RECENZJA KOSTNICA
"Historia
rodem z Frankensteina, - czyli o miłości, namiętności i panicznej walce o
nieśmiertelność"
Pewnego
pięknego dnia w przypływie rozrzutności, postanowiłam zrobić sobie dobrze i wybrać się do księgarni.
Zupełnie nie miałam planu, na jaką nową powieść wydać zaoszczędzone pieniądze. W
końcu wyszłam ze sklepu z trzema różnymi książkami, w tym nad jedną bardzo długo
się zastanawiałam, gdyż w swoim literacki zacofaniu okazało się, że nie wiem, kim
jest Carlos Ruiz Zafon ( a wyglądało na to, że należę do nielicznej grupy). Jednak w
końcu postanowiłam zaryzykować i w mojej torbie znalazła się w końcu Marina wspomnianego już autora.
Marina, przez
dziesięć lat była wydawana w fatalnych kopiach, często niezgodna treściowo z
oryginałem i tak wreszcie pod koniec roku 2009, gdy autor osiągnął już sukces
wydając inną powieść, ta osiągnęła nakład 150 tys. egzemplarzy. Nie czytałam
jednak poprzednich powieści Carlosa Zafona, i szczerzę? Muszę przyznać, że się
cieszę. Wiele osób, po sukcesach jego poprzednich powieści twierdzi, iż Marina, nie umywa się do nich. Ja jednak mając
świeże spojrzenie na historię w owej powieści opowiedzianą, jestem szczerze
zadowolona z poziomu, jaki prezentuje i wcale nie żałuję wydanych pieniędzy.
Okładka
niestety jest trochę nijaka. W żaden sposób nie przekazuje tego, o czym jest książka.
Przecież jednak książki nie ocenia się po okładce, a po treści, jaką w sobie
niesie.
Rzecz,
dzieje się w Barcelonie w latach osiemdziesiątych dwudziestego wieku. Naszym bohaterem
jest Oscar - nastolatek, przebywający w tamtejszym internacie. Jest on zauroczony
Barceloną (swoją drogą zachwyt zrozumiałam - autor opisał to miasto pięknie),
przechadzając się starymi uliczkami, natrafia na dom, w którym okazuje się mieszka
dziewczyna o imieniu Marina. Dziewczyna mieszka ze schorowanym ojcem. Między młodymi
rodzi się platoniczna fascynacja, zaprzyjaźniają się. Mogłoby się wydawać, że
właśnie specyficzna relacja miedzy tą dwójką, jest głównym wątkiem opowieści.
Jednak jest to bardzo mylące, gdyż historia Oscara i Mariny, zgrabnie łączy się z
tajemniczą Damą w czerni. Młodzi,
zafascynowani kobietą, która co miesiąc odwiedza bezimienny nagrobek, natrafiają na
zagadkę rodem z Frankensteina. Wszystko to prowadzi do dramatycznego finału.
Marina, to
powieść dla młodzieży, jednak wcale mi to nie przeszkadzało. Daleko tej historii do
banalności i naiwności wielu książek dla młodych czytelników. Autor świetnie
operuje językiem. Mimo, ze można tej opowieści zarzucić zbytnią otwartość, to ja
byłam zadowolona z takiego zabiegu zastosowanego przez autora. Czytelnik nie stara się
gorączkowo sam rozwiązać zagadkę kobiety w
czerni, może się za to skupić na pięknych, nienużących opisach miasta oraz
uczuciach odczuwanych przez Oscara.
Muszę
przyznać, że książka spodobała mi się. Smakowała jak odgrzewane lasagne a musze przyznać, że jestem fanką
odgrzewanego jedzenia. Nie jest to na pewno książka nowatorska, ale jest bogata we
wszelkiego rodzaju smaki, które zdążyły się już przegryźć i wymieszać ze sobą, na tyle że
czytelnik odczuwa sytość. Przynajmniej ja po przeczytaniu jej byłam zachwycona. Jest w
niej jakaś magia i urok, które na pewno wielu osobom zasmakują.
Moja
ocena: 5/6
Fuzja
Autor:
Carlos Ruiz Zafon
Tytuł:
Marina
Wydawnictwo:
MUZA SA
Data
wydania: Listopad 2009 roku
Ilość
stron: 304 |