METRO
2033 - Dmitry Glukhovsky
RECENZJA 1
"Post-apokaliptyczne rosyjskie metro, mroczne jak
czarna kawa"
Jeśli ktoś zapytałby mnie, na co w tym roku najlepiej spożytkowałam pieniądze (no
oczywiście jakąś określoną sumę), to z ręką na sercu mogę powiedzieć, że była
to książka Dmitry Glukhovsky'ego pod tytułem Metro 2033. Co ciekawe książka
w swej pierwszej wersji została opublikowana przez autora na stronie internetowej, dostępnej
całkowicie za darmo. Użytkownicy, zgłaszali tam swoje uwagi i pomagali autorowi
wprowadzać zmiany w fabule i tak w 2010 roku w Polsce, dzięki wydawnictwu Insignis
media, pojawił się egzemplarz już w okładce, stworzony stricte do sprzedaży.
Książka sprzedała się wyśmienicie i zebrała świetne opinie, i stwierdzam stanowczo,
że po przeczytaniu, doskonale wiem, dlaczego.
Fabuła po krótce rysuje się tak, iż w wyniku konfliktu atomowego świat uległ zagładzie.
Nieliczni ocaleli, schronili się w moskiewskim metrze, które w wyniku unikatowej
konstrukcji stało się najprawdopodobniej ostatnim bastionem ludzkości. Na mrocznych i
brudnych stacjach metra ludzie starają się żyć tak jak za czasów sprzed wojny.
Nasz bohater mieszka na jednej z takich stacji. Dotychczas to małe państewko było
bezpieczne, jednakże teraz pojawiło się na niej coś, co stanowi śmiertelne
niebezpieczeństwo nie tylko dla jej mieszkańców, ale także dla całego metra. Artem,
bo tak na imię naszemu bohaterowi, musi ruszyć w długą podróż by powiadomić stację-serce
o nowym zagrożeniu.
Jestem ogromną fanką post-apokaliptycznych wizji świata, więc nie ukrywam, że z
ogromnym zainteresowaniem sięgnęłam po powieść Metro 2033. I nie zawiodłam
się. Oprócz ciekawego wydania - ładna okładka, a w środku na dodatek mapka metra
moskiewskiego, która ma nam pomóc w znalezieniu opisywanych lokalizacji (musze przyznać,
ze się przydała), książka jest też dopieszczona pod względem językowym.
Książka jest napisana lekko, zrozumiale, logicznie i wyjątkowo przystępnie. Chociaż
myślę, że dużą zasługą takiego odbioru jest też dobrze wykonany przekład z języka
rosyjskiego na polski w wykonaniu Pawła Podmiotko. Mimo ciągłych zmian lokacji Artema,
nie sposób się zgubić w odmętach metra. Czytelnik jest prowadzony w ciemnościach i
mrocznych zakamarkach tego labiryntu, że tak powiem za rękę.
Fabuła tylko na pozór wydaje się banalna, w trakcie zagłębiania się w coraz to nowe
informacje, historia, jaką przestawia nam Dmitry, staje się bardzo wciągająca i tak
naprawdę rozwiązanie znajdujemy dopiero na 5 - 6 ostatnich stronach. I muszę przyznać,
że rozwiązanie to sprawiło, ze zakręciła mi się łezka w oku. A po zamknięciu księgi,
wystąpiły na mojej twarzy wypieki.
Wszelkie pochwały, jakie zdobyła ta książka, należą się jej w stu procentach. Nie
znalazłam chyba ani jednej rzeczy, która by mi się nie spodobała. Główny bohater
jest postacią ciekawą świata, gdyż pod ziemie zszedł jeszcze, gdy był małym
chłopcem. Szereg postaci drugoplanowych, które spotyka on na swojej drodze, tylko
ubarwiają opowiadaną historię. Ja osobiście pamiętam ich do tej pory a książkę
przeczytałam już pół roku temu. I nawet teraz, kiedy o niej piszę czuję lekkie
podekscytowanie.
Książka w żadnym wypadku nie jest przereklamowana, a dla fanów gier dodatkowym
smaczkiem, może być fakt, iż na jej podstawie powstała gra, która również zdobywa
uznanie na świecie.
Moja ocena: 6/6
Fuzja
RECENZJA 2
Bezkresny świat w ograniczonej przestrzeni tuneli
Czas leci, kursor denerwująco miga, a recenzja nie chce się
pojawić. Powód? „Metro 2033” jest powieścią wielowymiarową,
a każdy z tych wymiarów jest przepastny tak samo, jak
mroczne tunele metra, w których przyszło mi się poruszać
śledząc losy głównego bohatera - Artema.
Artem nie zna życia poza metrem, ba, on
nie wie nawet jak wygląda owa namiastka życia, które toczy
się na pozostałych stacjach, ponieważ nigdy nie opuścił
swojej - WOGNu. Ciężko jest to sobie wyobrazić, kiedy za
dnia widzi się błękit nieba, a w nocy niezliczoną ilość
gwiazd, kiedy w ciągu kilku minut przejeżdża się od stacji
do stacji... Glukhovsky oprowadza czytelnika tunelami
pełnymi niebezpieczeństw i w bardzo sprytny sposób te tunele
opisuje – wykorzystuje niewiedzę głównego bohatera, tak by
napotkani przez niego ludzie opowiadając i przestrzegając
niejako tłumaczyli wszystko również nam. Obrazu dopełniają
uczucia i doznania Artema poruszającego się przy słabym
świetle latarki, a często też błądzącego po omacku. Poczucie
ciągłego zagrożenia, którego ludzie nie są w stanie zauważyć
często do ostatniej chwili, osamotnienie, a przede wszystkim
pytanie o sens ratowania tego wszystkiego co jeszcze zostało
z cywilizowanego świata i wiele innych myśli kłębiących się
w głowie raz zmuszają go by iść naprzód, a raz by usiąść i
pomyśleć, lub choćby skulić się, przeczekać, uspokoić...
Autor gra słowami i odbiera czytającemu wolną wolę – kochać,
nienawidzić, współczuć, bać się i czuć wdzięczność można
tylko na współ z Artemem i gwarantuję Wam, że kto zechce
odbyć z nim podróż do czterech stacji tworzących Polis, nie
będzie w stanie odizolować się od tych wszystkich uczuć.
W miarę czytania pojawia się coraz więcej
postaci drugoplanowych i bez względu na to czy ich rola jest
mniej, lub bardziej ważna; biorą jednorazowy udział i np.
giną, czy też powrócą wielokrotnie w dalszej części
historii, zawsze są odpowiednio dokładnie opisane, a ich
charaktery są wiarygodne i niepowtarzalne. Jest też trzeci
plan - społeczeństwo, a w zasadzie społeczeństwa
poszczególnych stacji przedstawione tak w ogólnym rysie, jak
i w poszczególnych osobach: sprzedawców, zwiadowców, dzieci
i starców. Między stacjami toczą się wojny i wojenki, tworzą
się konfederacje, zrzeszenia, związki oparte na przeróżnych
zależnościach i korzyściach, tam kwitnie komunistyczna Linia
czerwona, tu na trzech sąsiednich stacjach rośnie w brutalną
siłę Czwarta Rzesza. Rozwija się też zorganizowana
przestępczość i powstają sekty, np. Wyznawcy kultu Wielkiego
Czerwia. Czytając trzeba się naprawdę uważnie rozglądać,
żeby nie przegapić nic z tego barwnego świata.
Tempo w jakim rozwija się akcja nie
zostawia czasu na nudę, nie pojawiają się nawet tak zwane
„dzikie myśli”, które lubią wyskoczyć w trakcie lektury i
puścić nieraz po paru stronach ze świadomością, że nie
pamięta się tego, co się przeczytało. Całość opowieści kręci
się wokół podróży Artema, a dopiero pod koniec przechodzi w
faktyczne wypełnienie misji – zlikwidowanie zagrożenia,
jakim są tajemniczy Czarni. Również pod koniec powieści
dochodzi do kilkukrotnego wyjścia na powierzchnię planety i
można naocznie przekonać się jak wygląda to, co zostało z
dawnego życia, z Moskwy, a także jakie stworzenia powołało
do życia skażenie.
Wszystko to, o czym tu napisałem, wiążą w
spójną całość lekkie pióro, bogate słownictwo i błyskotliwe
dialogi – język jest pod każdym względem dopracowany w 100%.
Bardzo ciekawa jest również Ewangelia
według Artema, ciekawa, a zarazem odkrywająca przerażająco
smutną prawdę. Mapka przedstawiająca sieć tuneli z
zaznaczonymi stacjami i bardzo dokładną legendą też
niejednokrotnie pomogła w śledzeniu podróży bohatera.
„Metro 2033” to powieść obowiązkowa dla
miłośników post-apo, ale tak samo dużą przyjemność sprawi
każdemu innemu czytelnikowi. Nie polecam tylko dla tego, że
jest to zbyteczne – książka broni się sama.
Marek Syndyka
|
O książce:
Słońce na twarzy, świeże powietrze w
płucach, trawa pod stopami... Słyszałem o takich rzeczach. Żyję
w świecie bez nich, w świecie pod ziemią. Nie pamiętam życia
sprzed wybuchu. Byłem chłopcem, kiedy mnie ocalili. Czy te
rzeczy mogą wrócić? Taką mam nadzieję. Lecz teraz... jedyne,
czego się boję, to przyszłość.
Rok 2033. W wyniku konfliktu atomowego świat uległ zagładzie.
Ocaleli tylko nieliczni, chroniący się w moskiewskim metrze,
które dzięki unikalnej konstrukcji stało się najprawdopodobniej
ostatnim przyczółkiem ludzkości. Na mrocznych stacjach,
rozświetlanych światłami awaryjnymi i blaskiem ognisk, ludzie ci
próbują wieść życie zbliżone do tego sprzed katastrofy. Tworzą
mikropaństwa spajane ideologią, religią czy po prostu ochroną
filtrów wodnych... Zawierają sojusze, toczą wojny.
WOGN to wysunięta najbardziej na północ zamieszkała stacja
metra. Kiedyś była jedną z najpiękniejszych, a po zagładzie
przez długi czas pozostawała bezpieczna. Teraz pojawiło się na
niej śmiertelne niebezpieczeństwo.
Artem, młody mężczyzna z WOGN-u, otrzymuje zadanie: musi
przedostać się do legendarnej stacji Polis, serca moskiewskiego
metra, aby przekazać ostrzeżenie o nowym niebezpieczeństwie. Od
powodzenia jego misji zależy przyszłość nie tylko peryferyjnej
stacji, ale być może całej ocalałej w metrze ludzkości.
O autorze:
Tacy jak on zostają kosmonautami, a
przynajmniej gośćmi talk show; takie dossier nierzadko mają
bohaterowie książek i filmów. Dmitry Glukhovsky jednak sam pisze
książki. Zaś widzowie kanału Russia Today jego oczami widzą
Moskwę, Rosję i Władimira Putina.
Dmitry Glukhovsky przez 30 lat swojego życia zdążył odbyć
czteroipółletnią edukację w Izraelu, mieszkać rok w Niemczech i
trzy lata we Francji. W jego CV znajdziemy pracę w Radio Rosja,
stacji radiowo-telewizyjnej Deutsche Welle, w kanałach Euronews
i Russia Today na stanowisku korespondenta akredytowanego przy
Kremlu. W jego życiorysie zalazła się też praca w charakterze
reportera wojennego w Abchazji i Izraelu - w mieście Kiryat
Szmona, na które przypadło 80 procent ataków Hezbollachu.
Do legendy przeszły podejrzenia kolegów z Euronews o to, że
Dmitry jest szpiegiem, ponieważ "człowiek nie może mieć 23 lat,
znać 5 języków i nie pracować dla wywiadu". Do jego planów
należy przejechanie drezyną przez moskiewskie metro nocą w
poszukiwaniu tajemnego podziemnego życia. Jego głowa aż pęka od
pytań o to, jak będzie wyglądał świat po globalnej katastrofie,
a w szczególności co stanie się z modelem zachowań społecznych
po zdziesiątkowaniu rasy ludzkiej.
Dmitry Glukhovsky postarał się uzyskać odpowiedzi na te
pytania, przeprowadzając apokaliptyczne eksperymenty na
bohaterach swojej książki Metro 2033.
Tytuł: Metro 2033
Autor: Dmitry Glukhovsky
Wydawca: Insignis Media
Tytuł oryginału: MeTpo 2033
Tłumaczenie: Paweł Podmiotko
Wydanie: II, Kraków, grudzień 2012
ISBN: 978-83-61428-99-2
Oprawa: miękka
Format: 140x210 mm
Stron: 624
Dodatki: plan moskiewskiego metra a.d.2033, „Ewangelia według
Artema”
|
|