowiem jest
coś jeszcze…
Na pierwszy rzut oka rzuca mi się okładka, która przyznaję, nie powala.
Coś innego, fajnie. Ale nie przyciąga wzroku na tyle, by ktoś od tak
mógł ją porwać z półki i powiedzieć „O tak! Tego szukałem.” A szkoda, bo
w porównaniu do fabuły wypada naprawdę blado, przez co może być nie raz
niedoceniana. Wiadomo – nie ocenia się książki po okładce, ale mimo to
większość z nas jest wzrokowcami, a przecież liczy się pierwsze
wrażenie, prawda?
Idąc dalej poznajemy historię Pii. Szczerze powiedziawszy po dość
przeciętnym początku książka dopiero później nabiera na tyle tempa, by
wciągnąć czytelnika bez reszty. Przyzwyczaiłam się, ze początki bywają
trudne i liczy się efekt końcowy. A ten jest niesamowity. Naprawdę.
Mając jeszcze połowię powieści przed sobą zaparłam się, że ją skończę
jednej nocy - nie liczył się nawet egzamin, który miałam kolejnego dnia,
a tylko to by ją skończyć. Przyznaję się bez bólu - łza w oku nawet mi
się zakręciła, już nie mówiąc o tym, że przez resztę nocy przeżywałam
zakończenie. „Czemu tak, a nie inaczej? A co by było gdyby?” Na te i
inne rozmyślania miałam całą noc... Nie zawiodłam się, więc mogę
przyznać, że czasu nad nią również nie straciłam. Bawiłam się wręcz
fenomenalnie – zwłaszcza, wtedy, gdy sama nie umiałam dojść, co będzie
za chwilę.
Książka potrafi rozbawić i zasmucić. Znudzić z początku, by po chwili
porwać w wir czytelniczy. Da dawkę i strachu, niecierpliwości, ale i
ciekawości. Wszystkiego po trochu. Jedyne, co mnie zasmuciło to ten
cudowny „romans”, którego tutaj nie zauważyłam. Przyznaję – ciekawa
odskocznia od tych wszystkich laboratoryjnych problemów, ale według mnie
totalnie nierozwinięta. Nie wnosi nic do powieści i nie zdziwiłabym się,
gdyby większość czytelników uznała ten wątek za zbędny.
Styl autorki jest prosty, nowoczesny, ale mimo to widać, że
początkujący. W powieści wkradło się, bowiem kilka błędów logicznych,
ale wiadomo – zdarza się nawet najlepszym. Język nie jest jakoś
skomplikowany – jedyne, co to, co poniektórych mogą denerwować łacińskie
odpowiedniki nazw roślin, zwierząt, które wręcz nagannie Pia uwielbia
nadmieniać przy byle błahej rozmowie.
Gdybym miała powiedzieć coś o bohaterach, to byłoby mi ciężko. Sama Pia
potrafiła zirytować chwilami swoją płytkością i znużyć, czy zirytować.
Ale mimo to czytało mi się z wielka przyjemnością. Poza tym sam Eio
niekiedy dawał wrażenie mini-boga, którym przecież nie jest. Ciężko mi
się do nich odnieść, naprawdę.
Wierzę, że autorka w swoim życiu napisze jeszcze niejedną niesamowitą
powieść. Chociaż nie uznałabym jej za bestseller, to i tak stanie na
półce zasłużonych. Oby tylko nie było kontynuacji, bowiem uważam, że na
taki finał się czeka i nie warto psuć historii przeciągając ją przez
kolejne tomiszcza.
Lilien
RECENZJA 3
Ponoć Geneza autorstwa Jessici
Khoury została
okrzyknięta bestsellerem jeszcze przed swoją premierą. Zastanawiam się w
takim razie, co ja tutaj robię, jeżeli geniusz tej powieści do mnie nie
przemówił. Oczywiście książka ma swoje dobre strony, dzięki którym
przebrnęłam przez nią. Nie mogę jednak zaprzeczyć temu, że nudziłam się
niemiłosiernie. Gdy w końcu zaczęło dziać się coś wartego uwagi, autorka
bezbłędnie ostudzała moje zapędy, podając na tacy idealny przepis na
ululanie mnie do snu.
Pia jest doskonała. Jest przecież nieśmiertelna. Ma ponadprzeciętną
inteligencję, skórę której nie zrani żaden przedmiot, a jedyne czego boi
się ta perfekcyjna nastolatka to atak anakondy. Dziewczyna żyje w
Amazonii, w osadzie Little Cam. To owoc wieloletnich eksperymentów -
narodziła się niezniszczalna, nigdy nie umrze. Wraz z naukowcami pewnego
dnia stworzy kolejnych nieśmiertelnych. Nową rasę, która będzie
przyszłością ludzkości.
Pia wierzy, że tego pragnie, dopóki nie znajduje sposobu na opuszczenie
osady, w której była wychowana od narodzin. Skutkiem wyprawy do puszczy
jest spotkanie z Eio, chłopakiem, który odmieni jej życie. Otóż
dziewczyna ma coraz większe wątpliwości odnośnie swojej przyszłości i
tego, czy chce zostać naukowcem, być nieśmiertelną. Czy chce poświęcić
życia innych, by osiągnąć swój cel.
Jessica Khoury z
pewnością zapunktowała sobie naukowym aspektem książki, na którym tak
naprawdę opiera się fabuła. Nie wiem, czy autorka posiada takowe
wykształcenie, czy po prostu jest bardzo pilną i staranną pisarką,
zbierając ten rodzaj informacji na rzecz powieści. W obu przypadkach
uważam, że jest to godne podziwu. Kolejną zaletą jest niewątpliwie
oryginalne ujęcie nieśmiertelności, które Pia zawdzięcza… roślinie.
Zostało to dosyć klarownie i przekonująco wytłumaczone, zatem nie mam
nic do zarzucenia. Spodobała mi się mentalna potyczka bohaterki między
tym, co jest moralne, a co nie. Wewnętrzna walka Pii była przekonująca,
co nadało jej cień autentyczności.
Mówiąc o wadach, nie omieszkam wysunąć na przód naprawdę długiego i
nudnego rozwinięcia. Zanim cokolwiek ciekawego zaczęło się dziać, ze
zrezygnowaniem odłożyłam powieść naprawdę wiele razy. Dopiero gdy
pojawił się wspomniany w opisie Eio, zaczęłam interesować się fabułą.
Niestety zawiodłam się okrutnie. Chłopak okazał się uroczy, lecz
przedstawiono go co najmniej niczym swego rodzaju boga – a raczej Pia
odebrała go w ten sposób, ponieważ była to narracja z jej perspektywy.
Kolejną kwestią jest samo przedstawienie głównej bohaterki, która w moim
mniemaniu była naprawdę płytką postacią. Emocje w żadnym stopniu nie
przekonały mnie, a jej ciągłe wątpliwości na temat tego, czy odejść, czy
zostać, były dla mnie niczym płachta na byka.
Jeżeli mam podsumować tę opinię, będzie ono dosyć krótkie. Jessica
Khoury stworzyła coś
oryginalnego, bazując na oklepanych filarach większości literatury
młodzieżowej. Sami musicie podjąć decyzję, czy ta książka jest dla Was.
Agnieszka Biardzka |
Autor: Khoury Jessica
Wydawca: Wilga Wydawnictwo
Okładka: miękka
Data premiery: 2012-12-07,
|
|