GRZECHY
JOANNY - Joanna Marat
„Wszystkim się wydaje, że jej palce dotykają tylko starych pergaminów, że
jej oczy błyszczą tylko na widok średniowiecznych malowideł. Jak mocno ci
wszyscy się mylą...”
Zwykle z rozwagą podchodzę do tego typu książek, a mimo to, gdy tylko
przeczytałam opis „Grzechów Joanny” stwierdziłam, że to jest to. Dlatego też
postawiłam dość wysokie wymagania, którym bądź, co bądź owa pozycja nie
sprostała.
Cała opowieść rozgrywa się w Polsce. Tytułowa Joanna jest miłośniczką
średniowiecza. Ja bym ją nazwała wręcz fanatyczką. Jej historia zaczyna się
właściwie dość zwyczajnie – nawiązuje internetowa znajomość z pewnym
mężczyzną. Nie jest to jednak zwyczajna znajomość i oboje dobrze o tym
wiedzą. Nie bawią się w żadne podchody, a główna bohaterka daje ponieść się
wyobraźni… Aż za bardzo, bo gdy dochodzi do ich spotkania, zwykła znajomość
przemienia się w dziką namiętność aż przesyconą żarem i wzajemnym
nienasyceniem. Oczywiście, żeby nadać historii prawdziwego obiegu są i tacy,
którzy zrobią wszystko by ten „związek” nie przetrwał, a mężczyzna zniknął z
życia Joanny najszybciej, jak to możliwe.
Przy opisie, który miałam okazję czytać przed jej przeczytaniem, pokuszono
się o stwierdzenie, że „w tej opowieści nic nie jest takie, jakie mogłoby
się wydawać na pierwszy rzut oka”. Fakt. Tutaj musze się zgodzić w pełni.
Myślę, że jednak ja mam na myśli tutaj zupełnie, co innego, niż było
pierwotnie zamierzone. Powieść ta jest pisana w formie dziennika –
przynajmniej tak mi się wydawało. Jednak forma 3-osobowa zupełnie do tego
nie pasuje. Szczerze powiedziawszy bardziej by mi odpowiadało, gdyby całość
była pisana w formie pierwszoosobowej – możliwe, że dzięki temu lepiej bym
zrozumiała przekaz, który miał w niej być, a go nie widziałam. Jeśliby
patrzeć pod względem gatunkowym, to książka jest bardzo realistyczna i w
sumie przekonująca. Wątki rozwinięte wystarczająco, nie ma się uczucia
niedosytu. Wszystko opisane bardzo szczegółowo. Widać, że autorka się
napracowała – zwłaszcza przy kreowaniu bohaterów.
Mimo to spodziewałam się czegoś lepszego. Są chwile, gdy książka wciąga bez
reszty, (chociaż jest ich stosunkowo mało w porównaniu do całości), ale i
takie, gdy nie chce się nic więcej, jak tylko rzucić ją w kąt. O tak, miałam
kilka takich momentów w trakcie czytania. Z dużo tutaj psychologicznego
rozumowania, przez co łatwo się pogubić nie tyle w samej fabule, co w
postawie głównej bohaterki. Jak dla mnie została ona zbyt małostkowo
potraktowana i niedokładnie nakreślona. A szkoda. Skoro o bohaterach mowa,
to chyba jeszcze nigdy, żadnego z bohaterów tak nie znienawidziłam, jak
Xawerego. Dlaczego? Sama nie wiem. Jakbym miała się ukierunkować, za co i
dlaczego to jedyne, co mogę w tej sytuacji powiedzieć – „za ogół”. Za
charakter i te jego odzywki. Według mnie autorka przedstawiła tutaj jeden z
najgorszych możliwych typów faceta, jaki istnieje. Taki czarny charakter,
tyle, że aż na zbyt upierdliwy.
Tak, jak na treści się zawiodła, tak też od okładki nie mogłam oderwać oczu.
I tutaj znowu w stu procentach pasuje sentencja „Nie oceniaj książki po
okładce”. Może i postawiłam wysoko poprzeczkę, przez co też się zawiodłam,
ale mimo to nie uważam, że jest to pozycja, którą należy spisać na straty,
bowiem są niekiedy chwile, gdy czyta się z chęcią czekając na więcej takich
momentów. Mi akurat do gustu nie przypadła, mimo to starałam się poszukać w
niej jakiś pozytywów. Myślę, że znajdą się i tacy, którym „Grzechy Joanny”
spędzą sen z powiek, o ile tylko lubią takie niekonwencjonalne opowieści z
dość nietypowymi zagraniami głównych bohaterów.
Lilien |
Tytuł: Grzechy Joanny
Autor: Joanna Marat
Wydawnictwo: Replika
Data wydania: 2012-11-25
Tom: I
ISBN: 978-83-76741-54-3
Objętość: 240
Cena: 25,90 zł
Moja ocena: 4/10 pkt.
Kiedy niespełniona miłośniczka średniowiecza
rozpoczyna internetową znajomość z nieznajomym z Nowego Jorku,
oboje wiedzą, że to nie będzie normalna, bezpieczna relacja.
Zbyt wiele w nich pragnień, zbyt wiele nienasycenia. Za mało
czasu na zbędne podchody i konwenanse.
Joanna wie, że w jej życiu czegoś brakuje. I niekoniecznie
chodzi tu o miłość. Nawet najbardziej zagorzała miłośniczka
kultury średniowiecza nie może żyć samą fascynacją do
pergaminów. Choć Joanna stara się twardo stąpać po ziemi, ten
jeden, jedyny raz daje się ponieść fantazji.
Początek internetowej znajomości niesie za sobą wiele
wątpliwości i ryzyka, ale – gdy dochodzi do spotkania w
rzeczywistym życiu – przeradza się ona w dziką namiętność.
Są jednak ludzie, którzy za wszelką cenę chcą usunąć Xawerego z
życia Joanny, twierdząc, że mediewistce romans tego typu po
prostu nie przystoi.
|
|