TWITTER BLOGGER  SKULLATOR       PLIKI COOKIES  KANAŁ YOU TUBE    KOSTNICA FACEBOOK
nasz serwis EOPINIER.PL
KSIĄŻKIKOMIKSYFILMYGRY
RECENZJE FILMOWERECENZJE KSIĄŻEKWSPOŁPRACAOPOWIADANIAPUBLICYSTYKANAPISZ DO NASPROSTO Z PIECAZŁOTY KOŚCIEJ
GRA O TRON. Pieśń Lodu i Ognia tom 1 - George R.R. Martin

 RECENZJA 1

Pieśń Lodu i Ognia stworzona przez Georga R. R. Martina jest sagą niemłodą. Autor rozpoczął pracę nad jej pierwszym tomem w 1991 roku, dzięki czemu Gra o tron ukazała się w 1996 roku. Dotychczas światło dzienne ujrzało pięć tomów tego cyklu fantasy, jednak dwa kolejne są w przygotowaniu. Polskim wydawcą kolejnych książek wchodzących w skład Pieśni Lodu i Ognia jest Zysk i S-ka i to właśnie temu wydawnictwu fani sagi zawdzięczają wznowione wydanie Gry o tron z przepiękną serialową okładką, prezentującą owy Żelazny Tron, o który walczą bohaterowie sagi. Jednak fabuła liczącego ponad 800 stron pierwszego tomu jest dużo bardziej skomplikowana.

Osadzona w średniowieczno podobnych realiach historia świata przedstawionego w Grze o Tron jest tak obszerna i barwna, że wydaje się iż żadne słowa nie będą w stanie oddać jej piękna. Wykreowany przez Martina świat to opowieść prawych mężów, inteligentnych bękartów, chciwych i sprytnych lordów, głupich i żądnych krwi królów, silnych władczyń i delikatnych niewiast oraz całej plejady bohaterów prezentujących różne postawy. Większość z nich pragnie zasiąść na Żelaznym Tronie, który daje władzę nad całym Królestwem, a inni zostają wplątani w dworskie intrygi i wojenną zawieruchę przez czysty przypadek. Jedno jest pewne… w grze o tron albo się zwycięża albo się umiera – czwartej alternatywy nie ma.

George R. R. Martin jest bezlitosny. Odsłania wszelkie wstydliwe sekrety swoich bohaterów; ukazuje, że mają tak samo wady, jak i zalety a przez to stają się niesamowicie realni. Jednak to co charakteryzuje styl Martina to fakt, że żaden jego bohater nie może czuć się bezpieczny. Autor nie ma serca i możesz być pewien, że jeśli któraś postać szczególnie przypadła Ci do gustu to prędzej czy później wpadnie ona w tarapaty i ma 50% szans na to, że w końcu zginie. Ma to jednak swój urok, choć zdaję sobie sprawę z tego, że są czytelnicy, których fakt ten może odstraszyć. Niemniej jednak ja roniłam łzy i czytałam dalej, gdyż Gra o tron to jedna z lepszych powieści fantastycznych jakie miałam okazje poznać. Wzbudza silne emocje i ukazuje świat, w którym średniowieczne obyczaje mieszają się z magią znaną tylko najdawniejszym ludom i w której istnienie trudno uwierzyć nawet bohaterom.

Najmocniejszą stroną pierwszego tomu Pieśni Lodu i Ognia jest jednak bardzo zgrabnie zapleciona intryga polityczna. Spiski, które sięgają każdego dworu i oplatają swoimi mackami praktycznie każdego możnowładcę, lorda a nawet mieszkańców dzikich plemion sprawiają, że fabuła Gry o tron nabiera rumieńców i niepozwala na oderwanie się od książki. Kolejnym ciekawym elementem przedstawiania historii jest prezentowanie jej z punktu widzenia różnych bohaterów. Dzięki czemu czytelnik otrzymuje pełnie informacji i poszerza się jego horyzont dotyczący widzenia opisywanych wydarzeń.

Bezsprzecznie, cykl Pieśń Lodu i Ognia jest historią obok której nie można przejść obojętnie. Jestem przekonana, że odnajdą się w niej nie tylko miłośnicy fantastyki, ale także ludzie uwielbiający przygody i ceniący sobie wyśmienitą rozrywkę na najwyższym poziomie. Gra o tron jest książką posiadającą w sobie wszystkie cechy rewelacyjnej lektury: dobra okładka, fantastyczna fabuła, ciekawi bohaterowie, rewelacyjny świat i niesamowity styl autora – właśnie to składa się na powieść wartą swojej ceny.

 

Fuzja

 

RECENZJA 2

„Strach tnie głębiej niż miecze.”

 

Bodaj dwa lata temu moja mama nakazała sobie włączyć serial. Do wtedy nie miałam pojęcia, co to takiego, ta „Gra o Tron”; wydawała mi się nieciekawa i zupełnie nie dla mnie. Włączyłam odcinek. Po nim drugi, trzeci i kolejny. Ta fabuła, te intrygi, ten skomplikowany wymysł jakiegoś najpewniej szalonego pisarza pochłonął mnie bez reszty, aż do ostatniej sceny pierwszego sezonu.

I wtedy powiedziałam sobie „stop”. Nie obejrzę ani zwiastunu kolejnych sezonów, dopóki nie przeczytam książki.

Czekałam te dwa lata. I wreszcie otworzyłam książkę, przyjemnie grubaśne tomisko, rozpoczynające sagę Pieśni Lodu i Ognia. I ponownie zostałam wciągnięta w spiski, kłamstwa, zdrady i bitwy, bez reszty wciągnęły mnie dzieje Westeros, Królestwa zbudowanego ze scalenia siedmiu. I powiem Wam, że dzięki mglistym wspomnieniom serialu nieco łatwiej było mi odnaleźć się w tej plątaninie nazwisk, krain, tytułów i intryg. Co nie oznacza wcale, że nie była mi potrzebna ściąga…

 

Widzicie, problem w tym, że ja naprawdę nie wiem, jak Wam opisać tę historię. Czy zacząć od Wielkiej Tajemnicy, która zagraża całemu królestwu? Czy opowiedzieć o Starkach, Lannisterach, o królu Robercie i pewnym bękarcie, który stanie się Czarnym Bratem w Nocnej Straży? A może skupić się na wilkorach i smokach, zbuntowanych dziewczynkach i morderczych klanach? O bezkresach krain za Wąskim Morzem czy o przepychu Królewskiej Przystani? Królewskim Namiestniku, lordach i rycerzach? Dziwkach, giermkach i stajennym, mówiącym jedno słowo: Hodor? Od czego mam zacząć?

Wiecie, co? Sądzę, że szybciej będzie, jeśli po prostu sami przeczytacie tę książkę. Nim ja opowiem o wszystkim, nadejdzie… zima.

O, tak. Nadchodzi zima. Z północy dochodzą wieści o Innych, a południe szykuje się do wojny. Jedna głowa może zadecydować o życiu i śmierci tysięcy… Dosłownie. Nim jednak ziemie Westeros nasycą się krwią, a szczęk mieczy przerwie ciszę lasów, będzie jeszcze szansa na pokój. Jedna. Ale… „W grze o tron zwycięża się albo umiera. Nie ma ziemi niczyjej”.

 

Epicka powieść George’a R. R. Martina wciąga i wzrusza, trzyma w napięciu i szokuje, smuci i rozwesela. Tomiszcze nafaszerowane jest wnikliwymi mądrościami, aforyzmami i pięknymi opisami. Bohaterowie, których jest tutaj mrowie, nie są papierowi – żyją, ulepieni ze słów jak najtwardsze, żelazne trony ze stopionych w ogniu smoczych oddechów mieczy. Rysy psychologiczne, żywe dialogi, akcja, akcja i jeszcze raz akcja. Poza zwyczajnym, „dworskim” życiem, Martin nie poprzestał jedynie na tym, co przyziemne. Bo, skoro Westeros jest krainą, która mogłaby istnieć w średniowieczu… To czemu nie uszczknąć szczypty typowych dla tamtego okresu legend, mitów i wierzeń? Dlaczego nie pójść dalej i… je wskrzesić? Do opowieści o walce o władzę dołożyć jeszcze mary, demony, płaczące drzewa, żywe trupy, smoki…! Martin zaczerpnął z okrytego całunem historycznych domysłów okresu i korzysta z tego, jak bezdomny, grzebiący w koszu dóbr Armii Zbawienia. Wielotorowość fabuł, przenikających się wzajemnie i naprzemiennie przedstawianych w rozdziałach poświęconych innym osobom i miejscom sprawia, że syndrom jeszcze jednego rozdziału jest permanentną przypadłością czytającego. Nieomal każdy podrozdział kończy się cliffhangerem, który zmusza do kontynuowania czytania. Ostatnia strona zaś sprawia, że człowiek z uporem maniaka wyciąga ręce po kolejny tom…

 

„Jesteśmy tylko ludźmi, których bogowie uformowali do miłości. Oto istota naszej chwały i naszej tragedii.”

 

Nie polecam osobom, które:

- mają mało czasu

- mają obowiązki, których nie da się obejść

- muszą wcześnie wstać

- nie lubią skomplikowanych historii, w których trzeba używać mózgu

- nie chcą wpaść w nałóg

 

Polecam zaś tym, którzy nie boją się wyzwań i chcą z otwartym umysłem przeniknąć do innego świata. Nieomal dosłownie. Jeśli nie macie nic przeciwko temu, by Wasze sny w czasie lektury tej książki skupiały się na rycerzach, żelaznych tronach i wysokich murach, to śmiało możecie czytać. Ja przez kilka dni żyłam tą historią zarówno na jawie, jak i we śnie, więc wiem, co mówię.

Nie oglądajcie serialu – nie idźcie na łatwiznę. Usiądźcie z kartką i długopisem. Po pierwszych 100 stronach, które są – ostrzegam – dość trudne do przebrnięcia, resztę pochłoniecie w mgnieniu oka.

 

Myślę, że sam Tolkien byłby fanem tej sagi.

 

Serdecznie polecam. Wybaczcie, że ten post jest taki… ułomny. Ale w obliczu tej księgi, jej rozmachu, zaskakującej złożoności, nie potrafię znaleźć odpowiednich słów, by w pełni oddać jej zalety. Pozwólcie zatem, że zostawię Was z tą miałką opinią i Was opuszczę. Drugi tom sam się nie przeczyta… 

Paulina Król

RECENZJA 3

Kiedy losem rządzi wola władzy...

"Grę o tron" planowałam przeczytać już od dłuższego czasu. Po zapoznaniu się z dwoma sezonami serialu opartego na cyklu "Pieśń Lodu i Ognia", byłam jednocześnie zaintrygowana i pełna obaw wobec jego literackiego pierwowzoru. Dlaczego? Otóż tak złożona, wielowątkowa i barwna produkcja sama w sobie przepełniona była szczegółami, które nieraz wymagały ode mnie wzmożonej koncentracji na jej treści. Pomimo intrygującej, dosyć wartkiej i wciągającej akcji, ilość zawartych w fabule intryg oraz bohaterów czasem nieco mnie przytłaczała. W całym tym kalejdoskopie charakterów i intryg zdarzały mi się chwilę, kiedy prawie się gubiłam, a przecież była to mocno okrojona wersja świata, który stworzył George R.R. Martin. Przymierzając się do książki spodziewałam się więc, że przynajmniej część jej fragmentów nieco mnie zanudzi. Obawiałam się również, że tak wypracowana historia może być przepełniona bardzo dokładnymi opisami, które zamiast pobudzić moją wyobraźnię po prostu ją styranizują, nie pozwalając na chwilę wytchnienia. Że zamiast dać się porwać opowieści, będę miała trudności z zapamiętaniem i rozróżnianiem poszczególnych postaci, miejsc oraz tyczących się ich sytuacji. Czy moje obawy się potwierdziły? Skąd bierze się niesamowita popularność świata wykreowanego przez Martina?

Opowieść przedstawia nam dzieje rodów fikcyjnej krainy Westeros oraz ich waśni i podstępów mających doprowadzić ich do zdobycia korony. Władca Winterfell - Eddard Stark - zostaje poproszony przez króla Roberta o przyjęcie stanowiska Królewskiego Namiestnika, przez co wkrótce przenosi się do Królewskiej Przystani. Wplątuje się tym w świat politycznych intryg i spisków oraz naraża swoją rodzinę na wielkie niebezpieczeństwo. Jego syn - Bran - odkrywa tajemnicę, która zmienia jego dotychczasowe życie. W podobnym czasie Daenerys Targaryen poślubia barbarzyńcę - Khala Drogo - wodza wojowniczych koczowników z Essos (Dothraków). Jej brat - Viserys - nieustannie próbuje odzyskać kontrolę nad Żelaznym Tronem, utraconym przez ich zmarłego ojca. Żądza władzy przyprawia go niemal o szaleństwo. Sprawia, że zaczyna znęcać się nad swoją siostrą. Nie zwraca uwagi na panujące wśród Dothraków zasady. Łamie je, ignoruje, narażając się na kpiny i gniew tamtejszej ludności. Jaki los czeka Królewskiego Namiestnika i jego dzieci? Jak Daenerys poradzi sobie w roli żony bezwzględnego wojownika? Do czego posunie się Viserys? Jeżeli intryguje was historia królewskich rodzin, pełna pasji, krwi, walki i politycznych podstępów - sięgnijcie po "Grę o tron".

George R.R. Martin stworzył epicką, realistyczną powieść fantasy, w której główną rolę odgrywa ludzka natura, a nie magia czy też baśniowe kreatury, choć elementów typowo fantastycznych również tu nie zabrakło. Wykreował świat rządzący się prawami przypominającymi średniowiecze, zazwyczaj z feudalnym systemem władzy. Surowy, brutalny, pełen niesprawiedliwości, przemocy, ale też braterstwa, romansów, poświęcenia w imię idei. Praktycznie nie ma tu jednoznacznego podziału na dobro i zło. Postacie są wielowymiarowe, często przechodzą dynamiczną przemianę, co sprawia, że ich losy nieraz śledzi się z wypiekami na twarzy. Wiele z nich swoją odwagą czy też nietuzinkowym, buntowniczym podejściem do życia zdobywa sympatię odbiorcy i zaskakuje niekonwencjonalnymi pomysłami. Trzecioosobowa narracja naprzemiennie przedstawia wydarzenia i emocje ośmiu bohaterów, a więc czytelnik ma okazję spojrzeć na konflikt z kilku różnych perspektyw, a także poznać tajemnice, problemy i odczucia każdego z nich. Ma to swoje plusy i minusy - z jednej strony przedstawiona nam historia jest dzięki temu bardziej barwna, złożona i intrygująca, z drugiej - łatwiej się w niej pogubić, do każdej zmiany perspektywy trzeba się też przyzwyczaić i ciężej skojarzyć związane z poszczególną osobą fakty, omówione często kilka dłuższych, wnoszących do fabuły sporo nowych wydarzeń oraz niejasności, rozdziałów wcześniej. Martin zrezygnował z budowania żmudnych, precyzyjnych opisów otoczenia, książkę czyta się więc w miarę lekko, a akcja wciąga, bo pozbawiona jest przydługich przerywników. Co prawda zdarzają się tu nudniejsze momenty i niepotrzebne, trochę zbyt szczegółowe określenia wyglądu i zachowania poszczególnych osób, ale nie jest ich dużo, zwłaszcza jak na pozycję o takiej objętości.

Ośmiu bohaterów pierwszoplanowych to bardzo różnorodna i ciekawa mieszanka osobowości. Znajdziemy tu zarówno dzieci, księżniczki, władców, jak i członka Nocnej Straży - organizacji wojskowej, której celem jest obrona granicy Siedmiu Królestw przed ludźmi za Murem. Niektórych z nich cechuje młodzieńcza naiwność, innych podstęp, honor, życiowa mądrość czy też specyficzne poczucie humoru. Spotkamy się z sarkastycznym karłem - Tyrionem Lannisterem, przezwyciężającą trudności, wytrwałą, dorastającą Daenerys Targaryen, łatwowierną Aryą Stark i wieloma innymi złożonymi charakterami. Mają zróżnicowany system wartości, trudno doszukać się pomiędzy nimi większego podobieństwa. Również postacie poboczne intrygują swoją zagadkowością i życiowymi doświadczeniami. Autor jest niemalże mistrzem w tworzeniu zgrai oryginalnych, złożonych psychologicznie postaci. Wykazuje się również biegłością w tworzeniu indywidualności, które ewoluują i uczą się na błędach. Osobiście najbardziej polubiłam Daenerys - ze względu na jej przemianę, Tyriona - przez jego żarty, szczerość i sposób bycia oraz młodziutką Aryę - ujęła mnie jej zadziorna natura. Odrobinę nudziła mnie statyczna, łatwowierna Sansa i poważna Catelyn.

Akcja powieści toczy się dosyć niespiesznym rytmem, ze względu na ilość przemyśleń poszczególnych bohaterów, powolnie snutych przez nich intryg, politycznych planów oraz wątków pobocznych, ale nie znaczy to wcale, że nie wciąga. Nie brak tu drastycznych, brutalnych scen, walk, romansów, morderstw i "prania brudów". Dialogi są barwne, czasem zabawne, sprawnie poprowadzone. Historia jest pełna życia, niespodzianek, chwilami po prostu nie można się od niej oderwać, tętni intensywnością i wiarygodnością. Choć jej zawiłość może zrazić do siebie odbiorcę poszukującego lekkiej, baśniowej rozrywki, to każdy nieco bardziej wymagający czytelnik powinien znaleźć tu coś dla siebie. Poszczególne wydarzenia mają miejsce równocześnie na zachodzie i za Wielkim Morzem, bywają nieprzewidywalne, a zakończenie pozostawia niedosyt, zachęcając tym samym do sięgnięcia po kolejny tom serii. Książka posiada surowy klimat i nie pozostawia odbiorcy obojętnym.

"Gra o tron" to obiecujący początek "Pieśni Lodu i Ognia", który całkowicie zasłużył na ekranizację. Wielowątkowość, obfitość intrygujących, wielowymiarowych bohaterów powieści zasługuje na uwagę i uznanie. Książka emanuje surowym klimatem, a jej bohaterowie są realistyczni, barwni, dają się polubić i na długo zapadają w pamięć. Choć złożoność i brutalność świata wykreowanego przez Martina może zrazić do siebie bardziej wrażliwego odbiorcę, mnie osobiście cechy te oczarowały i sprawiły, że chętnie zapoznam się również z dalszymi częściami cyklu.


POLECAM:
miłośnikom realistycznych, złożonych, epickich powieści fantasy, którzy chcą zanurzyć się w świat pełen zbrodni, intryg, systemów politycznych, wielbicielom książek, których akcja toczy się w realiach przypominających średniowiecze.

NIE POLECAM:
czytelnikom poszukującym lekkiej, nieskomplikowanej lektury, pełnej typowo fantastycznych elementów.

Flora Woźnica, 23.02.2015

 

Autor: George R. R. Martin
Tytuł: Gra o tron
Cykl: Pieśń Lodu i Ognia tom 1
Ilość stron: 844
Wydawnictwo: Zysk i S-ka 2011
 

Ocena: 6/6


Na plus:
- ciekawa okładka
- intrygująca fabuła
- bardzo dobrze spleciona intryga
- charakterystyczni i różnorodni bohaterowie
- przepiękny i niesamowicie barwny świat przedstawiony
- dojrzały i przystępny styl autora
Na minus:
- brak