Miałam wątpliwości, jak tę antologię "ugryźć". Czy
skomentować każde opowiadanie po kolei, czy jako całość -
bo, generalnie, wszystkie
opowiadania mają co prawda wspólny mianownik (gore),
ale każde z nich jest inne. Jedne
są lepsze, inne gorsze, ale nie będę jednak wprowadzała tu
rankingu. Będzie całościowo, aczkolwiek napomknę o swoich
ulubieńcach - ot, by oddać należne im honory :)
"Gorefikacje" to
dość dziwaczna rzecz. Z jednej strony doskonała (i udana?)
próba wprowadzenia nurtugore do
naszej rodzimej literatury w postaci przystępnego,
zróżnicowanego tematycznie i jakościowo zbioru, z drugiej
zaś zabawa konwencją i... nietuzinkowy eksperyment. Tematy
opowiadań bywają szalenie kuriozalne, przez co cała
antologia ma w sobie porządną dawkę różnorodności.Mamy
tu dziwaczne gry komputerowe, które zmieniają rzeczywistość;
mamy wszystkie znane światu motywy: zazdrość, miłość, gniew,
zemstę; mamy sporo hardkorowego seksu i sporo flaków.
Niestety, tak jak pisałam na początku - kilka opowiadań jest
słabych, miałam wręcz wrażenie, że były napisane w myśl "gore
dla samego gore". Czasami
autorzy po prostu przegięli, przesadzili, przedobrzyli.Niektóre
pomysły były świetne, ale w trakcie ich realizacji autorzy
posuwali się za daleko, zmieniając przyzwoite opowiadanie
grozy ze sporą dawką gore w
obleśną wyliczankę, groteskę, która w rezultacie stała się
karykaturą samej siebie. Ale - szczęśliwie - znalazło się w
tym zbiorze kilka dobrych i parę bardzo dobrych opowiadań,
do których chętnie będę wracać.
Muszę przyznać, że ta antologia zwróciła moją uwagę na kilka
nazwisk, dotychczas
mi całkowicie nieznanych. Większość autorów ma świetne
pióro, przez które mam ochotę poznać pozostałe ich dzieła.
"Gorefikacje" zatem, oprócz wartości stricte rozrywkowej,
mają także wartość poznawczą - doskonały wybór z,
podejrzewam, dość szerokiego grona pisarzy (zarówno
profesjonalnych, jak i amatorów) musi zaowocować.
Tak jak mówiłem, najbardziej cenię u ludzi wyobraźnię. Nic
innego nie przełamuje tak skutecznie wyjącej nudy wieków.
["Po jednemu", Grzegorz Gajek]
Najlepsze, moim zdaniem, opowiadania zbioru to:
·
"Talidomid", Dawid Kain
·
"Świątynia" Tomasz Czarny
·
"Po jednemu", Grzegorz Gajek
·
"Jajko niespodzianka", Tomasz Siwiec ;)
·
"Drżenie", Marcin Rojek
Naszła mnie pewna refleksja związana z gatunkiem horroru w
Polsce. Lubię
horrory, lubię gore -
a tak naprawdę, jeśli chodzi o nasze podwórko, nie znam jego
przedstawicieli. A są! I publikują. Z tego, co zdążyłam się
zorientować (chwała ostatniemu rozdziałowi zbioru), autorzy
opowiadań z "Gorefikacji" nie są żółtodziobami; prowadzą
blogi, piszą opowiadania, powieści. Więc dlaczego o nich tak
cicho? Dlaczego półświatek polskiego horroru jest ukryty
gdzieś w cieniu, a by się do niego dostać, trzeba
szukać?
Specyfika gore owszem,
nie każdemu może się podobać. Krew, flaki, rozwalone na
ścianie mózgi i wypływające trzewia, ślina, rzygi i gówno -
brzmi banalnie, obrzydliwie, obleśnie. Ale! Nie
jest sztuką napisać wyrwaną z kontekstu krótką zajawkę o
psychopacie mordującym jakiegoś faceta i robiącego z jego
oczu kolczyki dla żony. Sztuką
jest oprawić tę ohydę w fabułę, która będzie miała jakąś
głębię. Która - być może - będzie zawierać w sobie morał.
Która będzie wynikiem przemyśleń autora, refleksji, buntu
czy nawet jakiejś głęboko skrywanej urazy, tęsknoty czy
miłości. Paradoksalnie nie jest trudno napisać zwyczajną
historię o jakiejkolwiek emocji, czy o zdradzie, czy o
gniewie. Znacznie
trudniej napisać horror posiadający drugie dno, maksimum
emocji, przekaz - a jednocześnie wybić się z ram pospolitej
literatury, przemycić w opowieści coś więcej, niż hektolitry
krwi. Nawet jeśli tak naprawdę nie będzie w niej nic
górnolotnego (nie musi!). Nawet psychopaci mają swoje
motywy, a jeśli już wprowadzony zostaje wątek nadprzyrodzony
- duchy, zombiaki - niechże to będzie wprowadzone z głową, a
nie na odwal. A przy tym należy użyć gore tak
uważnie, jak szafran w potrawie - jako przyprawę,
minimalistyczny dodatek, wzbogacający danie i przemieniający
coś, co jest zwyczajne, w wykwitną ucztę dla podniebienia.
I uczciwie muszę przyznać, że "Gorefikacje" - przynajmniej w
części - to osiągnęły.
Wyglądała jak zlepione ochłapy prosto z rzeźni. Płaty
nadgniłych, ciemnoczerwonych muskułów, wystające
gdzieniegdzie kości, posiekane wnętrzności sklejone w jeden
byt. Obłaziły ją robaki, białe czerwie żerujące na padlinie.
Zdawały się integralnym elementem paskudnej konstrukcji.
["Święte mięso", Marek Grzywacz]
Mimo kilku wad i kilku słabizn, ten zbiorek powinien zostać
przeczytany przez każdego fana makabry. Zaznaczam jednak, że
delikatności tu nie uświadczycie. Ten zbiór jest o tyle
specyficzny, że osoby niezaznajomione z gatunkiem mogą...
się zgorszyć, w zasadzie. Seks, brutalna przemoc, soczyste
opisy i niezwykle obrazowe, chore fantazje, które mogłyby
zaspokoić absolutnie każdego perwersa. ;) Jeśli macie
skłonności ku gore -
polecam i poproszę o więcej takich tworów made
in Poland.
Paulina Król