|
|||
TWITTER BLOGGER SKULLATOR PLIKI COOKIES KANAŁ YOU TUBE KOSTNICA FACEBOOK NAWIEDZONA MAPA | |||
GŁÓD - Knut Hamsun
Format: 135
x 205 mm RECENZJA Knut Hamsun, norweski pisarz i noblista, zyskał uznanie krytyków po raz pierwszy po opublikowaniu powieści „Głód” w 1890 roku. Fabuła książki jest bardzo nieskomplikowana – głównym bohaterem, a zarazem narratorem, jest bezimienny biedak żyjący na krawędzi nędzy. Ów biedak spaceruje po Christianii, czasem udaje mu się napisać jakąś rozprawkę i ją sprzedać. Pieniądze się go jednak nie trzymają; nasz bezimienny rozpaczliwie trzyma się pozorów godności i honoru i paradoksalnie najlepiej się czuje, gdy ma puste kieszenie. Miewa szczęście i czasem coś zarobi albo ktoś mu wetknie w dłoń banknot (bezimienny nie jest żebrakiem!), ale częściej zmuszony jest wsłuchiwać się w burczenie własnego brzucha. Taka długotrwała głodówka sprawia, że cokolwiek by nie zjadł, zaraz to zwraca, dlatego kwestia jedzenia staje się wreszcie dylematem. Dla naszego bohatera najważniejsza jest jednak nie żywność, a to, żeby nikt się nawet nie domyślił, że nie ma co jeść. Czasami zachowuje się wręcz irracjonalnie i głupio, a wręcz po chamsku. Wszystko dlatego, że duma – a właściwie jej resztki - nie pozwala mu na przyznanie się znajomemu, że od kilku dni nie miał niczego w ustach, wręcz przeciwnie – bezimienny jest najlepszym bodaj kłamcą w Christianii; kiedy tylko może, łże jak z nut. Woli sprzedać swoją własną odzież, zdartą z grzbietu, niż się przyznać. Te wyznania są w tym wszystkim najsmutniejsze, gdyż świadczą o tęsknocie, żale i pustce, której żadna ilość chleba na świecie nie wypełni. Choć nigdy nie czułam takiego głodu ani takiego ubóstwa, jak bohater, jego wyznania dotknęły mnie do żywego. Oczywiście całą powieść można odczytać na kilka sposobów, głód jako uczucie czysto fizjologiczne może być uznane za metaforę, zaś nasz bohater może wcielić się w każdego z nas. A właściwie każdego, kto kiedykolwiek odczuł stratę lub jakikolwiek brak. To właśnie dlatego opowieść bezimiennego nokautuje, gdyż opisuje emocję mogącą przeistoczyć się w każdy rodzaj głodu, i z tego tytułu wywołać smutek.
Ta krótka, ale niesłychanie osobista, intymna opowieść o najbardziej atawistycznym uczuciu fizjologicznym – głodzie – wywołuje eksplozję empatii i współczucia u czytelnika. Być może to dlatego, że powieść – pomimo tego, że napisana prawie półtora wieku temu, jest tak strasznie uniwersalna. Nawet styl jest tak elastyczny, iż czytelnik nie ma najmniejszych problemów ze zrozumieniem treści, która bynajmniej się nie zdezaktualizowała. Absolutnie nie dziwi mnie fakt, iż autorowi przyznano Nagrodę Nobla w 1920 roku; kunszt pisarski zdumiewa, pomimo że historia jest do bólu banalna. To prawdziwa sztuka tak pisać. Jestem zauroczona „Głodem”, powieścią mającą ponad sto dwadzieścia lat, której uniwersalne przesłanie wydało mi się objawieniem. Gdy tylko otarłam łzy wzruszenia mogłam wreszcie docenić to, co zostało subtelnie i niewidzialne wplecione pomiędzy wersami. Tę powieść trzeba czytać nie myślą, a emocją – i jakkolwiek banalnie to brzmi, taka jest prawda. Literalne odczytanie „Głodu” niczego czytelnikowi nie da, gdyż wówczas powieść będzie odarta ze znaczenia, pusta, jałowa. Sens i przesłanie nie są bowiem zawarte w treści, a w czytelniku. Serdecznie polecam tym, którzy nie boją się wejrzeć w samych siebie. Paulina Król, 16.08.2015
|
|
||
|