Ognista Jordan Sophie
Wampiry, wilkołaki, zmiennokształtni, anioły, demony - to wszystko już
przerabiałam i literatury o podobnej tematyce jest bez liku. A gdzie się podziały smoki
- dragony? Ha, i oto są w "Ognistej" Sophie Jordan. Kuszące zapowiedzi,
zachęcające recenzje, perspektywa obejrzenia perypetii głównych bohaterów na dużym
ekranie to wszystko napawało mnie ogromną nadzieją na kawał dobrej historii. Cóż,
są gusta i guściki i niestety się rozczarowałam.
Wszystko, za wyjątkiem pojawienia się tychże istot nadprzyrodzonych już było,
jednak dałam książce szansę i przebrnęłam do końca. Co prawda szybko się czyta i
jest napisana zrozumiałym językiem to niestety mnie nie wciągnęła i bez marudzenia,
jak w przypadku innych książek, potrafiłam się oderwać i bez ociągania powrócić do
rzeczywistości.
Jacinda Jones, jest szesnastolatką, która buntuje się przeciwko regułom i tym
samym łamiąc zasady naraża się alfie i wszystkim członkom stada. Nie akceptując ich
ograniczeń, presji a przede wszystkim roli jaką ma odegrać w bliskiej przyszłości
odreagowuje szybując w przestworzach. Nie zdaje sobie sprawy, że odrzucając uczucia
Cassiana, przypisanemu jej partnerowi, podsyca jeszcze bardziej jego fascynację jej
osobą. Ulegając swej smoczej naturze uruchamia lawinę wydarzeń. Wpada w pułapkę
myśliwych, którzy są bezwzględni i ku zaskoczeniu jeden z nich, Will, daruje jej
życie nie wydając w ręce swych pobratymców. W konsekwencji zaistniałej sytuacji
zagrożenia życia, aby uniknąć surowej kary dziewczyna zostaje zmuszona przez matkę
wraz z siostrą do ucieczki. Los skierował ją prosto na teren wroga. Rozpoczęcie
"nowego" życia i zajęć w tej samej szkole jest ot niespodziewanym zbiegiem
okoliczności. Znajome prawda? Kto czytał "Cień nocy" Andrei Cremer ten wie, że taki schemat już był. Obie
te historie są bardzo, ale to bardzo do siebie podobne, wręcz identyczne. Ponadto obie
bohaterki, zarówno Jacinda jak i Calla chcą same decydować o swoim życiu, miłości i
nie podlegać jakimkolwiek bezsensownym ograniczeniom.
To uderzające podobieństwo odrzuciło mnie po raz pierwszy, ale czytam dalej
sobie pomyślałam, muszę wiedzieć co będzie dalej skoro już zaczęłam, dam radę...
I co mnie spotkało? Rozczarowanie numer dwa. Wałkowane na okrągło rozterki głównej
bohaterki, która walczy sama ze sobą nie wiedząc, które zło wybrać: zostać w
miejscu, które wyniszcza jej dragońską naturę i brnąć w znajomość z wrogiem, czy
odizolować się od wszystkich i uciec. Być, czy nie być, być nie być i tak w kółko.
Na dalszy plan wysunięty jest dramat bliźniaczki głównej bohaterki, Tamry,
która żyje w jej cieniu. W przeciwieństwie do siostry ma w sobie więcej z człowieka
niż z dragona dlatego wraz z mama za żadne skarby nie chcą wracać do stada. Ale to
nieistotne, bo wszystko i tak cały czas kręci się wokół jedynej ognioziejki w
stadzie. OK, czytam dalej i już prawie byłam przy końcu, gdy powaliło mnie hasło
Will'ego skierowane do lubej: "Myśliwy zakochany w swej ofierze. To raczej
niespotykane". Kojarzy Wam się to z czymś? Nie? A znacie to: "A to
dopiero (.) Lew zakochał się w jagnięciu. Biedne głupie jagnię (.. ) - Chory na
umyśle lew masochista." - taaak, to
nic innego jak popularny "Zmierzch" Stephanie Meyer. Po prostu padłam, nie
wierzyłam własnym oczom. Autorka mogła jakoś inaczej to ująć, albo najlepiej
pominąć. Ale wiecie co, niezłomnie czytałam dalej, bo przecież już prawie koniec i
zaliczyłam rozczarowanie numer cztery. Opis jak to się zakradał do jej pokoju przez
okno utwierdziła mnie w przekonaniu, że książka się w moich oczach nie wybroni.
To wszystko już było, historia oklepana i przewidywalna, a koniec urwany... Czy
sięgnę po kolejną część? Jeszcze nie wiem..., ale nie ukrywam, że pomimo utartego
schematu jestem ciekawa co będzie dalej i mam ogromna nadzieję, że druga część
będzie lepsza i nadrobi! A co do ekranizacji tej historii to w zależności od obsady
może się wybiorę. W każdym bądź razie na pewno nie będzie to pozycja, zarówno
kolejny tom i ekranizacja, przeze mnie niecierpliwie oczekiwana. Zmierzcho-maniakom bez
dwóch zdań się spodoba. Z mojej strony to tyle. Jeśli kogoś uraziła moja ocena to
niestety nic na to nie poradzę - jestem świeżo po zakończeniu i napisałam prosto z
mostu co myślę. Sorry
:) Aa... a plusy? Hmm.. zdecydowanie
okładka :)
MoNiuRka
Tytuł: Ognista
Autor:Jordan Sophie
Wydawca: Bukowy Las
Tłumaczenie: Słabicka
Małgorzata
Data premiery: 2011-04-20
Ilość stron: 312
|
Autorki
prześcigają się w pomysłach w tworzeniu coraz to nowych postaci w literaturze
młodzieżowej. Wampiry, wilkołaki i anioły miały już swoje pięć minut i powoli
zatapiają się w odmętach literackiego niebytu. Teraz, aby zaciekawić młodego
czytelnika potrzeba czegoś więcej. Odbiorca musi zostać zadziwiony, zaskoczony, a nawet
powalony na kolana. Tego udało się dokonać Sophie Jordan.
Jacinda jest dragonką. O tak, tego jeszcze nie było! Dragoni to potomkowie mitycznych
smoków; mają ciała ludzi, ale w chwilach grożącego im niebezpieczeństwa ich skóra
przyobleka się łuską, rysy twarzy wyostrzają się, a z pleców wyrastają skrzydła.
Te mechanizmy obrony pozwoliły przetrwać dragonom przez wiele stuleci. Ochrony
potrzebuje też Jacinda, kiedy podczas swojego beztroskiego, nie do końca dozwolonego
lotu napotyka łowców próbujących ją zabić. Dziewczyna ostatkiem sił znajduje
schronienie, ale po piętach depcze jej najmłodszy z łowców - Will, który znajduje
uciekinierkę wciśniętą w ścianę groty i. postanawia ją ocalić.
Za swe nieodpowiedzialne zachowanie Jacinda ma zostać ukarana. Jej życie w stadzie
zresztą nigdy nie było łatwe, Jacinda bowiem posiada dar, którego nie doświadczył
żaden dragon od wielu już lat - potrafi ziać ogniem. Przywódcy stada wybrali więc
dla niej przyszłość; przeznaczyli partnera, zaplanowali jej życie. W nocy, po
niefortunnym spotkaniu z łowcami, rodzina Jacindy postanawia uciec od stada. Los jednak
chce, że na nowej drodze dziewczyny staje najmniej oczekiwana osoba - Will.
"Ognista" to niezwykła książka, która niczym rozwścieczone płomienie zagarnia
czytelnika. Fabuła jest rozkosznie skomplikowana i sprawia, że trudno oderwać się od
czytania. Relacja między dwojgiem głównych bohaterów oparta jest na zależności
łowca-ofiara. Will jest myśliwym, jego rodzina od pokoleń poluje na dragony, Jacinda
musi ukrywać swój sekret, ponieważ jego wyście na jaw kosztowałoby życie nie tylko
ją, ale także cały jej gatunek. Relacja ta jest nie tylko intrygująca, ale przede
wszystkim niebezpieczna, a każdy jej element sprawia, że ma się ochotę na więcej.
Sposób przedstawienia uczuć Jacindy i Willa jest niesamowity. Jeszcze nigdy czytając
książkę nie wczułam się tak bardzo w osobowość bohaterki. Czułam ją, byłam nią!
Każdą jej namiętność odczuwałam jak swoją własną, każde jej pragnienie
odczuwałam na własnej skórze. I nawet jej przemianę, dym w gardle odczuwałam niemal
materialnie. Wielkie brawa dla autorki za stworzenie tak rzeczywistych uczuć i emocji na
kartach swojej powieści.
Początkowo planowałam przyczepić się do języka; zdania bowiem, składające się na
treść są krótkie, niejednokrotnie kropka występuje już po jednym wyrazie, ale później
zrozumiałam dlaczego konstrukcja zdań jest taka, a nie inna. Wszystkie te pojedyncze
wyrazy, urywane zdania jeszcze bardziej przyspieszają akcję i zapewniają nam
niezapomniane emocje.
W "Ognistej" podobało mi się wszystko; oryginalność wykreowanych postaci i
świata, lekkość pióra autorki dzięki której książkę czytałam jednym tchem oraz
spektakularne zakończenie pozostawiające po sobie pustkę, którą wypełnić może
jedynie oczekiwanie na kolejny tom serii.
de_merteuil |