TWITTER BLOGGER  SKULLATOR       PLIKI COOKIES  KANAŁ YOU TUBE    KOSTNICA FACEBOOK

nasz serwis EOPINIER.PL

RECENZJE FILMOWERECENZJE KSIĄŻEKWSPOŁPRACAOPOWIADANIAPUBLICYSTYKANAPISZ DO NASPROSTO Z PIECAZŁOTY KOŚCIEJ
NOWY DRAPIEŻNIK - Zbigniew Zborowski


A jeśli człowiek nie jest ostatnim ogniwem ewolucji?
Jeśli pojawił się ktoś, dla kogo jesteśmy jedynie stadem oszalałych ze strachu owiec, na które poluje? Urodził się chory. Nieuleczalnie, śmiertelnie chory. Jego dni były już policzone i nikt nie był w stanie znaleźć dla niego lekarstwa. Aż w końcu, przypadkiem, natrafił na nie sam. Wyzdrowiał, nabrał niespożytych sił. Ale lekarstwo okazało się większym przekleństwem od choroby. Stał się bestią…
Dwa zabójstwa, do których doszło na warszawskiej Pradze w odstępie dwudziestu lat. Czy coś je łączy? Madejski, stary gliniarz, alkoholik, nieudacznik i gbur, którego jedynym talentem jest umiejętność pakowania się w kłopoty,
uważa, że jak nabardziej. Nikt w to nie wierzy, a jednak krok po kroku policjant zaczyna odsłaniać przerażającą prawdę. Nikt, oprócz początkującej dziennikarki i brutalnych gangsterów, którzy nie boją się nikogo. Nikogo, oprócz jednego człowieka. Zabójcy. Drapieżnika. Zagubionego i przestraszonego swoją siłą chłopaka, który usiłuje
uciec przeznaczeniu…

RECENZJA 1

„Zło da się opisać jako specyficzny stan pobudzenia mózgowia. Ktoś zły, a więc porywczy, pozbawiony współczucia, skłonny do manipulowania innymi ludźmi i osiągania swoich celów ich kosztem, ma nie tylko nieco inną budowę mózgu, ale też odrobinę inną jego fizjologię.”

Gdy myślimy o ewolucji, mamy przed oczami rybę, która nagle wychodzi na ląd na swoich własnych nogach. Gdy pomyślimy o tym nieco dłużej, rozumiemy, dlaczego coraz mniej jest ogromnych zwierząt. Wiemy, czym jest kość ogonowa u człowieka, wiemy także, że zęby mądrości są rudymentami, narządami szczątkowymi, pozostałością po naszych przodkach.

A obecnie? Czy ewolucja człowieka dokonuje się nadal, skoro brak kluczowych do jej przebiegu elementów? Dobór naturalny już właściwie nie ma racji bytu, odkąd nastała cywilizacja, rozwinęła się nauka, technologia i medycyna. Człowiek nie ma już także naturalnych wrogów – człowiek podporządkował już sobie, w zasadzie, cały świat.

Czy to oznacza, że już nie ewoluujemy?

„Na świecie żyje obecnie siedem miliardów ludzi. Przyjmując, że każdy z nich waży średnio pięćdziesiąt kilogramów, po przemnożeniu otrzymujemy wynik – trzysta pięćdziesiąt milionów ton. Tak, panie redaktorze. Trzysta pięćdziesiąt milionów ton świeżego mięsa. Jeszcze nigdy w całej, liczącej trzy i pół miliarda historii życia na Ziemi, nie zdarzyło się, żeby marnowała się taka ilość pokarmu. Żeby tyle wartościowego mięsa szło, za przeproszeniem pana redaktora, do piachu”

A jeśli, poprzez pewne drobne mutacje w kodzie DNA, narodziłby się nowy podgatunek człowieka rozumnego? Następne ogniwo? Jeśli ten nowy, ulepszony przedstawiciel Homo sapiens stałby się drapieżnikiem, naszym naturalnym wrogiem, żywiącym się naszą energią? Jeśli potrafiłby węszyć, tropić, rozpoznawać aury; jeśli tylko jedno jego spojrzenie wystarczyłoby, byśmy byli skłonni zrobić wszystko, co nam każe?

 

Na warszawskiej Pradze dochodzi do dziwnej… śmierci. Tak, właśnie. Nie można stwierdzić, że w odejściu na tamten świat ktoś Żyle pomógł – bandzior po prostu umarł. I, w sumie, to dobrze – jednego zafajdanego przestępcę mniej. I pewnie tak by tę sprawę pozostawiono, gdyby Madejski, stary i zgorzkniały policjant, nie doznał swoistego uczucia deja vu. Widział już taką śmierć. Dwadzieścia lat temu…

Tylko Madejski widzi zależność. I zacznie teraz węszyć, szukać powiązań, rozgrzebywać starą sprawę. Sprawę, w której brał udział śmiertelnie chory, przykuty do łóżka nastolatek.

Nastolatek, który stał się bestią.

Rozpytywanie Madejskiego wywoła lawinę zdarzeń, w których zginie mnóstwo złych ludzi. A Madejski ma do rozwiązania jeszcze jedno śledztwo – sprawę Obcinaczy Uszu, szajki bandytów, którzy porywają młode dziewczęta, po przesłaniu narządów słuchowych ofiar do ich rodzin żądają okupu i… zabijają je, gdy tylko położą łapy na kasie.

Pewna młoda dziennikarka, grupka gangsterów, Madejski i kilku innych gliniarzy zostanie powiązana cienką, acz niebezpieczną nicią. I każdy z zaangażowanych będzie zadawał sobie pytanie: kim jest człowiek, którego ścigają? I czy uda im się go pojmać? Zgładzić? Czy chociaż zrozumieć?

„Ale ich przeciwnik jest zaledwie cieniem. Tchnieniem nocy. Złudzeniem”

Czy on w ogóle... wciąż jest człowiekiem?

„Przez ich oczy, przez ich głowy, przez każdy cholerny zakamarek ich jestestwa przetacza się – jak po wybuchu jądrowym – ogień. Oczywiście, w domu nie ma pożaru. To płoną ich myśli, słowa i uczynki. Im gorsze, im bardziej plugawe – tym bardziej pieką. A potem przychodzi fala uderzeniowa. To przerażenie, zwierzęcy strach, bezsilność schwytanej w sidła ofiary. Trwoga tak straszna, że nawet śmierć wydaje się wybawieniem”

Kilka razy w trakcie lektury powracałam do skrzydełka na okładce, by się upewnić, że Zborowski jest debiutantem. Autor ma dość imponujący życiorys – przemytnik, robotnik leśny, podróżnik, dziennikarz, reporter. Obecnie - zastępca redaktor naczelnej… „Pani Domu”. I myślałam sobie, kierując swoje słowa do autora: „Ja-cię-nie-mogę, Zbychu, Ty chyba ściemniasz, że to debiut!”. Bo, naprawdę!, życzyłabym sobie takiego. Ba, życzyłabym sobie, by choć moja dziesiąta książka była tak dobra. Kurczę, choć jedna!

Fabuła książki wciąga jak bagna biebrzańskie. Mamy tu soczysty kryminał z leciutkim wątkiem fantastycznym, maleńkim miłosnym, gigantycznym sensacyjnym. I odrobinę dramatu. Akcja to przyspiesza, to zwalnia, suspens jest nie do przebicia. Zwroty akcji skromne, książka generalnie zmierza do jednego punktu, konsekwentnie trzymając się narzuconej linii fabularnej.

Co mi się najbardziej podoba w tej powieści, to język i… dowcip. Ten pierwszy elastyczny, niebanalny, wyśmienity. Słownictwo i styl wysławiania się bohaterów cudownie dostosowany do ich osobowości, statusu społecznego, wykształcenia. Doceniam dobrą, porządną prozę. Zaś dowcip? Ironiczny, niewymuszony. Męski.

Biorę całą tę powieść i jeszcze trochę. Przeczytam ponownie, to na bank. Pięknie, wybitnie napisana, z nienagannym stylem i doskonałą formą. Jedno, co wprawiło mnie w zadumę, to pytanie, czy policja posługuje się więziennym slangiem w mowie potocznej, między sobą? To jedyna moja uwaga, która jednak absolutnie nie ma, na dłuższą metę, znaczenia.

Jeśli poszukujecie wyjątkowej, dobrze napisanej książki, w której znajdziecie i świetnie wykreowanych bohaterów, i śmiałe opisy, i brawurowe akcje, i zagadkę – sięgajcie. A jeśli ktoś mi jeszcze raz powie, że Polacy nie umieją pisać… to poszczuję ich Nowym Drapieżnikiem. Po prostu.

A na koniec wyrażę jedynie ubolewanie, że Zbigniew Zborowski napisał, póki co, tylko tę jedną powieść. W ciemno deklaruję, że zostałam niniejszym dozgonną fanką prozy pisarza i przeczytam wszystko, co wyjdzie spod jego pióra. Oprócz, rzecz jasna, ewentualnych artykułów w gazecie... ;) Książkę poproszę. I to jak najgrubszą! 

Panie Zborowski, do roboty!

Moja ocena: 5/6

Paulina Król

 

RECENZJA 2

     Większość zapewne wie, że człowiek jest ostatnim ogniwem biologicznej ewolucji. Wyobraźcie jednak sobie, że pojawia się inny, bardziej niebezpieczny drapieżnik, dla którego jesteśmy tylko stadem przestraszonych intruzów. To jeszcze nie koniec rewelacji. Ten krwiożercy osobnik mieszka w Warszawie i poluje na przypadkowych złoczyńców. Na dodatek potrafi zabijać bez dotykania.

„Ich przeciwnik jest zaledwie cieniem. Tchnieniem nocy. Złudzeniem.”

Brzmi przerażająco, prawda? Jeden z bandziorów o pseudonimie Żyła należący do zorganizowanej grupy przestępczej zwanej ,,Obcinacze Uszu’’ (porywają młode dziewczęta, obcinają im narządy słuchowe i przesyłają do rodzin w celu wyłudzenia okupu) pada ofiarą owej bestii. Śledztwo w tej sprawie przejmuje Jacek Madejski, zgorzkniały, gburowaty, ze skłonnością do naużywania alkoholu policjant. Jego przełożony żąda szybkiego umorzenia śledztwa z braku dowodów, ale uparty  glina tak łatwo nie odpuszcza. Jest przekonamy, że zabójstwo gangstera ma jakiś związek z dziwną śmiercią pewnego człowieka sprzed dwudziestu lat, ponieważ w obu przypadkach wyniki sekcji zwłok są niemal identyczne. Trop prowadzi do Macieja Kindżeja, śmiertelnie chorego nastolatka, który w wyniku pewnych dramatycznych okoliczności nieoczekiwanie nabrał niespożytej siły, energii i sprawności. Czy to zwykły cud? A może zadziałały tutaj inne moce? Już wkrótce śledczy Jacek wraz z kilkoma innymi policjantami oraz pewną początkującą dziennikarką Izą i grupą szalenie brutalnych bandziorów rozpocznie dążenie do prawdy. Czy uda im się pojmać/zgładzić nowego drapieżnika? A może przeznaczenie napisało dla nich inny scenariusz?

Po lekturze debiutanckiej prozy Zbigniewa Zborowskiego na usta ciśnie mi się autentycznie, wielkie WOW! Nie mogę uwierzyć, że to pierwsza książka autora. Jest znakomicie dopracowana pod niemal każdym względem. Może wyjątkowo barwny życiorys pana Zbigniewa ma w tym przypadku kluczowe znaczenie. Na przełomie lat 80-tych i 90-tych parał się przemytem z Berlina Zachodniego, pracował też jako robotnik leśny w Bieszczadach oraz podróżował z plecakiem przez świat zwiedzając między innymi Pakistan, Chiny, Indie, Nepal. W 1991 roku rozpoczął pracę dziennikarza w dziale reportażu ,,Życie Warszawy’’, na chwilę zaplątał się też do telewizji Superstacja, gdzie był prezenterem. Obecnie jest zastępcą redaktor naczelnej w dwutygodniku ,,Pani Domu’’. Robi oszałamiające wrażenie, czyż nieprawda? Tak samo ,,Nowy drapieżnik’’ jest nieprzeciętny, oryginalny i jedyny w swoim rodzaju jak jego twórca. Pomysł na fabułę okazał się strzałem w dziesiątkę. Koncepcja ewolucji nowego ,,gatunku’’ została nakreślona niezwykle realistycznie, solidnie, z precyzyjną dbałością o szczegóły. Wizja autora od razu ,,przemówiła’’ do mojej wyobraźni i kto wie, może kiedyś faktycznie znajdzie swoje odbicie w realnym świecie?

Najbardziej podoba mi się niebywałe pióro autora: proste, elastyczne, pełne ikry i wigoru. Dialogi są odpowiednio dostosowane do danych osób i sytuacji, dzięki czemu całość brzmi bardziej potocznie i naturalnie. Szczególnie mafijny slang pełen sarkazmu, ironii i humoru znakomicie współgra z pozostałą treścią. Jeżeli chodzi o tempo akcji jest dość miarowe, czasami zwalnia, a innym razem przyspiesza. Za to narastanie suspensu dawkowane jest po mistrzowsku. Na plus oceniam również wątek nadprzyrodzony, który nie przytłacza swoją wielkością i formą. Kolejną mocną stroną tej powieści są jej bohaterowie. Każdego cechuje wyjątkowa charyzma, która sprawia, że nie sposób pomylić ich z kimś innym. Zwłaszcza decydującą rolę odgrywa policjant Madejski, Iza (dziennikarka) i Kindżej, cudownie uleczony chłopiec. To oni dodają specjalnego kolorytu i głębi tej historii. Drugoplanowe postacie również nie pozostają bezimienni, sporo wnoszą do rozwoju wydarzeń. Z kolei zakończenie było dla mnie nietypowe i zaskakujące. Skrycie liczę na ciąg dalszy. W sumie nie mam się do czego przyczepić. Może jedynie na początku mnogość wątków wzbudziła we mnie lekką dezorientacje, ale na szczęście dalej było zdecydowanie lepiej.

Szukasz kawał porządnej, dobrze napisanej, męskiej, soczystej i mocnej prozy? Zatem polecam ,,Nowego Drapieżnika’, intrygującą mieszankę rasowego kryminału i sensacji, z domieszką delikatnego romansu, fantastyki, thrillera oraz dramatu. Znajdziesz tu między innymi pościgi, poszukiwania, śledztwa, mafijne egzekucje, narkotyki, pedofilia, policyjne akcje, hochsztaplerkę, zagadki oraz różnorodne intrygi. Zbigniew Zborowski bezsprzecznie udowadnia, że Polak potrafi stworzyć fachową literaturą, która śmiało może konkurować z wieloma publikacjami zagranicznymi. Nie zwlekacie dłużej, szybciutko zacznijcie lekturę tej powieści. Zapraszam!

ocena: 5+/6

Cyrysia

 

 

Nowy drapieżnik
Zbigniew Zborowski
Format: 140 x 205 mm
Stron: 486
Okładka: miękka
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Wydanie: wyd. 1
ISBN: 978-83-7785-316-0
EAN: 9788377853160
Premiera: 18.11.2013