Nocna zmiana to
zbiór eksperymentalny, nierówny i demoniczny, pierwszy w
karierze grozy Stephena Kinga i wydany jako czwarta książka
w 1978 roku. Gdyby
King posiadał wielką komodę z wieloma szufladkami, w której
przetrzymywałby swoje pomysły, można by powiedzieć, że w Nocnej
zmianie wszystkie mroczne szuflady otworzyły się z
hukiem i z każdej coś wskoczyło do tego zbioru. Co dało
efekt nieco chaotyczny, o lepszych i gorszych rezultatach,
począwszy od kiczowatej groteski (Magiel, Kosiarz
trawy), motywu złego miasteczka (Dola
Jerusalem) po namiastki thrillera psychologicznego (Quitters
Inc., Wiem, czego ci trzeba, Gzyms).
W Nocnej zmianie widać rozwijane w późniejszej
twórczości zalążki niebanalnych pomysłów, makabry ujętej na
nowo i wyzierających strachów, czy to z ludzkiej
świadomości, braku litości, zatajonej przeszłości domu, czy
z zapyziałego i brudnego kąta. Mamy ożywające krwiożercze
maszyny, napominki o satanistycznych księgach i diabelskich
mocach, epidemię, powracające koszmary przeszłości,
niewyjaśnione nadprzyrodzone siły opanowujące człowieka,
obrzydliwości jak wyrastające oczy, będące osią fabuły tych
krótkich form o otwartych i nakierowanych pesymistycznie
kompozycjach. Każdy koniec wywoływał u mnie niedosyt -
złośliwy pisarz nie zakończył opowiadań w sposób
jednoznaczny, często pozostawiając bohatera na łaskę
bestialskiego losu, demonów i potężnych sił, w punkcie
wyjścia - co z sobą począć?
Kingowi nie można odmówić genialnej i namacalnej
wizualizacji wszystkiego, czego dotknie jego pióro w
literach. Czuć odór, zgniliznę, pot na skórze bohatera i
jego szybko bijące serce. W minimalnych szczegółach zawarł
obraz wystarczający do kreowania miejsc przyprawiających o
szaleńczy mętlik w głowie i galaretowaty chód ze strachu.
Jednakże niektóre pomysły zasługują na miano kiczowatej
groteski, koszmarnego przerysowania - chociażby krwiożerczy
magiel czy koszenie trawnika przez...nie, nie mogę tego
napisać, trzeba to przeczytać, aby poczuć tą koszmarną
absurdalność.
Ujmuje mnie fakt, że mimo absurdalności kilku opowiadań i
tak wywołują one napięcie, niepokój i zaskakują
nieprzewidywalnym końcem. Możecie z kpiącym uśmieszkiem je
przeczytać, a na koniec pisarz zetrze wam go z twarzy. King
już w latach 80. wyszlifował swój gawędziarski warsztat,
prezentując talent do swobodnego wprowadzania chorych tworów
i postaci, będących wyjętymi żywcem z szarej rzeczywistości,
przekręcające je na nietuzinkowe. John D. McDonald w
przemowie wypowiada się na temat wtrąceń odautorskich -
takich momentów w utworze, przy których czytelnik uświadamia
sobie z powątpiewaniem, że to tylko wymyślna historia i
odkłada książkę na bok. King pisze tak, że jesteś skłonny
uwierzyć w spoczywającego w piwnicy potwora, nieumarłych,
nadnaturalne moce, bycie śledzonym, a po zakończeniu lektury
czuć się niepewnie w ciemności czy przy szafie (Czarny
lud). Z lekkością i pewnością konstruuje zachowanie
człowieka w obliczu ucieleśnionego strachu, lustruje
przeróżne lęki. Wydobędzie z ciebie najgłębiej chowane
obawy, wykorzysta w opowiadaniu, a ty pomyślisz - to mogłem
być ja. Nie dałbym rady.
Dla czytelnika, znającego w większym stopniu książki Kinga, Nocna
zmiana to też dobra rozrywka pod kątem poszukiwania
w myślach wykorzystywanych przez lata idei i zbrodniczych
czy też fantastyczno-piorunujących wyobraźnię motywów! W
której powieści wystąpiła zachłanna lodówka, galaretowaty
potwór, zmieniające się ciało postaci, ożywiony samochód,
złe (do kości...trupów) miasteczko?
Mimo niedociągnięć satysfakcja jest gwarantowana po
przeczytaniu tego tomu. Jeśli masz wątpliwości, chyba twoja
wyobraźnia wpadła w mały zastój. Skontaktuj się z
bibliotekarzem lub księgarnią, aby naprawić te błędy. Albo
jeszcze raz udaj się na nocną zmianę z Kingiem.
Katarzyna
Kupczyk