NIEBEZPIECZNA ROZGRYWKA
- Keri Artur
Bardzo często zdarza się, że pomimo świadomości, że dana rzecz
czy czynność nie są warte naszych zmagań, wysiłku, a wręcz powinniśmy
unikać ich jak ognia to i tak wbrew logice brniemy w to. Decyzje podjęte
pod impulsem chwili mogą być jednymi z najlepszych w naszym życiu, ale
niestety zdarza się, że chwila zapomnienia może okazać się wręcz
destrukcyjna. Jakie wobec tego stanowisko zajmuje czwarta odsłona
przygód Riley w „Niebezpiecznej rozgrywce” autorstwa Keri Arthur?
Po przeczytaniu poprzedniej części „Kuszącego zła”,
które wywołało u mnie tak ogromny niesmak i oburzenie byłam niemalże
pewna, że po kolejne już nie sięgnę przekonana, że niczego ciekawego
tutaj nie znajdę. Dlatego sama się sobie dziwię, co tak naprawdę
pokusiło mnie, aby wbrew rozsądkowi brnąć dalej w ten cykl. Na pewno nie
była to potrzeba poznania dalszych miłosnych rozterek dziewczyny, bo na
tej płaszczyźnie niewiele uległo zmianie. Riley dalej boryka się z
nadmierną rozwiązłością i potrzebą zaspokojenia własnej żądzy. Mimo iż
od samego początku jest to przypisane jej wilczej naturze, to niestety w
dalszym ciągu wywołuje u mnie niesmak. Po książkę nie sięgnęłam też ze
względu na jakąkolwiek sympatię do jej bohaterów, bo jak dla mnie ich
miłosne gierki i niezdecydowanie w życiu osobistym są niedojrzałe i
wałkowanie w kółko tego samego tematu zaczyna po prostu nudzić. Wydaje
mi się, że to dlatego, że nie lubię pozostawiać niedokończonych spraw,
ale chyba przede wszystkim sięgnęłam po nią z czystej ciekawości.
Chciałam się przekonać, czy faktycznie autorka będzie dalej brnęła w
kierunku erotyki czy jednak da szanse kryminalnej fabule.
Od pierwszych stron byłam sceptycznie nastawiona i przygotowana
na rozczarowanie oraz odłożenie książki w każdej chwili na półkę, tym
samym definitywnie przekreślając dalszą przygodę z „Zewem nocy”,
ale na szczęście nie było tak źle. „Niebezpieczna rozgrywka”
okazała się nie być dla mnie taka straszna, czego nie może powiedzieć
główna bohaterka, która po raz kolejny wpakowała się w bagno po same
uszy.
Przeznaczenie Riley nabiera prędkości, a kombinacje z jej DNA
zaserwowane przez byłych kochanków dają się we znaki. Jej „talenty”
przybierają na sile czyniąc ją niezwykle przydatną w Departamencie ds.
Innych Ras i tym samym umacniając jej pozycje w prowadzonych akcjach. Co
za tym idzie, pierwsze kroki ku zaakceptowaniu pozycji Strażnika zostały
podjęte, a z każdą kolejną przeprowadzoną akcją uprawomocnione. W tej
części, wraz z bliźniakiem, Rhoanem, mają za zadanie zaprzestać licznym
zbrodniom popełnianym w bestialski sposób. Jak się okazuje, dziewczynie
przyjdzie zmagać się nie tylko ze swoją naturą, ale dodatkowo będzie
musiała stawić czoło demonom i duchom, o których istnieniu do tej pory
niewiele osób miało pojęcie. Do wyjątków można zaliczyć Quinna, który w
tajemniczy sposób jest z nimi powiązany, jednak nie wykazuje chęci do
współpracy, a wręcz tylko wszystko utrudnia i na domiar złego przekracza
limit powierzonego mu zaufania. Czy tym razem niedoszły związek tych
dwojga zostanie przekreślony raz na zawsze?
Czy rozum Riley weźmie górę nad sercem i w końcu będzie
trzymała się postanowień i uczucia na wodzy albo po raz kolejny ulegnie
pokusom? Przyznaję, teraz to się dopiero zaczyna robić naprawdę
ciekawie. Ja mimo wszystko i wbrew wszystkiemu wiem, że gdy nadarzy się
okazja nie będę w stanie się oprzeć i nie wpaść w „Objęcia nocy”.
Czytajcie, ale na własną odpowiedzialność!
MoNiuRka
z dn. 17/02/2013
RECENZJA
2
Seria „Zew nocy” jest znana już chyba każdemu. Wszystkie tomy
przetłumaczono na kilkanaście, jeżeli nie kilkadziesiąt języków. Sama
autorka otrzymała parę nagród, którymi może się poszczycić, właśnie za
ową serię. Tutaj nadmienię, że recenzję poprzedniej części, którą była
„Kuszące zło” napisałam przeszło rok temu. Szmat czasu, nieprawdaż? Tyle
czasu musiałam czekać na kolejny, modląc się, aby mnie nie rozczarował.
Cóż mogę rzec… Nie było najlepiej.
Riley ku swojemu przerażeniu została Strażnikiem Departamentu Innych
Ras. Tym razem jej losy wraz z księżycową gorączką zostaną pokierowane
na nieco inne tory. Ma ona za zadanie odnaleźć rytualnego zabójcę
kobiet, które zostają przez niego rozcięte od szyi w dół i wypatroszone.
Wspólnie z bratem, Rhoanem przyjmuje to zlecenie. Poznaje Jina, barmana
baru, w którym pracowała ofiara Gautirea, który, jak się później
dowiaduje, jest we wszystko wmieszany. Jin wprowadza Riley w mroczny
klimat brutalnego seksu, nieświadomie pomagając Strażniczce rozwiązać
zagadkę. Jak się później okazuje jej wampirzy kochanek, Quinn, również
przypatruje się sprawie... przecież po to został przemieniony.
Pani Arthur spuściła tym razem z tonu, co nie było dobrym posunięciem.
Poprzednia część była niezaprzeczalnie lepiej napisana, była ciekawsza i
nieco mniej brutalna. Tutaj spotykamy się ze scenami naprawdę
drastycznego i bezwzględnego seksu. Jednak opisy były bogate i
wyraziste; świetnie działały na wyobraźnię, gdyż wszystko byłam w stanie
dostrzec oczami umysłu bez większego wysiłku. Sądzę, iż ta bezwzględność
była to największym minusem czwartego tomu. Dodam jeszcze, iż była to
część, którą czytało mi się najbardziej opornie. Miałam duże problemy z
wbiciem się w rutynę czytania, ponieważ zewnętrzne sprawy szybko mnie
dekoncentrowały. Zdarzały się tylko momenty, kiedy naprawdę wciągnęłam
się i czytałam z zapartym tchem.
Przechodząc do plusów, przyznam, iż tęskniłam za Riley, jej
niewyparzonym językiem, namiętnymi przygodami oraz, oczywiście, Quinnem.
Co prawda było kilka mankamentów, które już objaśniłam, jednak mimo
wszystko prosty język, dynamiczna akcja oraz ciekawość popychały mnie do
szaleńczej lektury. Cieszę się, że Arthur nie pohamowała swojej ognistej
wyobraźni i mimo wszystko utrzymała namiętną atmosferę serii. W
literaturze nie powinno być tabu, jeżeli chodzi o życia erotyczne
bohaterów, a tutaj mamy szeroką paletę owego aspektu. W czytanej
niedawno recenzji „Niebezpiecznej rozgrywki” wyłapałam, iż Riley
dojrzewa. Tak, może wyda się to niektórym dziwne, ale nasz drogi,
hasający z kwiatka na kwiatek, wilczek, postanawia się ustatkować.
Wprawdzie dopiero co zaczęła o tym myśleć, jednak jest to duży krok
naprzód.
Ten tom przyniósł ze sobą wiele odpowiedzi na moje pytania, rozwiał
wiele wątpliwości, ale również zniszczył nadzieję na szczęśliwą
przyszłość wampira z wilkołaczką… Niemniej jednak, odważcie się na tę
część. Możliwe, że stwierdzicie jej gorszość podług poprzednich,
aczkolwiek bez dwóch zdań nie będzie to czas stracony.
Agnieszka Biardzka
|
OPIS KSIĄŻKI:
W podziemnym półświatku Melbourne istnieją nocne kluby, które
zaspokajają wszelkie fantazje i pragnienia swoich bywalców.
Jednak dla Riley Jenson jeden z nich stał się przedmiotem
obsesji. Riley, rzadkie połączenie wampira i wilkołaka, nie
przyszła szukać w nim spełnienia swoich fantazji, lecz po to,
żeby dopaść nieznanego mordercę, który wykorzystuje to modne
miejsce spotkań jako swój teren łowiecki. Riley od razu znajduje
jedyną przepustkę, która jest w stanie zaprowadzić ją do
doskonale strzeżonego klubu: Jin - barman o boskim ciele, który
może dać jej klucz do zdemaskowania zabójcy niepodobnego do
żadnego, z którym dotychczas miał okazję zmierzyć się
Departament. Prześladowana przez byłego współpracownika, który
zszedł na złą drogę i nieustannie rozpraszana przez swojego
eks-kochanka, Riley zagłębia się z Jinem w świat rozkoszy. Gdy
niebezpieczeństwo i przyjemność zaczynają iść w parze, szokująca
tajemnica wychodzi powoli na światło dzienne – Riley staje się
ostatecznym przedmiotem pożądania…
Wydawca: ERICA Instytut Wydawniczy
Data premiery: 2012-10-02
ilość stron: 406
|
|