TWITTER BLOGGER SKULLATOR PLIKI COOKIES KANAŁ YOU TUBE KOSTNICA FACEBOOK NAWIEDZONA MAPA | |||
KOMPLEKS
BOGA - Piotr Rozmus Już niebawem, dokładnie 19 lutego 2015, nakładem wydawnictwa Videograf ukaże się ''Kompleks Boga'', najnowsza książka Piotra Rozmusa. Zaintrygowana tytułem sięgnęłam po tę pozycję. Czy jestem zadowolona? A może zamiast satysfakcji czuję niedosyt? Zanim zacznę opisywać swoje wrażenia, pokrótce przedstawię fabułę. W przeciągu kilku miesięcy policja otrzymuje zawiadomienie o zaginięciu czterech studentek szczecińskich uczelni. Niestety brak jakichkolwiek śladów wskazujących na miejsce ich pobytu. Jakby tego było mało, w tajemniczych okolicznościach znika bogaty biznesem i doktor psychologii, wykładająca na Uniwersytecie. Czy obie sprawy mają ze sobą coś wspólnego? Komisarz Aleksander Pieńkowski z wydziału kryminalnego, próbuje to ustalić. Jakie będą efekty jego działań? Przygotujcie się na prawdziwą "jazdę bez trzymanki", która nie pozwoli złapać Wam tchu. Piotr Rozmus urodził się 27 kwietnia 1983 roku w Koszalinie, obecnie mieszka w Szczecinku. Ukończył doradztwo psychospołeczne oraz socjologię stosowaną na Uniwersytecie Szczecińskim, a także profilaktykę społeczną i resocjalizacyjną na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Jego przygodę z książką zapoczątkował Robert E. Howard, którego powieści fantasy dosłownie pochłaniał, jako mały chłopiec, natomiast największą inspirację czerpał zaczytując się w powieściach grozy, zwłaszcza Stephena Kinga. Oprócz czytania, pisania i pracy, czas zajmuje mu uprawianie sportu. Debiutancka powieść autora zatytułowana ''Bestia'', została wydana w marcu 2014 roku nakładem wydawnictwa Videograf. Ta książka skradła moje myśli, nie pozwoliła mi spać prawie całą noc. Z niezdrową fascynacją analizowałam każdy detal fabuły, zastanawiając się, jakie jeszcze niespodzianki autor chowa w zanadrzu. Oj dzieje się tu i dzieje… Krystian (biznesmen) i Ewa (profesorka), dwie na pozór zupełnie obce i diametralnie różne osoby, budzą się w zimnym, mrocznym pomieszczeniu zamknięci w klatkach. Na chwilę przed porwaniem oboje otrzymali wiadomość z Bożym Słowem, że, gdy przyjdzie czas, staną przed Bogiem w prawdzie. Zszokowani i przerażeni, nie wiedzą, o co w tym wszystkim chodzi. Tymczasem pojawia się sprawca całego zamieszania z niejasnym przekazem: ''- Cierpienie uszlachetnia, jest obietnicą zbawienia. Żal za grzechy i zadośćuczynienie podstawą przebaczenia. Jesteście tutaj, aby zadośćuczynić. Zadośćuczynić Bogu i wszystkim tym, których skrzywdziliście''. Autor idealnie trafił w mój gust czytelniczy. Mamy szalonego psychopatę cierpiącego na kompleks Boga i czworo ludzi (najpierw dwoje więźniów, a potem kolejnych dwoje), przetrzymywanych w ciemnościach piwnicy, wśród smrodu własnych odchodów, z minimalnymi racjami żywnościowymi. Nieopodal z sufitu zwisa hak, a w kącie stoi stół z narzędziami z nierdzewnej stali. Robi wrażenie, prawda? Na samą myśl opuszcza Nas wszelka nadzieja, że mogą wyjść z tego żywi. A jak będzie naprawdę? Tego musicie dowiedzieć się sami. Co oznacza tytułowe pojęcie? To stan umysłu, w którym dana osoba jest przekonana, że posiada nadnaturalne uprawnienia lub nieograniczone możliwości. Uważa się za stojącą powyżej zasad społeczeństwa oraz, że należy jej się z tego tytułu szczególna uwaga. Z przerażeniem obserwowałam poczynania porywacza, u którego granice zacierały się pomiędzy światem rzeczywistym a światem swoich halucynacji. Wybrane przez niego ofiary nie były przypadkowe. Miały ścisły związek z jego boskim planem zbawienia. Dotychczas żyły w przeświadczeniu, że ich niemoralne sekrety nigdy nie wyjdą na jaw. Niestety znalazł się KTOŚ, kto śledził ich niecne poczynania, by w odpowiednim momencie zareagować i przejąć inicjatywę. Dostali szansę, aby żałować, kajać się i wyznać grzechy sobie nawzajem. Ale czy skorzystali z tego przywileju? Nic nie jest takie oczywiste, jakby się mogło wydawać. Oprócz głównego wątku fabularnego związanego z poszukiwaniami biznesmena, profesorki, a w dalszej kolejności młodej dziewczyny i mężczyzny pracującego dla mafii, mamy także sprawę dotyczącą czterech studentek, po których wszelki słuch zaginął. Mogłoby się wydawać, że to dwie odrębne historie. A jednak Piotr Rozmus inteligentnie scalił wszystkie wątki w jedną całość. Nie ma tu miejsca na zbędne rozwinięcia czy dygresje. Każdy element ma swoje miejsce i znaczenie. Stopniowo się rozwija i wyraźnie zmierza do punktu kulminacyjnego przynoszącego rozwiązanie zagadki tożsamości i motywów sprawcy. Jestem zachwycona tą lekturą i uważam czas z nią spędzony za nadzwyczaj udany. To znakomita mieszanka mocnego thrillera, czasem grozy, a nawet powieści obyczajowej. Napisana prostym, przystępnym językiem, z wartką, zaskakującą akcją. Z niemal każdej sceny bije złowieszczy klimat i realizm. Dialogi są bardzo naturalne i wypowiadane bez teatralnej emfazy. Dodatkowo na plus przemawia brak bezużytecznych opisów i dłużyzn. Autor dużo uwagi poświęca także swoim bohaterom (zarówno pierwszoplanowych, jak epizodycznych) i ich konfrontacji z własnymi słabościami, pragnieniami i potrzebami. Dzięki temu możemy nie tylko poznać ich losy, ale również otrzymujemy lepszy wgląd w ich myśli, uczucia i zachowania. Natomiast niepokojący, pełen napięcia epilog jest jak przysłowiowa wisienka na torcie. Co tu dużo pisać? Rewelacja, od początku do końca. Nawet okładka książki robi piorunujące wrażenie. Chciałbym zachęcić Was, drogie czytelniczki i drodzy czytelnicy do przeczytania ''Kompleksu Boga''. Pozycja obowiązkowa dla wielbicieli mocnych wrażeń. Niezwykle mroczna, nieprzewidywalna, tajemnicza, niebanalna, porywająca, momentami wręcz makabryczna. Panie Piotrze, brawo za pomysł i realizację. Czekam na więcej!
RECENZJA 2 W psychologii określenie „kompleks boga” używa się dla opisania stanu umysłu pacjenta, który uważa, że posiada pewne uprawnienia, stawiające go ponad innych członków społeczeństwa. Osoba cierpiąca na to zaburzenie jest przekonana, że została stworzona do wyższych czynów lub też Bóg wyznaczył jej jakiś konkretny cel w życiu, który musi dokonać, by dostąpić Jego łaski. Wspomniany powyżej kompleks boga stanowi jeden z głównych elementów najnowszej powieści Piotra Rozmusa. I powiem Wam, że jest ona niezwykle intrygująca. W Szczecinie, w niewyjaśnionych okolicznościach, zaczynają znikać studentki. Nikt nie wie co dzieje się z dziewczynami, a policja nie znajduje żadnego punktu zaczepienia, wszystkie ślady prowadzą do nikąd. Sprawa staje się coraz bardziej skomplikowana, gdy do grona zaginionych dołączają znany biznesmen Krystian Głowacki i wykładowca psychologii Ewa Jarosz-Zalewska. Prowadzący sprawę komisarz Aleksander Pieńkowski staje przed jedna z najtrudniejszych spraw w swojej karierze. „Kompleks Boga” to druga w dorobku powieść Piotra Rozmusa. Pochodzący ze Szczecinka autor zadebiutował historią „Bestia”, którą w kwietniu zeszłego roku opublikowało wydawnictwo Videograf. Pierwsza książka była brutalna, a dla niektórych być może i obrazoburcza. Jako że lubię taką literaturę, to po cichu liczyłam na to, że w swojej drugiej powieści autor również uraczy czytelników solidną dawką mocnej lektury. Nie zawiodłam się. Postacią, wokół której koncentruje się cała historia, jest pewien starszy mężczyzna. Czytelnik poznaje go w epilogu jako osobę przekonaną, że ma do wykonania pewną trudną misję, dzięki której zostaną odpuszczone mu winy. Co to za powołanie i jaki jest jego cel odbiorca dowiaduje się stopniowo, więc niemalże do samego końca nic nie jest oczywiste. Jak łatwo jest się domyślić już na początku lektury, to on, ów mężczyzna z misją, będzie stał za niektórymi z zaginięć, lecz tak naprawdę ważny jest fakt dlaczego to robi i dlaczego jego ofiarami padają konkretne osoby. Przyznam, że w moim odczuciu to był majstersztyk, bowiem zaintrygowała mnie zarówno postać porywacza, jak i jego wewnętrzne pobudki, fiksacja na punkcie odkupienia win i zbawienia duszy. Równie dobrze prezentują się pozostałe postacie przedstawione w powieści, czyli ofiary porywacza. Przede wszystkim są wyraziste i przemyślane. Popełniają błędy, nie są święte, budzą rozmaite emocje – od współczucia i sympatii przez żal i smutek po antypatię. Dzięki temu lektura nabiera dodatkowego wymiaru, bowiem czytelnik niemalże czuje namacalność bohaterów, podziela ich obawy i strach. Muszę jednak przyznać, że postać komisarza Pieńkowskiego wydała mi się nieco niedokończona. Zupełnie jakby autor miał na niego jakiś pomysł, który jednak porzucił w trakcie procesu pisania. Do pewnego momentu został on dość dokładnie czytelnikowi przedstawiony, że aż zaczęłam nabierać pewności, że odegra jakąś znacznie poważniejszą rolę w książce. Jednakże później jakby coś „pyknęło” i komisarz został niemalże pominięty w historii, pojawiając się w niej raczej symbolicznie jako stróż prawa tropiący przestępcę. Szkoda, ale nie ma co się zrażać, bo to tak na dobrą sprawę jeden mankament, który wyłapałam. Cała reszta trzyma naprawdę wysoki poziom. Na koniec wrócę jeszcze do wspomnianej przeze mnie na początku brutalności. Nie będę ukrywać, że jest jej sporo. „Kompleks Boga” jest krwawy i niekiedy przyprawiający o ciarki. Przyznam się, że kilkakrotnie podczas lektury sama się skrzywiłam, czytając makabryczne sceny, których bohaterami – a raczej ofiarami – były porwane osoby. A wydawało mi się, że jestem „zaprawiona w bojach” w mocnej literaturze... Może wydać się Wam to dziwne, ale jak dla mnie to bardzo duży plus dla powieści Rozmusa. Co więcej mogę napisać? „Kompleks Boga” czyta się naprawdę dobrze. Akcja jest wartka, fabuła nieszablonowa, lektura po prostu wciąga odbiorcę, pochłania bez reszty. Język jest plastyczny i przystępny. To historia w sam raz dla osób lubujących się w powieściach mrocznych, brutalnych i zarazem niebanalnych. A epilog – rewelacja. Polecam! Anka „Wiedźma” Chramęga, 13.02.2015
|
|
||
|