JEDYNE DZIECKO - Jack Ketchum RECENZJA KOSTNICA I
Jack Ketchum, a właściwie Dallas Mayr, jest jednym z najpoczytniejszych autorów
amerykańskiego pochodzenia. Jego powieści, zaliczane do gatunku grozy, zdobyły liczne
nagrody literackie, a bestsellery takie jak Dziewczyna z sąsiedztwa, czy Red doczekały
się głośnych ekranizacji.
Tematyka przemocy domowej nie jest niczym nowym, a właściwie można ją uznać za mocno
oklepaną. Zapewniam was jednak, że z takim sposobem jej prezentacji, jak w Jedynym
dziecku do czynienia jeszcze nie mieliście. Zatem usiądźcie wygodnie i chwyćcie się
poręczy fotela. Ta książka was powali.
Artur Danse to przykładny mąż i ojciec ośmioletniego Roberta. Prowadzi własny bar
oraz jako dystrybutor, zaopatruje okoliczne rynki w różnego rodzaju sosy sałatkowe. W
oczach znajomych odbierany jest jako człowiek uczciwy oraz godny zaufania. Szkoda tylko,
że są to wyłącznie pozory. Nie ma co owijać w bawełnę. Art jest sadystą w czystej
postaci. Jeszcze jako dziecko znęcał się nad rodzicami, a im stawał się starszy, tym
jego bestialstwo zyskiwało na sile. Gwałty, pobicia, zastraszanie, a nawet podejrzenie o
seryjne morderstwo. Oto nasz bohater w pełnej krasie. Kiedy jego agresja kieruje się na
bezbronnego syna, sprawy zaczynają przybierać zupełnie niespodziewany obrót.
Jedyne dziecko jest literaturą dosadną i nie szczędzącą czytelnikowi detali.
Brutalność zachowania Artura oraz jego nieposkromione napady szału, co rusz wywołują
zdumienie. Naprawdę nie znosimy tego faceta i właściwie od pierwszych stron życzymy mu
jak najgorzej. Jego wyrafinowanie oraz aktorskie zdolności nie znają granic, podobnie
zresztą jak pomysły niszczenia ludzkiej godności.
Jack Ketchum to mistrz kreacji. Tak żywych i świetnie skonstruowanych postaci już dawno
nie spotkałam. Po części jest to zasługa oparcia się na prawdziwej historii, która
autor zasłyszał w telewizji, lecz nie ma też co umniejszać jego zasług. Nie jest to
książka dla ludzi o słabych nerwach, ale tym którzy odważą się po nią sięgnąć,
bez wątpienia zgotuje kilka niezapomniany godzin. Powieść naszpikowana jest rosnącym
napięciem, które kumuluje się na sali sądowej. Mam ogromną słabość do procesów i
adwokackich potyczek, dlatego tutejsze przyjęłam z wielkim entuzjazmem.
Jedyne dziecko skonsumowałam w jedno popołudnie, nie zważając na obowiązki i
piętrzące się zaległości. Tej lektury nie da się ot tak odłożyć na bok.
Pochłonie i przerazi was do żywego. Jednym słowem - Majstersztyk!
VARIA
|
Jack Ketchum "Jedyne dziecko"
Ilość stron: 324
Wyd. Papierowy Księżyc
Słupsk 2011
Ocena: 6/6 |
Czasami
zastanawiam się dlaczego u niektórych ludzi występują psychopatyczne skłonności? I
jak to się dzieję że takie osoby mają dwa oblicza, jedno to
wspaniały człowiek a drugie to wampir w ludzkiej postaci spijający krew i życie z
najbliższych. Z moich przemyśleń wnioskuję iż ludzie z sadystycznymi
tendencjami odczuwają głęboką potrzebę psychicznej i fizycznej kontroli nad
otoczeniem. Pragną mieć przewagę i są gotowi posłużyć się urokiem osobistym,
groźbami oraz przemocą dla zapewnienia sobie posłuchu. W walce nastawiają się
zwykle na wygraną. Takim przerażającym człowiekiem jest właśnie Arthur McCloud,
główny bohater ,,Jedynego dziecka'' autorstwa Jacka Ketchuma, który
,,urodził się zły, dojrzewał zły i nadal ma w sobie zło''.
Arthur i jego partnerka Lidia, to dwoje młodych ludzi naznaczonych bolesną
przeszłością pragnących stworzyć namiastkę szczęśliwej i harmonijnej rodziny,
dlatego biorą szybki ślub i już w niedługim czasie na świat przychodzi upragniony
potomek. Początkowo w małżeńskim związku wszystko układa się bez większych
problemów oraz zgrzytów. Nadchodzi jednak dzień w którym mężczyzna odsłania
swoje długo skrywane mroczne, prawdziwe oblicze. Lidia na szczęście w porę się
opamiętuje idąc po rozum do głowy i nie pozwala sobą pomiatać odchodząc od
sadystycznego męża. Nie podejrzewa jednak iż ofiarą mężczyzny jest także ich
własny syn Robert wielokrotnie zmuszany przez ojca do analnego stosunku.
Kiedy brutalna prawda wychodzi na jaw kobieta rozpoczyna desperacką walkę z
amerykańskim wymiarem sprawiedliwości o odebranie praw rodzicielskich ojcu i
zabronienie mu wszelakich kontaktów z dzieckiem. Nie wie niestety, że cały świat z
prześladowcą na czele szykuje dla niej zaskakujące, przerażające niespodzianki.
Minął już jakiś czas od przeczytania powieści ,,Jedynego dziecka''. Myślałam,
że zdążyłam nieco ochłonąć. Niestety o tej książce nie potrafię spokojnie
napisać. Muszę podzielić się emocjami które mną targają. Nie potrafię i nie
chce być powściągliwa w wydawaniu swej opinii. Nigdy nie spotkałam się z taką twórczością
naładowaną frustracją, wciekłością i bólem. Po raz pierwszy miałam ochotę
wykrzyczeć : dajcie mi broń a ja sama tego drania osobiście załatwię!!! Główny
bohater Arthur wyzwolił we mnie najgorsze mordercze instynkty utajone gdzieś
w zakamarkach duszy. Mężczyzna sam o sobie mówi ,,przyszedłem na świat, żeby
zrobić wiele rzeczy, ale również po to by dać innym ludziom nauczkę''. Czyż taki
sposób rozumowania nie jest chory i przerażający? Najgorsze w tym wszystkim jest fakt,
że człowiek ten ma dwie maski, jedną dla rodziny a drugą dla otoczenia. Dla
kogoś z poza rodzinnych kręgów Arthur jawi się jako mężczyzna posiadający
dobre wykształcenie, wysoki status materialny i znaczącą pozycją społeczną
zaś w pieleszach domowego ogniska pokazuje swoje prawdziwe ,,ja'' oddając się
swym żądzom bijąc żonę oraz regularnie gwałcąc własne dziecko. Ja bym takiego
psychola delikatnie mówiąc z miejsca wykastrowała.
Jestem natomiast pełna podziwu dla siły i determinacji Lidii, która niczym lwica
próbowała obronić synka przed dalszym makabrycznym molestowaniem. Od samego początku
starała się postępować zgodnie z zasadami, zgłaszając sprawę do sądu,
psychologa i lekarza. Niestety amerykański wymiar sprawiedliwości okazał się jednym
wielkim cyrkiem nie starającym się usilnie dociec prawdy. W takiej sytuacji kobieta
musiała sama zmierzyć się z bezsilnością prawa i z bezwzględnym mężem.
Zachłysnęłam się i oczarowałam stylem pisarskim Jacka Ketchuma. Nareszcie trafiłam
na pisarza, który potrafi niezwykle realnie i autentycznie bez żadnych ubarwień
nakreślić mroczny obraz natury ludzkiej. Całość fabuły jest starannie i
idealnie dopracowana. Nie brak tu mocnej grozy i napięcia dawkowanego w dużych
proporcjach, lecz to nie koniec niespodzianek. Finałowe zakończenie jest niczym fala
tsunami rozrywająca nasz poukładany, wyidealizowany świat. Najbardziej bolesny jest
fakt iż historia zawarta w książce jest po części prawdziwa. Autor opierał ją na
przeżyciach Sherry Nance, pielęgniarki z Friendship w Teksasie, która zdecydowała się
na desperacki czyn chroniąc swoje dzieci przed psychopatycznym mężem.
Cieszę się, że mogłam poznać twórczość tego niepowtarzalnego autora. Wiem, że
teraz muszę koniecznie poznać jego pozostałe dzieła wydane również przez
wydawnictwo Papierowy Księżyc m.in. ,,Dziewczyna z sąsiedztwa'', ,,Poza sezonem''
, ,,Straceni''. Jestem przekonana, że nie będę żałować czasu spędzonego z tymi
książkami.
Polecam wszystkim fanom grozy sięgnąć po powieść ,,Jedyne dziecko'' jednak
ostrzegam iż osoby o słabych nerwach raczej niech dadzą sobie spokój z tą pozycją,
gdyż mogą nie wytrzymać psychicznie z nadmiaru przemocy, niesprawiedliwości i
niewyobrażalnego zła. Jeśli natomiast nie boisz się odkryć faktu, że ,,świat jest
mrocznym miejscem'' śmiało sięgaj po tę książkę i daj się ponieść
wściekłości.
CYRYSIA
moja ocena
6
/ 6
|
Autor:
Miqa
"A
on przyszedł na świat, żeby zrobić wiele rzeczy, ale również po to, by dać im
nauczkę.
Przekazać
im prostą prawdę.
Że
świat jest mrocznym miejscem.
Miejscem,
w którym chowasz się przed tym, co uczyniłeś."
Czy słysząc
"Jack Ketchum" przechodzą Was dreszcze i czujecie jak jakaś nieuchwytna groza
czai się w powietrzu? Nie? To zdecydowanie powinniście zacząć się tak czuć,
ponieważ mam zaszczyt przedstawić państwu amerykańskiego pisarza znamienitych horrorów,
ulubieńca Kinga. Jeśli nie jesteście ludźmi o mocnych nerwach - to tę pozycję
lepiej sobie odpuśćcie. Natomiast fani wszelakich horrorów będą mogli docenić
literackie walory lektury.
"Jedyne
dziecko"
to
horror, który sprawia, że czytelnika przechodzą dreszcze. Boi się, co będzie kryło
się na kolejnej stronie. Jednak nie jest to horror w stylu science-fiction. Nie mamy tu
żadnych potworów, zjaw, czy zombie a po prostu rodzinną tragedię. Koszmar, który
odmieni życie każdego z głównych bohaterów. Już sam prolog sprawił, że czytałam z
szeroko otwartymi oczami nie dowierzając opisywanej historii. Ale to był dopiero
początek okropieństw, którymi miał karmić moje oczy Ketchum.
Lydia
McCloud spotyka Arthura Danse'a na weselu swojej siostry, które ma miejsce w jego
restauracji - The Cave. Po pewnym czasie zakochują się w sobie i Lydia wychodzi po raz
drugi za mąż. Młode małżeństwo jest bardzo szczęśliwe, dobrze im się powodzi,
Lydia nawet nie musi pracować. Niedługo potem rodzi im się syn - Robert. "Cieszyła
się z życia. Dlatego przyszedł czas, żeby dać jej nauczkę." Troskliwy ojciec,
romantyczny kochanek i dobry mąż z czasem zamieni się w potwora uzależnionego od
alkoholu, matki i broni. Zachowanie Arthura było jakby rozłożone na trzy płaszczyzny:
w stosunku do żony, syna i innych kobiet.
W książce
pojawi się również wątek poboczny - brutalne morderstwa kobiet. Policjant Duggan
będzie za wszelką cenę starał się rozwiązać obie sprawy, które mogą być ze sobą
powiązane. Odnalezienie prawdy okaże się skomplikowane.
Dużą
część książki stanowi bardzo rzetelny opis rozpraw sądowych i kruczków prawnych.
Walka z systemem okaże się bardzo ciężka i żmudna. Wynik końcowy będzie
zatrważający. Czy winni zostaną ukarani? Czy prawda wyjdzie na jaw?
Jack
Ketchum w perfekcyjny, bardzo umiejętny sposób ukaże studium psychologiczne głównych
bohaterów. Wszystko, co się w ich życiu wydarzy będzie miało skutki w przyszłości.
Realizm i precyzja z jaką autor oddaje klimat książki, sprawiają, że nie sposób się
od niej oderwać, czyta się ją jednym tchem. Operuje dobitnym, dosadnym językiem bez
zbędnych upiększeń. A okładka jest znakomita - od razu przyciąga uwagę czytelnika.
Stanowi swego rodzaju preludium i zaproszenie do lektury.
"Jedyne
dziecko" to
horror o życiu rodzinnym - coś wyjątkowego w swojej makabrze. Jak pisze sam autor,
wzorował się na pewnej historii młodej kobiety, która do tej pory siedzi w więzieniu.
Dlatego książka tym bardziej jest przerażająca. Bo czy to mało razy słyszeliśmy w
telewizji o domowych tragediach? Znęcaniu się, maltretowaniu, wykorzystywaniu. Takie
koszmary mogą mieć miejsce w naszym najbliższym otoczeniu pozostając nigdy nie
odkryte. Nigdy nie wiadomo, co kryje się za drzwiami domu naszych sąsiadów...
RECENZJA KOSTNICA IV
„Nie mogę powiedzieć, nie mogę nic zrobić, by przestał.
Nic nie mogę zrobić.
Nie wiem, co mu zrobiłem.
Nie wiem, co zrobiłem.”
Rzadko kiedy zdarza mi się czytać książkę, która jest jednocześnie
niesamowicie lekka i diablo wciągająca oraz niezwykle trudna i do której nie
chcę już nigdy, przenigdy wracać. Trudno mi nawet powiedzieć, że przyjemnie
się czytało, gdyż kłóci się to z ogromnym ładunkiem emocjonalnym zawartym w
książce i jego mrocznym przesłaniem. To wręcz paradoks, ale tak jest.
"Jedyne dziecko" czytałam bardzo szybko, a zarazem na każdej stronie serce
mi się krajało. Mimo to czytałam dalej. Aż przeczytałam do końca i... nie
mam pojęcia, jakich słów użyć, by uczciwie zrecenzować tą pozycję.
Horrory są różne. Zwykle, myśląc "horror", myślimy o potworach, duchach,
żywych trupach. Myślimy o zdeformowanych ludziach, których wygląd -
odrażający i nienaturalny - mógłby tłumaczyć terror i grozę, którą powodują.
Tak, jakby zwyczajni ludzie nie mogliby dopuścić się bezeceństw, zło
zawsze przybiera przerażające oblicze, którego ucieleśnieniem staje się
istota albo paranormalna, albo tak odrażająca, by unaocznić zło, które
wyrządza. Dla wzrostu adrenaliny i odrobiny grozy lubimy czytać horrory,
wiedząc, że odpowiedzialnym za zło nie jest drugi człowiek, tylko stwór,
który w normalnym świecie nie istnieje, zatem możemy spokojnie i z
przyjemnością oddać się lekturze.
Jack Ketchum drwi z klasycznego obrazu tego gatunku i tworzy horrory, w
których zwyrodnialcami i złem wcielonym są ludzie. Ludzie, którym
podalibyśmy rękę w restauracji, ludzie, którzy wzbudziliby nasze zaufanie,
którym powierzylibyśmy naszego psa podczas wyjazdu i z którymi nawet
moglibyśmy wiązać nadzieje na przyszłość. Czasem są to dzieci ("Dziewczyna z
sąsiedztwa"), a czasem - dorośli. Bo to ludzie bywają najgorszymi potworami,
od których wampiry, duchy i żywe trupy mogłyby się uczyć. I, co jeszcze
bardziej przerażające, ci ludzie potrafią największy terror wywrzeć na
ludziach im najbliższych. Przyjaciołach, rodzinie. Własnym synu.
Arthur Danse to facet, który przez całe życie dopuszczał się drobnych
przestępstw. Kradzieże, podpalenia. Lubi ostry seks i nie boi się podnieść
ręki na kobietę. Do tego jest niezwykle przystojny, szarmancki, bogaty. To
mężczyzna, który „przyszedł na świat, żeby zrobić wiele rzeczy, ale
również po to, by dać im nauczkę. Przekazać im prostą prawdę. Że świat jest
mrocznym miejscem. Miejscem, w którym chowasz się przed tym, co uczyniłeś
(...). Jeśli o tym zapominasz, robisz to na swoje własne ryzyko. A potem
zostajesz ofiarą”
Lydia, kobieta, która ma zostać jego żoną, już i tak wystarczająco wiele
przeszła - pierwsze małżeństwo nie było przykładne, a i w domu rodzinnym nie
było sielankowo. Ta para pobierze się, zamieszka razem i spłodzi dziecko.
Jedyne dziecko.
Robert to miły ośmiolatek. Grzeczny, nie przysparza problemów, jednocześnie
jąka się, jest niezdarny i… skrywa mroczną tajemnicę. Matka rozkłada ręce z
rozpaczy, gdyż nie wie, dlatego Robert wypróżnia się przez sen. I dlaczego
przyjmuje taką dziwną pozę... Pozę, która jest wszakże Lydii dobrze znana.
Arthur bardzo lubi tę pozę.
Coś złego się dzieje.
"Jedyne dziecko" to nie jest opowieść o kolejnej matce, walczącej z
wyuzdanymi i perwersyjnymi skłonnościami męża za zamkniętymi drzwiami. To
opowieść o kobiecie, która nie waha się ani chwili, by uwolnić swoje dziecko
z rąk oprawcy, nie boi się głośno o tym mówić i nie będzie stała bezczynnie.
To opowieść o walce i, zarazem, o ludzkiej bezsilności wobec
bezkompromisowości systemu. Walka jednostki z lukami prawnymi,
domniemywaniami, wątpliwościami sądu. Walka, która w idealnym świecie
powinna być wygrana natychmiast.
Jack Ketchum nie opisuje idealnego świata.
„Próbują ci wmówić, że jeśli zrobisz to czy tamto, to nic ci się nie stanie.
Ale nie jesteś bezpieczna. Nigdy nie jesteś bezpieczna. Nie ukryjesz się
przed niektórymi ludźmi”
Ta powieść sama w sobie jest bezlitośnie ciężka dla czytelnika, ale gdy
dodamy do tego jej autentyczność, treść książki sprawia, że czujemy
się... bezradni. Bezradni wobec złu, które istnieje na tym świecie, ubrane w
dopasowane garnitury, uśmiechające się do nas zza lady. Bezradni wobec
milczącego przyzwolenia dziecka, którego jedynym marzeniem jest, by wszystko
znowu było dobrze. I wreszcie bezradni wobec systemu, który - jak widać -
zawodzi. Inspiracją do napisania powieści była historia Sherry Nance, która,
podobnie jak Lydia, walczyła o bezpieczeństwo swoich dzieci. Żaden horror
nie jest tak przerażający jak ten, oparty na prawdziwej historii.
"Jedyne dziecko" to opowieść o potworze, który nie kryje się w szafie ani
pod łóżkiem; tu potwór przyjmuje oblicze ojca, który winien być mentorem,
przyjacielem, wzorem.
Nie mogę z czystym sumieniem polecić tej książki, gdyż to potężna,
przerażająca rzecz. Zdecydujcie sami, czy chcecie zmierzyć się z tą
opowieścią.
Paulina Król
|