GROBOWA CISZA - Arnaldur Indridason RECENZJA KOSTNICA
Arnaldur Indridason "Grobowa cisza"
Ilość stron: 328
Wyd. W.A.B.
Warszawa 2010
Ocena: 5/6
Grobowa cisza, to drugi tom serii o komisarzu Erlendurze, której akcja toczy się w
mroźnej i mało życzliwej dla obcych, Islandii. Tym razem nasz bohater stanie przed
trudnym zadaniem rozwikłania zagadki sprzed lat oraz zmierzy się z rodzinnym dramatem.
Trwają przygotowania do budowy nowego osiedla - sprowadzono ciężki sprzęt, robotnicy
wytrwale przekopują ziemie. Tymczasem kilka ulic dalej trwa przyjęcie urodzinowe. Brat
jednego z uczestników w małym, białym przedmiocie, którym bawi się niemowlę,
rozpoznaje ludzką kość. Dochodząc skąd się wzięła, wędrują do pobliskiego placu
budowy, na którym odnajdują dawno pochowane zwłoki. Zaalarmowana znaleziskiem policja z
miejsca rozpoczyna dochodzenie.
Choć dotarcie do świadków jest obecnie bardzo trudne, stopniowo odkrywamy tajemnice i
poznajemy przerażającą historię sprzed siedemdziesięciu lat. Jedyny racjonalny trop
prowadzi do "krzywej" kobiety, ale czy to wystarczy by poznać winnych tej zbrodni?
Literaturę skandynawską cenię za bezkompromisowość i nie uznawanie ideałów.
Próżno szukać tu pięknych policjantów o wyjątkowych umiejętnościach, czy też
sprzętu rodem z Jamesa Bonda. Taki już mój gust i poglądy, że w supermanów nie
wierzę. Dużo bardziej przekonują mnie przeciętniaki w wymiętym ubraniu i licznych
problemach osobistych, czyli dokładnie ktoś taki jak Erlendur. Jego dylematy są bardzo
przyziemne: była żona, która wciąż go nienawidzi, dwójka uzależnionych dzieci - w
tym walka o życie jednego z nich - oraz znaleziony na budowie szkielet.
Tym razem, prócz kryminalnej zagadki, zgłębiamy też prywatne życie głównego
bohatera. Poznajemy historię jego małżeństwa i to jak doszło do rozwodu. Jakie były
emocjonalne skutki tej decyzji, a przede wszystkim dramat ojca, który jest bezsilny wobec
sytuacji, która go spotkała. Ktoś mógłby narzekać, że za mało tu akcji, pościgów
i broni palnej, ale nie ja.
W prozie Indridasona podoba mi się to, że wybiega on daleko poza ramy klasycznego
kryminału. Żadna z poznanych dotąd historii, nie była wyłącznie zapisem policyjnego
dochodzenia. W dużej mierze jest to opowieść o problemach islandzkiego społeczeństwa,
które tak naprawdę nie wiele różnią się od naszych. A jedyne na co mogę ponarzekać
to słabszy klimat powieść. W bagnie, jak sam tytuł sugerował, wszystko było brudne,
złe i podejrzane. Tu mi tego brakuje. Z Grobową ciszą nie ma źle, ale pod tym
względem nie wiele różni się ona od innych książek tego gatunku.
Podsumowując, drugi tom wypada nieco słabiej od debiutu, jednak wciąż zaliczam
Indridasona do swych ulubieńców, a najnowszy jego Głos, już do mnie woła z domowej
biblioteczki.
VARIA
|