TWITTER BLOGGER SKULLATOR PLIKI COOKIES KANAŁ YOU TUBE KOSTNICA FACEBOOK | |||
Uwaga!
Horror na Roztoczu!
POD PATRONATEM
KOSTNICY RECENZJA 02.08.2014
Każdego z nas od czasu do czasu dręczą koszmary senne. Niektóre z nich są tak realne, tak sugestywne, że pamiętamy o nich przez długi czas po przebudzeniu. Zdarzają się i takie mary nocne, które nawiedzają śpiącego regularnie co jakiś czas. Wtedy za każdym razem przeżywa się koszmar na nowo, z przerażeniem uświadamiając sobie, że dokładnie wie się, jak się on skończy. Doświadczenie to postanowił wykorzystać inicjator projektu, Łukasz Kiełbasa. Tak oto powstała antologia „Horror na Roztoczu. Koszmar spoza granicy snów”. Niniejszy zbiór składa się z siedemnastu opowiadań, zaś każde z nich powstało na podstawie koszmaru sennego, który zrodził się w wyobraźni wspomnianego już przeze mnie autora projektu, Łukasza Kiełbasy. Autor zapisywał w notatniku wszystkie swoje mary senne, które następnie posłużyły jako szkic do opowiadań, które powstały przy współpracy z dziesięcioma innymi pisarzami. Przy projekcie brali również aktywny udział ilustratorzy, którzy każde z opowiadań ozdobili ilustracjami, niekiedy niezwykle sugestywnymi i działającymi na wyobraźnię. Akcja opowiadań toczy się, jak wskazuje nazwa antologii, w krainie Roztocza, w miastach takich, jak Tomaszów Lubelski, Jacnia, Zamość, Werbkowice, Hrubieszów czy Biłgoraj. Mieszkańcy tych okolic wiedzą doskonale, że są to miejscowości malownicze i ciekawe, zarówno pod względem przyrodniczym, jak i historycznym. Autorzy zbioru pokazali w swoich opowiadaniach ich ciemną stronę, taką, którą jest w stanie stworzyć tylko i wyłącznie ludzki umysł. Zazwyczaj bywa tak, że historie przedstawione w podobnych antologiach są na różnym poziomie, obok opowiadań niezbyt udanych pojawiają się przysłowiowe perełki. Z „Horrorem na Roztoczu” jest inaczej, historie w nim zaprezentowane są naprawdę dobre, a także niepokojące i sugestywne. Jeśli szukacie walających się po podłodze flaków i skapującej z sufitu krwi to... nie są to historie dla Was. Gore tutaj jest naprawdę mało, wszystko jest zbudowane na solidnej atmosferze grozy, oddziałującej nie tylko na bohaterów poszczególnych opowiadań, ale również na czytelnika. Dziwne zachowanie mieszkańców miasteczek, tajemnicze i otoczone niepokojącą aurą budynki, trudne do wytłumaczenia zjawiska – strach to broń, która umiejętnie wykorzystana, dosięgnie każdego, bez względu na to, jak odważny i pewny siebie się wydaje. Muszę wspomnieć o historiach, które szczególnie przypadły mi do gustu podczas lektury „Horroru na Roztoczu”. Są to „Kościół”, „Szambo”, „Szklany dom”, „Pająk” i „Milczące miasteczko”. Pierwsza z wymienionych, „Kościół” to historia potwierdzająca stare porzekadło, że ciekawość to pierwszy stopień do piekła. Dwóch nastoletnich chłopców, przyjaciół, postanawia zbadać tajemnicę kryjącą się w podziemiach starego kościoła w pobliskiej wiosce. Zasłyszane historie opowiadają o dwu trumnach ukrytych w zamurowanym pomieszczeniu w katakumbach... „Szambo” to opowiadanie o starym, opuszczonym domu, który kupuje młode małżeństwo. Jakiś czas później dowiadują się, że miejscowi twierdzą, iż nad budynkiem ciąży klątwa, powiązana w jakiś sposób ze zniknięciem przed laty małego synka sąsiadów, Tomusia. Racjonalnie myślący nowi właściciele nie przejmują się zbytnio ludzkim gadaniem. Ich jedynym zmartwieniem są problemy z szambem i instalacją hydrauliczną w budynku, bowiem w rurach całego domu co jakiś czas rozlega się stukanie... Historia zatytułowana „Szklany dom” przedstawia alternatywną rzeczywistość jaka nastała po wybuchu elektrowni atomowej w kwietniu 1986 roku w Czarnobylu. W jej wyniku połowa miasta Hrubieszów została skarżona, zaś mieszkańców miasta nawiedzają trudne do opisania koszmary. Juliusz Dechnicki wraz z żoną wybierają się na wycieczkę po strefie skażenia. Teoretycznie miała to być zwykła wycieczka, lecz dla żony Juliusza, Julii, jest to powrót do korzeni, jako że Hrubieszów to jej rodzinne miasto. Z czasem okazuje się, że kobietę łączy z miejscowością o wiele więcej niż tylko tragiczna przeszłość... „Pająk” to opowiadanie, które na pewno wywoła ciarki u osób, które w mniejszym lub większym stopniu odczuwają lęk przed tytułowymi owadami. Jej bohaterem jest mały, samotny chłopiec, Oskar, który czuje się zdradzony przez rodziców, bowiem ci nie chcą kupić mu żadnego zwierzaka z powodu jego alergii na sierść. Pewnego dnia zaprzyjaźnia się z... pająkiem, który posiada zdolności telepatyczne, dzięki którym może porozumiewać się z chłopcem. Obiecują sobie, że nigdy się nie rozstaną, że będą przyjaciółmi na zawsze. Aby dotrzymać obietnicy chłopiec zaczyna ukrywać swojego zwierzaka w buzi... Ostatnią historią, która szczególnie spodobała mi się w zbiorze, jest „Milczące miasteczko”. Pięćdziesięcioletni mężczyzna, ojciec dwójki dzieci, kilka miesięcy wcześniej stracił żonę. Dodatkowo jest bezrobotny, co odbiera mu chęć do życia. Pewnego dnia odbiera telefon, w którym rozmówca proponuje mi stanowisko dyrektora marketingu w zakładach meblowych. Oferta pracy jest o tyle atrakcyjna, że oprócz stałej i pewnej pensji, proponuje służbowe mieszkanie i różnego rodzaju bonusy. Mężczyzna musi przenieść się tylko do miejscowości, w której miałby podjąć pracę. Tak też się dzieje i wraz z nastoletnim synem i kilkuletnią córką przeprowadzają się do Suśca, dziwnego miasteczka, w którym wszyscy mieszkańcy wyglądają jak pogrążeni w głębokim letargu... Co jeszcze mogę napisać o antologii „Horror na Roztoczu. Koszmar spoza granicy snów”? Otóż pomiędzy opowiadaniami, podzielonymi na trzy części, wpleciona została pewna historia, która swoją fabułą dotyka przede wszystkim historii powstania zbioru. Ponadto pojawia się w niej zawoalowana zapowiedź kolejnego tomu antologii. Jeśli będzie równie dobry jak ten, to z wielką chęcią się z nim zapoznam. A teraz nie pozostaje mi nic innego, jak życzyć Wam, czytelnicy, (nie)przyjemnych snów...
Anka „Wiedźma” Chramęga
|
|
||
|