KOSTNICA TV FILMY I FILMIKIGALERIANOWOŚCI KSIAŻKOWEFRAGMENTYKINO - ZAPOWIEDZI, PREMIERY          nasz serwis EOPINIER.PL

patronaty.jpg (2614 bytes)
FILMLITERATURATEORIAGRYFORUMLINKI
RECENZJE FILMOWERECENZJE KSIĄŻEKWSPOŁPRACAOPOWIADANIAPUBLICYSTYKANAPISZ DO NASPROSTO Z PIECAZŁOTY KOŚCIEJ
INFEKCJA - Scott Sigler

RECENZJA I

Jak to się dzieje, że ludzie uważani do tej pory za porządnych i prawych obywateli, nagle wpadają w niepohamowany szał? Dlaczego mordują przyjaciół, okaleczają swoje ciało i co gorsza, zdają się mieć z tego niemały ubaw? Winnym powyższych zachowań jest nieznany organizm. Ani to wirus, ani tym bardziej stworzenie. Wiadomo tylko, że kiedy pojmie swoją ofiarę jej dni stają się policzone i upływają w potwornych męczarniach.

Doktor Margaret Montoya została przydzielona do zbadania tej nietypowej infekcji. Wnioski, jakie odkryje z analizy ciał denatów, zadziwią nie tylko ją samą, ale i wywołają panikę w najwyższych strukturach rządowych. Czy na ratunek jednak nie jest już za późno?

Po debiutancką powieść Scotta Siglera sięgnęłam bez większego zapału. Ot kolejna historia o zmutowanym genie, który chce wyniszczyć ludzki ród. I o ile sam motyw rzeczywiście jest już mocno wyeksploatowany, o tyle Pan Sigler przedstawił go w na tyle umiejętny sposób, że w pełni zdobył moją aprobatę. Co więcej, nie mogłam się od tej książki oderwać. Połączenie thrillera medycznego z elementami naukowo-fantastycznymi w tym wypadku spisało się na medal. Czytając, nieustannie zastanawiamy się jaki będzie dalszy krok „infekcji” oraz co stanie się z zarażoną osobą.

Dużą rolę odegrało tu umiejętne przedstawienie powyższego zjawiska. Zobrazowanie pełnego cyklu przemiany z punktu widzenia niedoszłego sportowca sprawia, że na zmianę krzywimy się z obrzydzenia i dostajemy rumieńców z myślą o dalszych jego etapach. Brzmi to może dziwnie, ale jeżeli skusicie się na tę książkę sami przekonacie, że tak się dzieje naprawdę.

Nie jest to fenomenalna powieść, jednak w swoim gatunku naprawdę trzyma poziom. Intryguje, wzbudza ciekawość i sprawia, że czas mija nam znacznie przyjemniej. Niestety sama puenta historii mnie rozczarowała – liczyłam na bardziej racjonalne wyjaśnienie, ale mimo to nie żałuję dnia z nią spędzonego.
 

Varia

Scott Sigler „Infekcja”
Ilość stron: 412
Wyd. Papierowy Księżyc
Ocena: 4,5/6

 

RECENZJA II
 

W dobie, w której autorzy skarżą się na obecne w internecie piractwo. Nielegalne udostępnianie filmów, muzyki, gier i książek i wynikające z tego tytułu straty finansowe.  Scott Sigler uznał, że sieć to znakomite miejsce promocji dla początkującego pisarza. Swoją pierwszą powieść publikował w internecie za darmo. Dzięki temu skupił wokół siebie rzesze wielbicieli i został zauważony przez wydawców. To otwarło mu wiele furtek i umożliwiło wydanie w wersji papierowej powieści „Infekcja”.

Na terenie Stanów Zjednoczonych dochodzi do niewyjaśnionych zdarzeń. Znani jako spokojni obywatele ludzie, nagle popadają w obłęd i zaczynają mordować, następnie  popełniają samobójstwo. Ich ciała ulegają szybkiemu rozkładowi. Okazuje się, że za istniejący stan rzeczy odpowiedzialna jest choroba, tajemnicza infekcja. Agent specjalny Dew Phillips próbuje dotrzeć do zakażonych ludzi, pani doktor Mar­ga­ret Mon­toya zebrać jak najwięcej informacji o chorobie. Najważniejszym bohaterem powieści jest jednak Perry Dawsey, jedna z ofiar tajemniczej infekcji.

Na okładce książki widnieje napis: „Połączenie Stephena Kinga i Chucka Palahniuka. Arcydzieło akcji, przerażenia i napięcia”. I jeżeli ktoś sięgając po powieść będzie kierował się tymi hasłami i oczekiwał cudów i dziwów to dozna zawodu i rozczarowania. Łącząca science fiction z horrorem „Infekcja” jest niezła, ale do arcydzieła to jej bardzo wiele brakuje.
Sam pomysł powieści jest świetny i wzbudza wielkie nadzieję. „Infekcja” jest jednak nierówna. Podobały mi się rozdziały dotyczące Dawsey’a. Jego kreacja oraz toczona walka z chorobą. Perry był dobrze zapowiadającym się graczem futbolu amerykańskiego, kontuzja kolana raz na zawsze przekreśliła marzenia o wielkiej karierze. Teraz bohater pracuje jako informatyk. Lekceważy oznaki choroby, a kiedy przekona się, że nie ma do czynienia ze zwykłą wysypką, lecz nieznanymi organizmami rozpocznie walkę o życie. W powieści autor oddał uczucia i emocje towarzyszące bohaterowie. Strach, przerażenie, ale także upór, siłę i wolę walki. Wychowywany przez sadystycznego ojca bohater za wszelką cenę chcę udowodnić, że jest twardy i niezłomny. Opisy jego zmagania się z zagnieżdżonymi w ciele trójkątami są realistyczne. Ociekająca krew wzbudzała we mnie obrzydzenie, niemal czułam fizyczny ból, który Perry sam sobie zadaje. Ale obok fragmentów, które mrożą krew w żyłach mamy także i takie, które zamiast wywołać we mnie strach, są tak głupie i niedorzeczne, że nie mogłam powstrzymać się od śmiechu. Wątek pani doktor jest prowadzony nieudolnie. Rozczarowanie przyniósł także finał powieści, z którego tak naprawdę niczego się nie dowiadujemy, nie poznamy pochodzenia oraz celów żerujących w ludzkim ciele organizmów. Trzeba jednak pamięta, że „Infekcja” jest pierwszą częścią „infekcyjnej trylogii”. Być może odpowiedzi na nurtujące mnie pytania znajdę w kolejnych odsłonach.

W „Infekcji” mamy interesujący początek i pozostawiający dużo do życzenia finał. Po rozdziałach, które pędzą jak pociąg, następują takie, które ciągną się jak ser na pizzy. Obok doskonale skrojonej postaci Dawsey’a spotkamy niezbyt ciekawą panią doktor. Ale w sumie „Infekcja”, to naprawdę dobra powieść. Przeczytać warto, na pewno nie dopadnie Was „wirus nudy”.

 

 ZAJĄC

 

Autor: Scott Sigler

Wydawnictwo: Papierowy Księżyc

Data wydania: Marzec 2010

Liczba stron: 450