KOCHALI
SIĘ, ŻE STRACH - ANTOLOGIA
Z „Wielkiej księgi słów i pojęć
niekoniecznie zrozumiałych”, opr. zbiorowe, Domena Dzbana*
(patrz. przypisy), rok wydania - nieczytelne:
(...) Obyczaje godowe ludzi trudno
zrozumieć, czy się jest zwykłym chowańcem, sztuczną
inteligencją *, czy też...właściwie to nie wiemy czym.
Faktem jest, że na ogół wiąże się je z pojęciem tzw.
miłości. Nie jest to termin, do końca zdefiniowany. Badaczom
udało się do tej pory ustalić z całą pewnością tylko tyle,
że niejedno ma imię. Powyższa teoria zyskała wielu
zwolenników w świecie nauki. Autorzy opracowania „Kochali
się, że strach”, obszernie omawiającego problem, zauważają
słusznie, że czym innym jest historia pisarza, nie dość, że
dręczonego przez agentkę literacką *, to jeszcze wydanego na
pastwę romantycznej miłości, a czym innym zakochane
kamienice *. Z kolei miłość stworzona z... potrzeby miłości
to nie to samo, co usankcjonowane prawnie uczucie, zgodne z
polityką państwa.
Istnieje również hipoteza, że owa miłość
nigdy nie istniała, a zachowane przekazy to tylko wymyślone
na zlecenie mediów historie o czarownicy i księciu,
związkach między stworzeniami z zupełnie innych bajek i o
tym, że największy w tym ambaras, żeby dwoje chciało na raz.
(...) Reasumując, na chwilę obecną, z cała pewnością można
stwierdzić tyko, iż kochali się, że strach. I to całkiem
serio. Przypisy: * Domena Dzbana – brak danych, ale gdzieś
to musi być * Sztuczna inteligencja – istnieją pewne teorie,
jednak z braku definicji słowa „inteligencja”, nie mogą być
traktowane poważnie
* Agentka literacka – termin niejasny,
kojarzony z przykrością i opresją * Zakochane kamienice –
prawdopodobnie mamy do czynienia z literówką i chodziło o
„zakichane”.
RECENZJA
„Kochali się że strach” wpadła mi w ręce
zupełnym przypadkiem, a zainteresowałem się ową pozycją
tylko dla tego, że jest to zbiór opowiadań i jest wydany
przez jedno z moich ulubionych wydawnictw – Fabrykę Słów.
Nie planowałem wtedy zakupów, a z antykwariatu wyszedłem z
siedmioma książkami wybranymi jedynie na podstawie gatunku,
tytułu i grafiki okładkowej...
„Kochali...” to pozycja unikatowa,
ponieważ jest efektem bardzo ciekawej inicjatywy redakcji
Fahrenheita – ZakuŻonych Warsztatów, podczas trwania których
początkujący pisarze doskonalili swoje umiejętności.
Omawiany zbiór opowiadań to trzynaście wizji, które pojawiły
się w szalonych umysłach debiutantów, w odpowiedzi na
wyzwanie, jakie im rzucono - zdanie: Kochali się, że strach.
Pierwszym tekstem jest „Imponderabilia”, a
opowiada on historię małego stworzenia zwanego impem, który
w trosce o swego pana postanawia znaleźć mu partnerkę. By
tego dokonać, musi poznać dziwaczne i totalnie nielogiczne –
z jego punktu widzenia – zwyczaje godowe ludzi. Całość
charakteryzuje lekkie i przyjemne w odbiorze pióro, z
którego na karty opowieści wylała się również nie mała dawka
humoru.
Czwartym opowiadaniem jest „Miód z moich
żył” Orkana, opowieść o nietypowej parze mutantów – bo chyba
właśnie tak należy ich nazwać. Gebneh i Tane-tani mieszkają
razem i próbują przetrwać kolejne dni w świecie w jakim
przyszło im żyć – On pracując jako grabarz, Ona... no cóż,
zarabiając własnym, potrafiącym obsłużyć bardzo wielu
jednocześnie, ciałem. To przepiękna i zarazem okrutna
historia o poświęceniu dla miłości, której nie miało się
odwagi wyznać. Opowieść, jaka nie raz miała miejsce w
naszych realiach, została przez autora umieszczona w
cudownie wykreowanym i bardzo oryginalnym świecie, a całość
jest opisana wręcz genialnym językiem.
„Dożywocie” traktuje z kolei o pewnym
nietypowym spadku. Bohater opowiadania nie ma pojęcia, że
willa, którą otrzymał ma lokatorów z dożywotnim prawem
zamieszkania... To na wesoło napisana i wciągająca opowieść,
a z mnogich bohaterów-lokatorów szczególnie polubiłem Licho
– anioła z alergią na pióra(!), oraz bardzo tajemniczego
kucharza. Tak, ten tekst na długo pozostaje w pamięci, a
jego wspomnienie za każdym razem wywołuje uśmiech.
Jeszcze większy uśmiech, żeby nie
powiedzieć ‘banan od ucha do ucha’ wyskakuje mi na twarzy,
kiedy wspomnę „Wielkie, magiczne... hm...”. Co może się
wydarzyć, kiedy bardzo nieśmiały i równie zakochany
człowiek, bez pojęcia o magii zacznie rzucać uroki? A
widzieliście kiedyś uprawiające dziki, namiętny sex...
kamienice?! Ubawiłem się podczas lektury, jak rzadko kiedy!
Ponownie opisałem tylko kilka opowiadań z
całego zbioru, ale nie wybrałem powyższych dlatego, że są
najlepsze. Wybrałem losowo, ponieważ cała antologia trzyma
poziom wręcz wyborny, a ja nie chciałem smarować kilkunastu
rozrośniętych nie wiadomo jak bardzo akapitów. Wszystkie
opowiadania cechuje doskonale dopracowany i adekwatny do
potrzeb opisywanych historii język, wiarygodność postaci,
genialnie wykreowane realia światów, jak również to, że poza
dobrą zabawą, każdy tekst zawiera w sobie przesłanie, którę
nadaje mu głębię.
Do przeczytania nie trzeba chyba
specjalnie zachęcać, dość powiedzieć, że po lekturze
„Kochali się że strach”, przy najbliższej okazji moją
biblioteczkę uzupełniły dwie książki Orkana i jedna Kisiel
(rozwinięcia omawianych tu historii), a jak tylko natrafię
na tytuły innych autorów antologii, to zakup mają
gwarantowany.
Marek
Syndyka |
Tytuł: Kochali się że strach
Autor: praca zbiorowa (opowiadania z warsztatów
Fahrenheita)
ISBN-13: 978-83-60505-83-0
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Miejsce i data wydania: Lublin 2007
Stron: 432
Oprawa: miękka
*********
Autorzy / spis treści:
Aleksandra Janusz - Imponderabilia
Daniel Greps - Głóg
Andrzej W. Sawicki - Na końcu świata
Rafał W. Orkan - Miód z moich żył
Martyna Raduchowska - Cała prawda o PPM
Aleksandra Zielińska - A imię jej Grace
Karol Makawczyk - Detox
Paweł Grochowalski - Serce na dłoni
Krzysztof Skolim - Wielbłądy za Annę
Karolina Majcher - Fantastyczna miłość
Marta Kisiel - Dożywocie
Konrad Romańczuk - Wielkie, magiczne... hm...
Wiktoria Semrau - Tylko mnie kochaj
|
|