RECENZJA KOSTNICA Julian
Ríos "Korowód cieni"
Ilość stron: 144
Wyd. Muza
Warszawa 2010
Ocena: 5/6
Książka Juliana Ríos'a z miejsca przykuwa uwagę niezwykłą okładką. Wzburzone
morze, tory, a na nich ślady ludzkich stóp. W moim poczuciu estetyki, coś zarówno
pięknego, jak i idealnie oddającego klimat tej powieści.
Wydawać by się mogło, że wszystkie nadmorskie miejscowości są malownicze, urokliwe i
nieustannie skąpane w słońcu. Kojarzą się one z wakacjami, beztroską oraz czasem
radości. W Korowodzie cieni jednak nic nie jest standardowe, ani tak oczywiste. Tamoga to
miasteczko, gdzie deszcz zdaje się padać wiecznie, a jego mieszkańcom bliżej do typów
spod ciemnej gwiazdy, aniżeli wesołych wczasowiczów.
Każdy z dziewięciu opisanych tu epizodów, skupia się na innej postaci. Raz jest to
przyjezdny Mortes, kiedy indziej upośledzony Palonazo, bądź Delia, zaborcza siostra
Horacia. Wszystkie one łączą się w zwartą całość i w gruncie rzeczy opowiadają
tą samą historię. Historię Tamogi. Miasta które "dusi".
Wśród mieszkańców pełno jest zazdrości, spisków i braku zrozumienia. Każdy bohater
ma coś na sumieniu, złorzeczy sąsiadowi, członkowi rodziny, a nawet osobie zupełnie
nieznanej. Egoizm wiedzie tu prym, doprowadzając za każdym razem do ludzkiej tragedii.
Książka Juliana Rios'a fascynuje i zadziwia czytelnika właściwie na każdym kroku.
Napisana oszczędnym, wyważonym językiem, porusza praktycznie wszystkie struny naszych
emocji. Są to ujęte w sprytny sposób spostrzeżenia, na temat ciemniejszej strony
ludzkiej osobowości. Świetnie pokazują człowieczą zawiść, bezmyślność, a przede
wszystkim zagubienie. I choć momentami zachowania mieszkańców mogą wydać się nieco
wyolbrzymione, to dzięki temu jeszcze bardziej one do nas przemawiają.
Można sądzić, że ponury klimat miasteczka budzi w ludziach, to co najgorsze. A może
jest wręcz odwrotnie, i to obywatele zatruwają Tamogę swoimi uczynkami?
Przeczytajcie i oceńcie sami. Według mnie naprawdę warto.
Varia |