KOSTNICA TV FILMY I FILMIKIGALERIANOWOŚCI KSIAŻKOWEFRAGMENTYKINO - ZAPOWIEDZI, PREMIERY          nasz serwis EOPINIER.PL

patronaty.jpg (2614 bytes)
FILMLITERATURATEORIAGRYFORUMLINKI
RECENZJE FILMOWERECENZJE KSIĄŻEKWSPOŁPRACAOPOWIADANIAPUBLICYSTYKANAPISZ DO NASPROSTO Z PIECAZŁOTY KOŚCIEJ
MACKIMACKI Harry Adam Knight

RECENZJA KOSTNICA

Z kanałów ściekowych, z rynsztoków, z wnętrza ziemi.Wyszły w poszukiwaniu pożywienia - ludzkiego mięsa. Długie, czarne macki wstrzykujące tajemniczy jad, zbierające swe krwawe żniwo.

To książka, która kiedyś, rzeczywiście mnie przeraziła. Pomijam fakt, iż miałem 15 lat, a w tym wieku nie wszystko "w środku" działa jak należy. Dziś dalej robi na mnie wrażenie, pamiętam wiele fenomenalnych scen, ale dostrzegam też pewne niedociągnięcia.

Macki Knighta są horrorem klasycznym, standardem klasy B, który spełnia większość oczekiwań przeciętnego czytelnika. Moje też, bo wobec literatury popularnej nie powinno się stawiać wysokich wymagań.

Fabularnie prezentuje się następująco. W mieście zaczynają znikać ludzie, a właściwie ich zawartość. Dosłownie. Coś wysysa ludzkie wnętrzności pozostawiając samą skórę. Okazuje się, że robotnicy wykonujący odwierty w poszukiwaniu ropy uwolnili uśpione we wnętrzu ziemi przedziwne, wiecznie głodne stworzenie, które za pomocą zwinnych "macek" stopniowo pochłania wszystko co żyje w promieniu wielu kilometrów. Wkrótce atakuje miasto. Ludzie, jak to ludzie zaczynają wpadać w panikę, ale na szczęście pojawia się grupa, która będzie usiłowała zwalczyć zagrożenie.

Knight stworzył klasyczną, nieco schematyczną historię o bestii, mutancie czy to istocie z innej planety, która budzi się po latach uśpienia by zgładzić ludzkość. Całość skompresowana w klasyczną 200 - stronicową tworzy dość spójną, zgrabnie i pomysłowo napisaną całość.

Warto zwrócić uwagę na opisy ataków stwora, są dokładne, realistyczne, czasem robią naprawdę przerażające wrażenie. Akcja - jak to w tego typu powieściach - dość szybko się rozwija i osiąga punkt kulminacyjny, czyli bezpośrednią konfrontację z monstrum. Postaci zarysowane są dość ogólnie, ale ich profil psychologiczny nie jest aż tak ważny. Istotniejsze są dialogi i tu Knight (a razem z nim tłumaczka - Beata Brynkiewicz) ma się czym chwalić. Nie czuje się nienaturalnych zgrzytów. Wszystko prowadzone jest dość płynnie, bez zbędnego patosu i wyszukanych formuł językowych.

Niedociągnięcia, jak zawsze, to długość książki. Autor wpadł na naprawdę niezły pomysł, ale zabrakło miejsca (a może talentu?) na jego realizację. Horrory "kieszonkowe" choćby nie wiem ja dobre były, zawsze posiadają tą jedną wadę - skrótowość. Gdyby Knight rozwinął kilka wątków pobocznych, rozbudował nieco główny element fabuły, być może stworzyłby coś więcej niż proste, choć wciągające czytadło. Zawsze mnie bolało to, że tego typu opowieści kończą się zbyt szybko, a na przestrzeni max. 200-stu stron rozgrywa się akcja, która mogła by spokojnie objąć dwa, trzy razy tyle. Dlatego, że też na początku nazwałem Macki standardem i tworem schematycznym.

Abstrahując od plusów i minusów tej powieści, rzec trzeba, iż jest to coś, co z pewnością powinien przeczytać, każdy kto horrorem się interesuje. Pomysł na bestię wysysająca z ludzi organy wewnętrzne (po uprzednim rozpuszczeniu wszystkiego oprócz skóry - co dziwne, bo w pierwszych scenach widać jak i ona się rozkłada!) choć groteskowy i "schematycznie" przedstawiony robi jednak wrażenie. Strach po takiej lekturze iść tam "gdzie król chadza piechotą"  :P.

 

Autor powieści: Harry Adam Knight (pierwotnie jako Simon Ian Childer)

Tłumaczenie: Beata Brynkiewicz

Rok wydania polskiego: 1991 (brytyjskie 1986)

Wydawnictwo: PhantomPress

Liczba stron: 220

 

Mormegil