RECENZJA KOSTNICA
"Topór
i skała, miecz i żar - jedyne, co pozostaje, gdy nie ma już nadziei"
Myślałam, że na polskiej fantastyce znam
się... no, że się po prostu znam. Stwierdzam jednak, że jeśli do tej pory nie
słyszałam o facecie imieniem Robert M. Wegner, to źle myślałam. Opowieści z meekhańskiego pogranicza: Północ -
Południe, to książka wydana przez Wydawnictwo Powergraph w 2009 roku. W roku 2010
doczekała się swojej kontynuacji, której oczywiście nie miałam okazji (jeszcze - z
racji swojej totalnej ignorancji) przeczytać. Ale dosyć o pierdołach, przejdźmy do
sedna.
Gdyby ktoś zapytał mnie, o czym
konkretnie mówią Opowieści z meekhańskiego
pogranicza, to szczerze musze przyznać, że nie potrafiłabym odpowiedzieć. Jak sam
tytuł wskazuje, nie jest to jedna opowieść a kilkanaście. Spokojnie, połowa historii
ukazanych w tej powieści, mogłaby stanowić odrębny tomik opowiadań. A powieść?
Cóż najprościej opisać ją w taki oto sposób: Opowieści
te mówią o ludziach i Bogach, o ich walkach, wojnach toczonych przez tysiąclecia.
Opowiadają o honorze, męstwie, nieprawdopodobnej odwadze, oddaniu życia za sprawę i o
miłości - miłości tragicznej, której utrata pozostawia pustkę w miejscu serca. Książka
jest podzielona na dwie części - Północ i Południe - i każda z tych części,
opowiada o innych ludach i innych tradycjach.
Najpierw, parę słów o minimalnych
problemach, jakie sprawiło mi czytanie Opowieści z
meekhańskiego pogranicza. Otóż często książki kilkutomowe mają do siebie to,
że musi minąć trochę czasu, aby połapać się,
o co w tym wszystkim chodzi. I tak też było w tym przypadku. Zrozumienia nie
ułatwiał mi również fakt, zawarcia w opowieści wielu nazw, z którymi zetknęłam
się po raz pierwszy np. Issarowie, Aher. Delikatna chaotyczność w chronologii zdarzeń,
także - na początku - wybijała mnie z rytmu, jednak nic to w porównaniu z tym jak
wielkich uciech dostarczyła mi sama treść książki.
Musze przyznać, że fantastyka dawno mnie
nie wzruszyła i nie spowodowała przyspieszonego bicia serca, aż do teraz. Jestem fanką
patetycznych historii, które opisują mężów idących w bój, bez strachu, pogodzonych
ze swym losem. Uwielbiam historie wojenne, które choć są bardzo przejmujące, opisują
niewiarygodne braterstwo ludzi walczących ramie w ramie. Wzruszają mnie opowieści
osób, które dla tradycji są w stanie poświecić to, co najcenniejsze w ich życiu.
Wszystko to odnalazłam w tej książce. I już nie mogę się doczekać, kiedy będę
mogła sprawić sobie Opowieści z meekhańskiego
pogranicza: Wschód - Zachód.
Autor przekazał opisane przez siebie
historie w sposób brutalny, nie szczędząc nam soczystych
opisów walk. Język, jakim posługuje się Robert Wegner, jest surowy i bez zbędnych
ozdobników. Tacy sami są jego bohaterowie - prawdziwi, z krwi i kości, ukształtowani
przez lodowate górskie powietrze lub też suche piaski pustyni. Wszystko to sprawia, ze
fabuła nie zwalnia nawet na moment. Pisarz wie, co robi dawkując nam w tak małych
ilościach zbędne opisy. Po prostu, zdaje on sobie sprawę z tego, że tak wyjątkowi
bohaterowie nie potrzebują zostać określeni,
gdyż sami na tle wydarzeń potrafią się idealnie zaprezentować.
Przy okazji warto wspomnieć o tym, że
powieść jest ładnie wydana, przemyślana i nie mogłam się w niej doszukać błędów
stylistycznych i logicznych. Nie żałuje ani jednej chwili spędzonej nad kartami tej
książki, a uwierzcie mi wiem co mówię - właśnie rozpoczęła mi się sesja, a i tak
ciężko było mnie oderwać od tej książki ;).
Moja ocena: 5/6
Fuzja
Autor: Robert M. Wegner
Tytuł: Opowieści z meekhańskiego
pogranicza
Ilość stron: 576
Wydawnictwo: Powergraph
Rok wydania: 2009 |