KRUCYFIKS
- Chris Carter
"Nieważne, czy jesteś szalony, czy na wskroś zły, musisz
mieć powód, by zabijać. Nie zawsze pozostaje on w zgodzie z
logiką, ale jednak istnieje"
W Mieście Aniołów grasował sprytny, brutalny seryjny
morderca. W dwa lata zamordował ze szczególnym okrucieństwem
siedem osób, nie pozostawiając po sobie absolutnie żadnych
śladów. Media okrzyknęły zbrodniarza przydomkiem Krucyfiks,
choć to nie ten znak pozostawiał po sobie morderca na
ciałach ofiar - to był kit, który wcisnęli mediom policjanci
z Wydziału Zabójstw. Morderca pozostawiał po sobie znak
dwóch połączonych krzyży na karkach ofiar, znak, którego
symbolika sięga wiele setek lat wstecz.
"Kimkolwiek jest, to cholernie inteligentny, cholernie
sprytny, zimny jak głaz morderca, który działa bardzo,
bardzo metodycznie"
Krucyfiksa schwytano wraz ze wszystkimi dowodami. W
samochodzie, w którym było aż ciasno od ubrań, narzędzi
zbrodni, trofeów; którego przeszukiwanie przypominało napad
na sklep z cukierkami. Wszystko było na miejscu. Mordercę
skazano i stracono, Los Angeles odetchnęło z ulgą.
Rok później detektyw Robert Hunter, wybitnie uzdolniony
śledczy, wraz ze swoim partnerem Garcią zostają wezwani na
miejsce zbrodni. Kobieta, w wieku dwudziestu kilku lat,
długie blond włosy i wyćwiczona, apetyczna sylwetka. Czy
atrakcyjna? Nie wiadomo. Ofiarę pozbawiono twarzy. Ante
mortem.
Zaś na karku kobiety znajdował się znak.
Znak, o którym nikt, prócz garstki zaufanych śledczych, nie
wiedział.
Znak podwójnego krzyża.
Czy w Los Angeles grasuje naśladowca?
"To jakiś nowy szczep seryjnego mordercy. Inny od całej
reszty"
Nie. Krucyfiks powrócił. Teraz, śmiejąc się w głos z powodu
haniebnego błędu śledczych, którzy skazali na śmierć
niewinnego człowieka, staje się jeszcze bardziej brutalny i
pomysłowy w zadawaniu cierpienia. Na jednej ofierze nie
poprzestanie. Ale, podobnie jak przy poprzednich ofiarach,
śledczy nie mają na faceta nic. Żadnych odcisków palców.
Żadnych włókien. Żadnych śladów. Nic.
Hunter będzie musiał zmierzyć się nie tylko z mordercą, ale
i z własnymi demonami. Wda się z mordercąw grę, w której
stawką będzie ludzkie życie. Oto odrodził się uśpiony
koszmar, którego nie życzyłoby się nawet najgorszemu
wrogowi...
Chris Carter
"Krucyfiks" to dobry, trzymający w napięciu psychothriller,
debiut autorski Chrisa Cartera. Tło akcji - mroczne L.A.,
lekkie pióro autora i skomplikowana intryga kryminalna nie
pozwolą odłożyć książki choćby na moment. Bohaterowie
zostali ukształtowani bardzo skrupulatnie, wydają się
"wyskakiwać z książki", ulepieni ze słów niczym z
literackiej gliny, przyjmują kształt człowieka z krwi i
kości, z wyobrażeniem którego nie mamy najmniejszych
problemów. Nawet z przymrużeniem oka:
"Groźne spojrzenie również było jego atutem, nikt przecież
nie chciał zadzierać z detektywem, który wyglądał jak
wkurzony Shrek"
Detektyw Hunter to świetna postać, choć odrobinę zawstydza
swoją inteligencją - "Nim skończył dziewiętnaście lat, miał
już za sobą studia z psychologii, w wieku dwudziestu trzech
uzyskał doktorat z analizy zachowań kryminalnych i
biopsychologii (...)". Wow. Taki Doogie Howser policji.
Ostry facet, typowy gliniarz z misją. Świetnie skonstruowana
postać, którą będzie się z przyjemnością poznawać w
następnych częściach serii.
Nie jestem jednak aż tak bardzo zachwycona powieścią, jak
moje blogowe koleżanki - Binola iSkrzat. Mam kilka uwag.
Miałam wrażenie, że autor nieco za bardzo skupił się na
makabrycznej stronie powieści, przez co tło i bohaterowie
nieco na tym stracili. Brakuje mi rozbudowania, zabawy
emocji, rozciągnięcia akcji. Powieść jest poprawna,
drastyczna i wciągająca, jednak niezbyt solidna i nierówna.
Zdaje się, że poza drastycznymi opisami niewiele tutaj jest
psychologii, rozważania, igrania z czytelnikiem. Tak jakby
autor grozą chciał ukryć wszelkie niedociągnięcia. I owszem
- skupiając się na tej stronie fabuły, nie zauważymy zrazu
tych wad. A zakończenie? Zaskakujące, to na pewno. Ale czy
satysfakcjonujące? Dla mnie było dość naciągane. Poprawnie
wplecione w fabułę i wytłumaczone, więc teoretycznie
wszystko jest na swoim miejscu. Mnie jednak nie przekonało
do końca i po lekturze jeszcze długo przewracałam kartki, by
dopasować wcześniejsze tajemnice do znanego już rozwiązania.
Nie zrozumcie mnie jednak źle - mimo wszystko, książka mi
się podobała. Jak na debiut jest bardzo dobra, autor ustawił
sobie niezwykle wysoką poprzeczkę. Obawiam się jednak, że
szybko o "Krucyfiksie" zapomnę. Nie zmienia to faktu, że
czyta się szybko i przyjemnie, więc przekonajcie się sami. W
trakcie czytania czeka Was naprawdę ostra jazda.
Billboard reklamujący powieść
"Hannibal Lecter to anioł w porównaniu z tym demonem"
Będziecie zagryzać zęby. Będziecie głośno oddychać.
Będziecie się bać. I na pewno nie odłożycie książki, nim
dojdziecie do końca i poznacie zakończenie, które Was zwali
z nóg.
Bowiem w "Krucyfiksie" znajdziecie nie tylko poprawną
intrygę i grę w kotka i myszkę, ale i liczne 'scenygore',
makabryczne opisy wyuzdanych i przekraczających wszelkie
rozumowanie zbrodni, czyli wszystko to, co śmiem nazywać
kwintesencją psychothrillera - podaną na złotym talerzu,
wykwintnie, ale bez sztućców. Co jest moją metaforą na tę
powieść, którą z jednej strony pochłonęłam z wypiekami na
twarzy, a z drugiej strony - powieść, której jednak czegoś
brakuje.
Paulina Król
|
tytuł
oryginału: The Crucifix Killer, 2009
tłumaczenie: Katarzyna Procner-Chlebowska
wydawnictwo: Sonia Draga, 2012
ISBN: 978-83-7508-521-1
liczba stron: 424
|
|