KOSTNICA TV FILMY I FILMIKIGALERIANOWOŚCI KSIAŻKOWEFRAGMENTYKINO - ZAPOWIEDZI, PREMIERY          nasz serwis EOPINIER.PL

patronaty.jpg (2614 bytes)
FILMLITERATURATEORIAGRYFORUMLINKI
RECENZJE FILMOWERECENZJE KSIĄŻEKWSPOŁPRACAOPOWIADANIAPUBLICYSTYKANAPISZ DO NASPROSTO Z PIECAZŁOTY KOŚCIEJ

„Ten, który z demonami walczy, winien uważać, by samemu nie stać się jednym z nich.”

Najpierw w głowie Roberta Kirkmana powstał zamysł stworzenia scenariusza do komiksu o żywych trupach, później światło dzienne ujrzał sam komiks, który następnie przerodził się w cały cykl. Wielką sagę o przetrwaniu, która oscyluje wokół postaci Ricka Grimesa i grupki ocalałych, po apokaliptycznej zarazie, ludzi. Kilka lat po powstaniu komiksu, Amerykańscy producenci wywąchali nosem wyjątkową okazję do zarobku, i tak, ku uciesze widzów, powstał serial „The Walking Dead” oparty na komiksowej fabule. Ostatecznie żywe trupy stały się produktem, niewyczerpanym źródłem pieniędzy, ale i rozrywki. Ostatecznie Kirkman postanowił zwrócić fanowską uwagę na drugoplanowych bohaterów swojej historii, i tak do księgarni trafiła książka opowiadająca o jednym z najbardziej brutalnych i wyrafinowanych złoczyńców, mowa tu oczywiście o Gubernatorze.

Zombie opanowały świat. Większa część ludzkiej populacji wstała z martwych, a ich jedynym celem jest dopaść resztki tych, którzy przetrwali. Philip Blake podróżuje wraz ze swoją ukochaną malutką córeczką, starszym bratem i dwójką przyjaciół. Próbują znaleźć azyl, miejsce w którym będą mogli nie tylko przetrwać, ale stworzyć też namiastkę nowego społeczeństwa. Parokrotnie im się to udaje, ale jak to z ludźmi bywa, ich emocje, namiętności, instynkty biorą nad nimi górę i wielokrotnie stają na drodze, odsuwając ich od upragnionego bezpieczeństwa i szczęścia. W ostatecznym rozrachunku okazuje się, że tak naprawdę bohaterowie powinni obawiać się innych ludzi nie mniej niż zombie.

Jestem zagorzałą fanką komiksu „Żywe trupy” i w równym stopniu zakochałam się także w serialu. Moje obawy względem odcinania kuponu od sukcesu wyżej wymienionych były bardzo realne. Książka, która prawdopodobnie otwiera cykl innych powieści o bohaterach sagi „The Walking Dead” mogła być bardzo dobra, ale mogła też okazać się totalną klapą. Na jej korzyść przemawiał fakt, że jej pomysłodawcą jest ojciec „Żywych trupów”, czyli sam Robert Kirkman,  jej spisaniem natomiast zajął się Jay Bonansinga, nieznany w Polsce, choć poważany na świecie twórca poczytnych thrillerów. I choć takie zestawienie nie gwarantowało sukcesu, to jednak stało się nim.

„Narodziny Gubernatora” to fenomenalna powieść oddająca charakter survivalu. Świetnie spisana, rewelacyjna pod względem fabularnym, posiadająca bardzo dobrze wyważone tempo akcji. Majstersztyk w swoim gatunku. Jeśli natomiast ktoś z Was jeszcze nie wie kim jest Gubernator, to spieszę z tłumaczeniem.

Philip Blake, Gubernator to zarządca ostatniego bezpiecznego miasta na tym łez padole. Woodsbury, ów bezpieczna przystań to także mała społeczność, którą udało się Blake’owi zbudować. Jednak nie jest to miły i zrównoważony człowiek. Posiada on bardzo zaburzone poczucie sprawiedliwości, jest brutalny, bezwzględny i ukrywa „niejednego trupa w szafie”. Właśnie dlatego stanowił wyśmienitą pożywkę dla autorów książki „Narodziny Gubernatora”, która, jak wskazuje tytuł, mówi o tym, co doprowadziło do tego, że Philip stał się tym, kim się stał.

Pierwsze trzy rozdziały wprowadzają ogromne napięcie. Autorzy wyśmienicie je budują, kończąc każdy z nich w wymowny sposób, zmuszając tym samym do czytania kolejnych stron. Dalej atmosfera jest już bardziej wyważona, ale wcale nie oznacza to, że książka traci na wartości, wręcz przeciwnie. Z rozdziału na rozdział staje się coraz bardziej dojrzała. Wraz z rozwojem akcji następują także bardzo drastyczne zmiany w psychice bohaterów, którzy zresztą są osią powieści i jej głównym atutem. Mogłabym się długo rozpływać nad fenomenem tej książki ale mam też łyżkę dziegciu, okładka mogłaby trochę bardziej pasować do wydań komiksowych, byłby to miły ukłon do kolekcjonerów cyklu komiksowego. Ale i tak wydawnictwo SQN stanęło na wysokości zadania i spisało się świetnie. A zakończenie książki stanowi swoistą wisienkę na torcie. Polecam, polecam, polecam!

Ocena 6/6

Fuzja

RECENZJA 2

RECENZJA 2

"The Walking Dead to rasowy dramat z elementami horroru, ukazujący powolną, lecz nieuniknioną deewolucję człowieka, jego staczanie się i metamorfozę w istotę o podstawowych potrzebach i najniższych instynktach. Autor traktuje zombie jako tło dla pytań o kondycję jednostki i całego społeczeństwa, interakcji pomiędzy bohaterami i ukazania ludzkich zachowań w trudnych sytuacjach. Te kwestie znajdują naprawdę niesamowite odpowiedzi, a na dodatek są doprawione odpowiednią dawką mocnych scen przeznaczonych dla miłośników rasowych horrorów"
[ze wstępu, Paweł Deptuch]


Gubernator to kawał porządnie skonstruowanego czarnego charakteru, którego możemy poznać w III sezonie "The Walking Dead". Mroczny sukinkot, którego nie sposób lubić, facet pozbawiony jakichkolwiek skrupułów, dla którego sytuacja, jaka panuje na świecie po wybuchu epidemii, jest bardzo na rękę.

Gubernator pojawił się w komiksie Kirkmana jako podły i nikczemny antagonista, przysparzający mnóstwa problemów Rickowi i jego grupie. Jego postać w serialu jest równie parszywa, gdyż ten łotr to klasyczny wilk w owczej skórze. Nie polubiłam go, ale uważam, że jego postać została genialnie wykreowana, i jeśli poszukuję czarnych charakterów, to właśnie takich. W serialu poznajemy Gubernatora dopiero w momencie, kiedy już rządzi w Woodbury, ale co było wcześniej? Jak wyglądał rok po wybuchu epidemii śmierci dla Blake'a i co sprawiło, że stał się tym, kim jest?
 
 



Komiksowy Governor
Możecie się nie obawiać, nie będzie tu żadnych spoilerów :)

"Ból i żal zagnieździły się głęboko, na samym dnie jego świadomości, niczym rak przeobrażający się w coś jeszcze gorszego i bardziej trującego niż smutek"
O tym, jak Philip Blake, wdowiec i samotny ojciec słodziutkiej Penny, poprowadził swoją grupę aż do Woodsbury, dowiecie się z kart książki "Narodziny Gubernatora". Robert Kirkman, twórca komiksu o Żywych Trupach, wespół z pisarzem Jayem Bonansingą stworzył książkę, która pozwoli przeczekać czas dzielący nas od premiery kolejnego sezonu i rzuci nowe światło na świat, który się skończył.
"I tak właśnie kończy się świat. Nie hukiem a skomleniem." T.S. Elliot
W momencie wybuchu trupiej epidemii Philip wraz z córką, Penny, bratem Brianem oraz dwójką przyjaciół - Bobby'm i Nickiem - przemierza autostradę przypominającą wzburzone morze pełne opuszczonych aut. Zewsząd wyłażą nieumarli, ich rzężący głos i miarowe szuranie przenika noc. Żaden z mężczyzn nie wie, co się stało, wiedzą jedynie, że "wszędzie leżą trupy (...) niektóre z nich się jeszcze niemrawo ruszają, napędzane somnambulicznym głodem ludzkiego mięsa" [s.78]. A w Atlancie jest obóz dla uchodźców. Czym prędzej tam się kierują, jednak miasto zostało całkowicie opanowane przez zombie. W tej nowej sytuacji najszybciej odnajduje się Philip, który jako pierwszy uśmierca wielu Kąsaczy, odnajdując przy tym perwersyjną niemal przyjemność. Grupa na swojej drodze napotka rodzinę Chalmersów, i wspólnie, do pewnego momentu, będą próbowali przetrwać. Atlanta jest jednak stracona i należy przedsięwziąć pewne kroki, by przeżyć.
"Ktoś wyłączył świat".

Nie oczekujcie wyszukanych metafor, kwiecistego języka czy finezji. To męska rzecz, naładowana siarczystymi przekleństwami i twardym, mocnym językiem. Szukacie polotu? Jejciu, to opowieść o zombie, czego się więc spodziewać? ;) Chcecie wysokiej literatury, sięgnijcie po Marqueza. Tutaj jest jatka, krew, flaki i pełno chodzących trupów. Niestety, jest tu też pełno literówek.


David Morrissey jako Gubernator
w serialu The Walking Dead


Zombie odchodzą niejako na dalszy plan, w powieści ważniejsze są interakcje w grupie i element psychologiczny. Na pierwszy plan wysuwa się kwestia metamorfozy bohaterów i samego Philipa, który ze zwykłego faceta przeradza się w żądnego krwi despotę. Powieść ukazuje drugą, mroczną stronę osobowości ludzi, których najczarniejsze instynkty biorą górę w momencie próby, kiedy w świecie są nowe zasady. Upadek cywilizacji, rozpad wartości, brak dotychczasowych norm, praw i władzy sprawiają, że człowiek, by przetrwać, musi stać się zwierzęciem. To już jednak od samego człowieka zależy, czy stanie się drapieżnikiem, czy ofiarą. Tutaj obserwujemy deprecjację wartości i upadek moralności, jednocześnie rozkwit zła i tyranii.
"To nie trupów musisz się tutaj obawiać... ale żywych"
Jak wiele człowiek jest w stanie znieść, nim - pozbawiony maski porządnego obywatela - odnajdzie swoją rolę w apokaliptycznym świecie? W którym momencie Blake odrzuci wszystko, czym i kim dotąd był, na rzecz stania się Gubernatorem?
"Diabeł wynalazł sposób, by dusze pozostawały uwięzione tutaj, na ziemi"
Nie nazwałabym tej powieści ani straszną, ani jakoś bardzo wciągającą. Czyta się łatwo, jak pospolite czytadło, ale też nie wywołuje żadnych skrajnych emocji. Jest parę momentów, które zaskoczą, ale poza tym powieść jest dość przeciętna. Ale! Jak na powieść stricte rozrywkową, to jest to strzał w dziesiątkę. Zwłaszcza dla osób zaznajomionych z serialem czy komiksem sygnowanym marką The Walking Dead, która - jak na razie - nie rozczarowuje. Ale jeśli wydaje Wam się, że wiecie o Gubernatorze już wszystko, obiecuję Wam, że srogo się mylicie. Ostatnie 50 stron książki to jazda bez trzymanki z tak zaskakującą zmianą akcji, że wszystko, co myśleliście do tej pory uznacie za nieaktualne. Największą siłą tej powieści jest jej zakończenie, które sprawi, że kopary Wam opadną do samej ziemi. ;)




Czy polecam? Jasne! Zwłaszcza sympatykom uniwersum The Walking Dead. "Narodziny Gubernatora" to świetna rozrywka, która przybliży nieco osobę tego mrocznego anty-charakteru, pokaże świat opanowany przez zombie od samego początku tym razem nie z perspektywy Ricka, ale jego najgroźniejszego przeciwnika, i wskaże drogę od człowieczeństwa ku zezwierzęceniu. A Ty? Kim byś się stał w momencie zombie-apokalipsy?

Paulina Król

 

Tytuł: The Walking Dead. Żywe trupy. Narodziny Gubernatora.

Autor: Robert Kirkman & Jay Bonansinga

Ilość stron: 364

Wydawnictwo: Sine Qua Non 2011

AMERYKAŃSKIE OKŁADKI