GNIEW
TYTANÓW
Mitologia od zawsze była niewyczerpanym źródłem tematów i motywów. Czerpią z niej malarze, pisarze, rzeźbiarze, muzycy. Jest także materiałem, po który chętnie sięgają filmowcy. „Troja” Wolfganga Petersena, „Jazon i Argonauci” Nicky’ego Willinga, popularny w latach 90-tych w Polsce serial „Herkules” to tylko niektóre tytuły, które powstały na jej motywach. W 2010 roku widzowie mogli oglądać film Louisa Leterriera „Starcie tytanów”. W tym roku na ekranach kin zagościł „Gniew tytanów” druga odsłona historii o olimpijskich bogach. Jakie wrażenia? Dziesięć lat po pamiętnych wydarzeniach, w których syn Zeusa Perseusz pokonał Krakena, bohater wiedzie spokojne życie. Zajmuję się rybołówstwem, samotnie wychowuje syna. Tymczasem. mury Tartaru kruszą się. Uwięziony w podziemiu Kronos planuje zemstę. Wraz z Tytanami chce pokonać olimpijskich bogów i zawładnąć światem. Zeus nie może na to pozwolić. Kiedy jednak okazuję się, że Ares i Hades dopuścili się zdrady i przeszli na stronę Tytanów, klęska Zeusa wydaję się coraz bardziej realna. Na pomoc przybywa Perseusz. Wraz z towarzyszami wyprawy będzie próbował pokonać Tytanów i uchronić świat przed chaosem i zniszczeniem. „Gniew tytanów” to marna kontynuacja słabej pierwszej części. Film jest przeciętny. Nijaki scenariusz, mdłe dialogi, beznadziejna i pozostawiająca dużo do życzenia charakteryzacja oraz kiepska gra aktorska rażą niemiłosiernie. Historyjka jest po prostu tandetna. Perseusz wraz z towarzyszami wyrusza by uratować Zeusa i ocalić świat przed zagładą. W filmie roi się od pompatycznych scen i wzniosłych mów, które bardziej jednak śmieszą niż wzruszają. Odgrywający główną rolę Sam Worthington jest sztuczny i drętwy. Powinni mu zabronić występować w filmach, bo aktorstwo w jego wykonaniu, to prawdziwy koszmar. W scenach, w których powinien zachować powagę, aktor uśmiecha się i zdaje się być radosny. Zupełnie nie potrafi oddać uczuć, momentu sytuacji. Ale, mimo że film jest kiepski i nie dostarcza intelektualnych wrażeń to założę się, że znajdzie swoich wielbicieli. Bardzo mocną jego stroną są, bowiem efekty specjalne. Trzeba przyznać, że pod tym względem filmowcy nie zawiedli. Sceny pojedynków czy mityczne stwory robią wrażenie i niejednokrotnie wbijają w fotel. „Gniew tytanów” to głupia historyjka, to przede wszystkim film efekciarski. I jeżeli ktoś pójdzie do kina wyłącznie z nastawieniem na świetne efekty specjalne to się nie zawiedzie. Ci, którzy poszukują w kinie czegoś więcej, tym razem na sali kinowej nie mają czego szukać.
Reżyseria: Jonathan Liebesman Scenariusz: Dan Mazeau, David Johnson Produkcja: USA Premiera: 2012 Obsada: Sam Worthington, Liam Neeson, Ralph Fiennes, Édgar Ramírez
|
|