INKLUZJA - Andrzej W.
Sawicki
Niespecjalnie przepadam za science fiction. Zmęczyłem swego czasu
kilka pozycji z tego gatunku i musiały to być typowe hard s-f , ponieważ
odrzuciłem cały ten gatunek, uznając za dobrą rozrywkę jedynie dla
„jajogłowych” zawodowo będących ściśle w temacie. Czasami zdarzają mi
się jednak odchyły od normy, co gorsza połączone z książkowym
szaleństwem zakupowym. Tak w moje ręce wpadła „INKLUZJA” Andrzeja W.
Sawickiego - z widocznym na czwartej stronie okładki - „JESZCZE
SPACE-OPERA NIE ZGINĘŁA?”. Jak do tej pory o space operze wiedziałem
tyle, że jest podgatunkiem science fiction i... I w zasadzie tyle.
Doszkoliłem się odrobinę (dzięki pomocnym wujkowi Google i cioci
Wikipedii – bo jakże by inaczej...) i znam już krótką, acz konkretną
definicję. Dla mi podobnych nie kumatych cyt.:
„Space opera jest podgatunkiem science fiction koncentrującym się wokół
romantycznych przygód, podróży międzygwiezdnych i kosmicznych bitew, w
którym głównymi wątkami są konflikt międzyplanetarny i osobiste
przeżycia bohaterów. Często – jawnie lub niejawnie – wykorzystuje
elementy konwencji fantasy oraz baśniowe.
Określenie space opera pojawiło się jako odpowiednik soap
opery i z początku miało wyraźnie negatywny odcień. Utworzył je w 1941
r. Wilson Tucker. Z czasem jednak pojęcie to upowszechniło się wśród
twórców i odbiorców fantastyki, a jego negatywne konotacje zanikły.”
Xiu, niepozorna Chinka metr pięćdziesiąt w kapeluszu,
przemierza korytarze Czarnego Słońca polując na Żelaźniaki i inne
potwory pozostawione przez tajemniczą nieistniejącą już cywilizację. W
walce o bezpieczeństwo osadników i unicestwianiu, bądź przeganianiu
żywych maszyn, młodej Wiedźmince pomaga cyborg Shao – prototypowy robot
górniczy z wszczepionym ludzkim mózgiem.
Znajomy i były kochanek Xiu – Tomasz – wysyła Jej wiadomość z prośbą o
pomoc. Wraz z wspólnikiem Brunem otworzyli inkluzję i jak się okazało
uwolnili kolejnego potwora. Żywiąca się energią ludzkich dusz istota nie
daje się zgładzić konwencjonalną bronią, z każdą nową duszą rośnie w
siłę i zdaje się, że przejmuje również władzę nad pozostałymi potworami
zamieszkującymi czarny glob.
Jaki jest cel istoty otaczającej się szkarłatną poświatą i czy
drużynie Wiedźminki uda się powstrzymać zbliżającą się zagładę?
Poczatkowo cieżko było mi się połapać w tym co, kto, z
kim i o kim. Pierwszym tego powodem jest narracja – pierwszoosobowa – z
perspektywy kilku bohaterów, którzy zmieniają się wraz ze zmianą miejsca
akcji, ale też potrafią opisywać na przemian te same sytuacje; drugim
zaś fakt, że początek „Inkluzji” to jakby odrębne historie, dziejące się
w tym samym świecie i z tymi samymi bohaterami. Kiedy wyżej wymienione
połączyć z szybkim i stale przyśpieszającym tempem akcji, naprawdę można
się zgubić, czy raczej rozpędzić i po chwili zorientować się, ze
narratorem od kilku akapitów jest nie Xiu, czy Shao, a Tomasz, lub
dzieje się już coś zupełnie innego.
Niewątpliwą zaletą powieści jest to, że autor nie
zamęcza czytelnika wykładami i definicjami naukowymi. Owszem, opisanych
jest mnóstwo zaawansowanych technologii, oraz zjawisk fizycznych, ale
wszystko w taki sposób, że nawet totalny laik (niżej podpisany) jest w
stanie zrozumieć je w lot.
W powieści nie ma również tego co tak Was drażni, np.
w mojej recenzji ;) – bezcelowego bełkotu wydającego się istnieć dla
nabicia objętości tekstu. Każde zdarzenie, rozmowa, wszystko ma ściśle
określony cel i tworzy spójną całość, krok po kroku prowadząc nas do
zaskakującego zakończenia.
Urzekające są również światy wykreowane przez autora –
dwie galaktyki, z których, w jednej zagościmy „przelotem”, z drugiej zaś
pochodzimy i w tej właśnie dzieje się większość wydarzeń. Sawicki
wykazał się niezwykłą dbałością o szczegóły tak opisując niezwykły
wygląd statku, zwanego „Najjaśniejszą”, jak też jego mieszkańców i samą
postać i intrygę dotycząca Pani Kapitan „Najjaśniejszej”. Z wcale nie
mniejszą dbałością opisywane są pozostałe miejsca, a także uczucia
bohaterów, a nawet tajemniczej broni zwanej smokami.
Słowem, książka – choć wymaga odrobinę więcej
skupienia – jest warta poświęconego jej czasu. Mało tego, pozwoli ten
czas spędzić z dala od codziennych trosk, porywającą historią przenosząc
na tyle daleko w bezmiar wyobraźni, że jeszcze przez jakiś czas po
przeczytaniu, będziemy w drodze powrotnej do naszego wymiaru.
Marek
Syndyka |
autor: Andrzej W. Sawicki
tytuł: Inkluzja
ISBN-13: 978-83-7574-083-7
wydawnictwo: Fabryka Słów
data wydania: 2009-07-24
miejsce wydania: Lublin
strony: 352
wymiary: 125 x 195
seria: fantastyczna fabryka
O książce:
JESZCZE SPACE-OPERA NIE ZGINĘŁA…
Xiu jest wiedźminką. Co znaczy, że zwalcza potwory. A tych nie
brakuje w miejscu, gdzie przyszło jej żyć.
W tunelach Czarnego Słońca, w morderczej grawitacji i zabójczej
atmosferze, obcość jest normą. Ponieważ ten świat istnieje wbrew
prawom natury.
Tu nawet rzeczywistość przestaje być czterowymiarowa.
Czasoprzestrzeń ulega deformacjom. Czarne Słońce, umarła gwiazda
starsza niż wszechświat, skrywa wiele tajemnic.
Xiu, jej cyborg i przyjaciele będę musieli je odkryć, kiedy
zaczną się hekatomby ludzi. Zagłada, która wyszła z tuneli,
zwiastuje jedynie początek apokalipsy...
|
|