KOSTNICA TV FILMY I FILMIKIGALERIANOWOŚCI KSIAŻKOWEFRAGMENTYKINO - ZAPOWIEDZI, PREMIERY          nasz serwis EOPINIER.PL

patronaty.jpg (2614 bytes)
FILMLITERATURATEORIAGRYFORUMLINKI
RECENZJE FILMOWERECENZJE KSIĄŻEKWSPOŁPRACAOPOWIADANIAPUBLICYSTYKANAPISZ DO NASPROSTO Z PIECAZŁOTY KOŚCIEJ

KONKURS HALLOWEENKONKURS HALLOWEEN 2011

nadesłane opowiadania

opowiadanie bez korekty

 

 

 

"Zranione serce Augusta"

 

         Stało się. Ledwie zaszło słońce, a na ulicach zaczęły pojawiać się  najrozmaitsze stwory.  Zupełnie jakby liczni bohaterowie z filmów, gier, seriali, komiksów wyszli ze swych rodzimych, fantastycznych rzeczywistości i nie wiadomo jakim sposobem pojawiły się w prawdziwym świecie. W ten dzień dosłownie każdy mógł udać się do świata fantazji, wydobyć z niego najbardziej pożądaną osobowość i wcielić się w jej postać. Jednak on, August, szesnastolatek, niewielki wzrostem chłopak, człowiek szkaradny, paskudny, wyśmiewany przez swych rówieśników, cieszył się tym dniem z zupełnie odwrotnych powodów. Radował się, że wreszcie, całkowicie na luzie i bez skrępowania będzie mógł opuścić dom i być po prostu sobą.

         Nie poczynając żadnych przygotowań, bez specjalnego stroju, bez makijażu, bez szykowania, po prostu wstał,  pozostawił w tyle swe cztery ściany i wkroczył w osiedle przypominające scenografię przyszykowaną pod baśniowy film grozy. Wyglądał na tym tle wręcz fenomenalnie! Czarne jeansy i ciemnozielony golf świetnie kontrastowały z jego charakterystyczną, rzucającą się w oczy, jaskrawą twarzą. Krótki, płaski nos trudno było odnaleźć w balonowych policzkach, wielkie usta skutecznie przysłaniały podbródek, a maluteńkie oczka podkreślone wielkimi, krzaczastymi brwiami ledwie dało się dostrzec pod bujną, kręconą, dziwnoblond czupryną. Jego image wzbudzał niesamowity strach i obrzydzenie, co tej konkretnej nocy stanowiło ogromny plus!

         Krocząc przez tę kolorową krainę, udał się do pobliskiego liceum, w którym odbywała się halloweenowa  impreza. Ledwie tylko przekroczył próg, a w oczy od razu rzuciła mu się ona, blondynka w stroju ośmiorniczki, trzymająca w swoich mackach najbardziej wzniosłe uczucia Augusta. Chłopak kochał się w niej od dobrych kilku lat. Była wszystkim, czego pragnął, wszystkim wokół czego krążyły jego myśli. Świadomość, że nie zwraca na niego uwagi, traktuje jak powietrze i że nigdy mogą nie być razem, przyprawiała go o emocjonalny zawał. Dostawał wtedy szału, niszczył wszystko co miał pod ręką i dążył do samookaleczenia. Jednak tamtego dnia nie zamierzał być ofiarą. Planował podejść, przedstawić się, rozkręcić konwersację, spędzić wspólnie całą noc, robiąc to, czego jeszcze nigdy z nikim nie robił, a gdy nadejdzie poranek, zachować ten stan, te uczucia, wzajemną miłość, poczucie spełnienia i być szczęśliwym przez całe życie, mając u boku dziewczynę ze swych najskrytszych snów. Pełen nadziei, napełniony nadprzyrodzoną mocą, zaczął pewnie kroczyć w stronę dziewczyny, gdy nagle u jej boku ujrzał przystojnego chłopaka wystylizowanego na Drakulę. Augusta momentalnie zalał zimny pot. Krew jakby przestała krążyć, a serce zatrzymało swe bicie. Znów naszła go ochota na niszczenie, na autodestrukcję. Zamknął oczy, zaczął powoli, głęboko oddychać i powrócił myślami do wymarzonego scenariusza. Nagle niespodziewanie zalał go wielki przypływ pozytywnej energii. Był tak naładowany i pewny siebie jak nigdy dotąd. Postanowił trzymać się wytycznych i za wszelką cenę osiągnąć cel. Wczuł się w atmosferę i począł kołysać w rytm muzyki, patrząc jak przy każdej piosence obiekt jego westchnień tańczy z kolejnym chłopakiem, kolejnym rywalem, którego trzeba się pozbyć.

         Przerażający stwór w ciemnozielonym swetrze opuścił parkiet na pewien czas, a gdy powrócił na jego twarzy dostrzec można było intrygujący, nigdy wcześniej niedostrzegalny uśmieszek. Kiedy u osoby ze stale kamienną twarzą widzisz wyraźne przejawy mimiki, wiedz, że coś się dzieje! Tamtym razem nie było inaczej. Od kilku minut August skrywał sekret, który przyprawiał go o dumę i poczucie wyższości. Tkwił w przekonaniu, że nikt ani nic mu nie przeszkodzi, a król balu może być tylko jeden - on. Zwłaszcza, że główny faworyt, przystojny Pan Drakula, nagle gdzieś wyparował. Rozpłynął się w powietrzu, nie pozostawiając po sobie żadnego śladu życia. Zupełnie tak, jakby nie przebywał już na tym świecie jako człowiek lecz jako jeden z tych, których święto aktualnie obchodzono. Fakt ten niebywale cieszył jedynego człeka bez kostiumu. Zdawało się, że jego wielkie usta weselą się coraz bardziej.

         Czas mijał, a wraz z jego upływem zmniejszała się ilość osobników płci męskiej obecnych na imprezie. Nikt. prawie nikt nie wiedział gdzie ich brzeg. Niektórzy rozważali zainteresowanie się, przeanalizowanie sytuacji, jednak w końcu trwało święto duchów, w którym takie i podobne przygody są normalnością, więc zabawa była kontynuowana i miała się całkiem dobrze. Kilku chłopaków, którzy się pozostali, nie zamierzali narzekać. Dwa tuziny dziewcząt uczestniczących w hulance i niemal żadna konkurencja do podrywu tylko ich uszczęśliwiała. Do czasu.

         W końcu na sali pozostał już tylko jeden młodzieniec - roześmiany od ucha do ucha, August. Zważywszy na to, że rywale zniknęli, nie stanowiąc już problemu, spokojnym, pewnym krokiem, zaczął podążać w stronę dziewczyny w stroju ośmiorniczki, kiedy to wodzirej uroczyście zapowiedział wybory na najbardziej przerażającą i najstraszliwszego uczestnika imprezy. W męskiej kategorii, z wiadomych względów, decyzja była oczywista. Zwycięzca wyszedł na środek i w napięciu oczekiwał na resztę werdyktu. Miał ogromną nadzieję, że za chwilę tuż obok niego stanie jego ukochana 'ośmiorniczka' i obejmie go swymi mackami. Serce zaczęło mu bić szybciej. Wiedział, że to na co tak ciężko pracował przez całą noc jest już bardzo blisko, właściwie na wyciągnięcie ręki. Z drugiej strony, przerażała go myśl, że może mu zaraz przyjść zmierzyć się z ogromnym rozczarowaniem i będzie zmuszony szczerzyć się do obojętnej mu dziewczyny. Zamarł w bezruchu ze stresu.

- Zwyciężczynią i najbardziej przerażającą kobietą balu zostaje. - rzekł spiker.

Nagle August oprzytomniał, przejrzał na oczy. Wyłączył się. Nie zwrócił uwagi na ostateczny werdykt. Zaczął kompletnie ignorować świat zewnętrzny. Zdał sobie sprawę z haniebnych czynów, których dokonał w ciągu ostatnich kilku godzin. Pomyślał o tych wszystkich zwłokach, które za jego sprawą leżą w męskiej toalecie. Dotarło do niego, że stał się mordercą, na którego ludzie zaczną patrzeć z jeszcze większym obrzydzeniem niż dotychczas. Przestaną przechodzić obojętnie. Będą pluć w twarz i patrzeć z pogardą. Wyrzuty sumienia były tak silne, a wizja przyszłości tak okropna, że bez dłuższego zastanawiania zdecydował się na cios ostateczny. Wyjął zza spodni splamiony krwią nóż, przyłożył sobie do gardła i szybkim ruchem pociągnął po skórze. Konał we wrzaskach obserwatorek, w okolicznościach niezwykłej dramaturgii. Przed przybyciem obiecał sobie, że tym razem nie będzie ofiarą lecz danego słowa nie dotrzymał. Mimo iż próbował i bardzo chciał wygrać z naturą, z przyzwyczajeniami, to i tak odniósł porażkę. Najsromotniejszą jaką tylko mógł sobie wyobrazić.

         Pogrzebano go na cmentarzu komunalnym w obecności jedynie najbliższej rodziny. Nikt nie zapłakał. Niby zmarł brat, syn i łzy same powinny się cisnąć do oczu, ale nic takiego nie nastąpiło. Czuli raczej pewnego rodzaju ulgę, że nie przyszło im się skonfrontować z człowiekiem, który w ciągu jednej nocy zabił siedemnaście osób. Zhańbione nazwisko i wstyd przyniesiony rodzinie były wystarczającym powodem na to, by skutecznie powstrzymać łzawienie.

         Kilka tygodni po pochówku, nad nieodwiedzanym grobem Augusta, przystanęła młoda, filigranowa blondynka. Ta sama, która w halloween miała na sobie strój ośmiorniczki. Trzymała w ręku kartkę, coś na wzór laurki. Oparła ją o tablicę nagrobka i odeszła. Na pozostawionym przez nią kawałku papieru widniał napis: "Zawsze Cię kochałem i nigdy nie przestanę".

 

Damian Wocial