"Kołysanka
dla mordercy" Mariusz Czubaj
Nigdy wcześniej
się nie poznaliśmy. Nie spotkaliśmy się o "21:37" ( taki tytuł nosi
poprzednia książka Mariusza Czubaja, w której bohaterem jest Rudolf Heinz). Nie dane
było mi podpatrywać, w jaki sposób prowadzi śledztwo, nie znałam jego metod pracy ani
toku myślenia. Komisarza Rudolfa Heinza poznałam przy melodii "Kołysanki dla
mordercy".
Współczesna
Warszawa. W pobliżu kanałów ciepłowniczych giną kloszardzi. Za pomocą wymierzonego w
serce zastrzyku z benzyną zostają zamordowani, a następnie z chirurgiczną precyzją
pozbawieni dłoni. Morderca starannie myję dłonie, wysyła w paczce. Stołeczni
policjanci są bezradni. Niezidentyfikowane ciała, brak świadków i jakichkolwiek
poszlak, które naprowadziłyby na trop mordercy. W obliczu tak beznadziejnej sytuacji na
pomoc w prowadzeniu śledztwa zostaje wezwany specjalizujący się w trudnych przypadkach katowicki komisarz Rudolf Heinz. Rozpoczyna się
pościg za mordercą.
Tak oto w
skrócie można opowiedzieć fabułę kryminału Mariusza Czubaja "Kołysanka dla
mordercy". Czytelnik staje się
świadkiem brutalnych morderstw, a następnie wraz z komisarzem próbuje rozwikłać ich
tajemnicę. W tym śledztwie ważny jest każdy szczegół, najmniejszy ślad może
okazać się przepustką do rozwiązania sprawy.
"Kołysanka
dla mordercy" to kryminał, któremu nie można odmówić wartkiej akcji i znakomitej
kreacji głównego bohatera. Jeżeli ktoś jednak oczekuję krystalicznej postaci,
idealnego policjanta, to się zawiedzie. Komisarz Heinz w niczym nie przypomina filmowych
detektywów. Bohater powieści, to człowiek, który boryka się problemami. Stracił
żonę w wypadku samochodowym, nie może dogadać się z synem, walczy z nałogiem
nikotynowym a i alkohol nie jest mu obcy. Ciągle prześladują go nocne koszmary. W snach
wracają obrazy, o których wolałby zapomnieć, pojawiają się mordercy, ofiary.
Tym, co jednak
najbardziej ujęło mnie w kryminale i na co zwróciłam szczególną uwagę jest
dostosowanie powieści do polskich realiów oraz poczucie humoru autora.
Książka
Czubaja, to nie kolejny utwór oderwany od polskiej rzeczywistości. To powieść, w
której bohater robi zakupy w Biedronce a policja podejmuje politykę współpracy z
mediami. To w końcu powieść, w której autor ujawnia swoje poczucie humoru. Komisarz
Heinz odznacza się ciętym językiem,
znajduję celną ripostę i potrafi w zabawny sposób spuentować każdą myśl. Czytając
powieść z niecierpliwością czekałam na kolejną wygłoszoną "sentencję",
cyniczną odpowiedź. Jest to, bowiem ten rodzaj humoru, który uwielbiam.
Panie Czubaj,
przy Pana powieści "psycha nie klęka"!
Czy jest, zatem
coś, do czego mogłabym się przyczepić? Co sprawia, że po przeczytaniu
"Kołysanki dla mordercy" czułam pewne rozczarowanie, niedosyt? Otóż jak dla
mnie, rozwiązanie prowadzonego przez stołeczną policję śledztwa przyszło zbyt szybko
a schwytanie mordercy zbyt łatwo. W jednej chwili czytelnik dowiaduję się o motywach,
którymi kierował się morderca. Sprawca ujęty.
I jeszcze jedno,
w powieści występuję wiele wątków. Autor świadomie je wplata, bo dzięki temu może
zmylić czytelnika i naprowadzić go na błędny trop. Niektóre wątki nie mają jednak
żadnego związku z główną akcją i przez to mogą wydawać się trochę męczące i
nieciekawe. Ja jednak odbierałam je jako atrakcję powieści, bo przecież w życiu nie
wszystko możemy zaplanować, nasze życie obfituje w niespodziewane sytuacje, nasze
życie nie jest zmontowanym filmem, w którym już nic się nie wydarzy i który wyklucza
jakiekolwiek poprawki.
To było moje
pierwsze spotkanie z komisarzem Rudolfem Heinzem. Pierwsze, lecz na pewno nie ostatnie. Z
katowickim gliną jestem już umówiona o "21:37" i mam nadzieję, że i tym
razem facet nie zawiedzie. W końcu nie każdego dnia spotyka taką dziewczynę jak mnie!
ZAJĄC
|