KOSTNICA TV FILMY I FILMIKIGALERIANOWOŚCI KSIAŻKOWEFRAGMENTYKINO - ZAPOWIEDZI, PREMIERY          nasz serwis EOPINIER.PL

patronaty.jpg (2614 bytes)
FILMLITERATURATEORIAGRYFORUMLINKI
RECENZJE FILMOWERECENZJE KSIĄŻEKWSPOŁPRACAOPOWIADANIAPUBLICYSTYKANAPISZ DO NASPROSTO Z PIECAZŁOTY KOŚCIEJ

INSYGNIA, WOJNY ŚWIATÓW - S.J. Kincaid
 

   Lubię czytać debiutantów i to wcale nie dla tego, że potrafią popełnić całą masę błędów, za które można się na nich znęcać przez pół recenzji. Dla mnie debiut = świeżość –nowe pomysły, rozwiązania i możliwość obserwacji kształtującego się stylu pisarza. Kincaid niewątpliwie swój styl ma i cieszę się, że postanowiła udowodnić to światu, wydając swoją pierwszą powieść.

   Tom Raines tylko jedno potrafi naprawdę dobrze – grać w gry komputerowe...    na pieniądze! Mimo niewielu lat, musi uprawiać tą odmianę hazardu by zapewnić dach nad głową sobie i swemu ojcu, który od dłuższego okresu czasu przegrywa w kasynach wszystko. Brak stałego miejsca zamieszkania często idzie w parze z brakiem dostępu do internetu, przez co Tom opuszcza bardzo dużo zajęć w wirtualnej szkole specjalnej. Tak, nasz bohater z pewnością do prymusów nie należy i nawet przy tak niskim poziomie trudności zajęć, wciąż zostaje w tyle. Pewnej nocy, kiedy jego ojciec Neil znowu wraca pijany, Tom postanawia wyjść do salonu gier – najlepszym lekarstwem na całe zło tego świata, jest dla niego zabicie kilku wirtualnych przeciwników. Już w salonie, po przejściu pewnej dziwnej gry, chłopak dowiaduje się, że cały czas jest obserwowany, a jego świetne wyniki w grach mogą zapewnić mu normalne życie, jakiego zawsze pragnął... Generał Terry Marsh składa mu propozycję zamieszkania w Wieży Pentagonu i odbycia w niej szkolenia, po przejściu którego stanie się kosmicznym wojownikiem.

   „Insygnia” na pierwszy rzut oka wyglądają na prostą opowieść, jakich napisano już wiele –  z fabułą stworzoną na założeniu ‘od zera do bohatera’. Nic bardziej mylnego, ponieważ fakt, że autorka opisuje losy chłopca, któremu nie wiedzie się najlepiej i nagle dostaje szansę by odmienić swoje życie, nie znaczy, że powieść jest kolejną nudną powtórką z rozrywki.

   Kincaid stworzyła nie tylko opowieść, stworzyła również cały świat i jego historię. Na ziemi nie ma już krwawych wojen, ponieważ wszystkie potyczki odbywają się w kosmosie, a statkami steruje się zdalnie. To właśnie w takich wojnach biorą udział kosmiczni wojownicy, a stawka o jaką grają jest wysoka – ciągle kurczące się zasoby surowców naturalnych.

   Autorka podzieliła stworzony przez siebie świat na Indo-Amerykę i Ruso-Chiny, oraz państwa, które wchodzą z nimi w sojusze by przetrwać. Indo-Ameryka ma monopol na produkcję żywności, Ruso-Chiny na wodę, więc by np. móc uprawiać zborze, trzeba najpierw zapłacić. Skojarzenie z ACTA nasuwa się samo... Na czele państw stoją prezydenci, lecz to jedynie uśmiechnięte marionetki. Władza należy do wielkich korporacji, które jawnie i bez skrępowania narzucają swoje prawa. Wiarygodność i dokładność z jaką jest oddany obraz świata nie pozwala mi na więcej, niż nakreślenie jego konturów, by nie odbierać przyjemności jakiej dostarcza patrzenie na całość.

   Na przykładzie głównego bohatera autorka pokazuje również, jaką władzę można mieć nad człowiekiem, w którego ciele wszczepiony jest komputer. Czy człowiek będzie miał wolną wolę zawsze i wszędzie, czy może stanie się usłużną bio-maszyną, robiącą ‘co pan każe’? Podczas lektury, podobnych pytań zadałem sobie wiele, a przynajmniej tyle, na ile pozwala wartka akcja.

   Tempo akcji jest tak duże, że z faktu czytania książki pamiętam tylko moment wzięcia do ręki, kiedy zaczynałem, oraz odłożenia na półkę – chwilę po tym, jak dotarło do mnie, że czytam już informację o autorce zamieszczoną na czwartej stronie broszurowej okładki. W tych rozpędzonych niemal do prędkości światła wydarzeniach, bohater zostanie uwikłany w liczne intrygi – wynikłe między innymi z rywalizacji pomiędzy kadetami – a całości dopełnią niezliczone ilości postaci drugoplanowych ze swoimi bogatymi osobowościami, oraz...   sama Wieża!

   Rozpisałem się odrobinę i chyba wyszło mi to trochę nieskładnie, ale nawet się sobie nie dziwię – ciałem pozostaję w naszych realiach, myślami w skończonej wczoraj powieści. Pomimo tego, że ze względu na brak drastycznych opisów „Insygnia” wydają się być przeznaczone raczej dla nastolatków, z czystym sumieniem i bez obaw o niezadowolenie, powieść można polecić każdej grupie wiekowej lubującej się w s-f.

 

MAREK SYNDYKA

Autor: S. J. Kincaid Tytuł: Insygnia Cykl: Wojny Światów

Wydawca: Literacki EGMONT

Tytuł oryginału: Insignia

Miejsce i data wydania: Warszawa, 2012

Stron: 472

 

  O książce:

   Tom Raines chciałby być kimś wyjątkowym. Tymczasem jego życie to nieustająca wędrówka od kasyna do kasyna z ojcem, pechowym hazardzistą.

   Jednak pewnego dnia wszystko się zmienia. Ktoś dostrzega osiągnięcia Toma w świecie wirtualnych potyczek. Chłopak dostaje propozycję – może zostać kadetem w Wieży Pentagonu, elitarnej akademii wojskowej. Jeśli przetrwa, stanie się członkiem Sił Układu Słonecznego, nadludzką maszyną bojową, zdobędzie wszystko, czego pragnął – przyjaciół, zainteresowanie dziewczyn, szacunek rywali – i poprowadzi swój kraj do zwycięstwa w III wojnie pozaziemskiej...

   Ale czy jest gotów zapłacić za to najwyższą cenę?

  O autorce:

   S. J. Kincaid urodziła się w Alabamie, dorastała w Kalifornii, uczęszczała do szkoły w New Hampshire, ale dopiero mieszkając w mrocznej części Szkocji, uświadomiła sobie, że chce być pisarką. INSYGNIA. WOJNY ŚWIATÓW to jej debiut literacki. W przygotowaniu druga część cyklu.