W trakcie służbowej podróży poznański biznesmen podwozi
piękną autostopowiczkę, która wysiadając w okolicy Wilków
zostawiła na siedzeniu dziwny naszyjnik. Mężczyzna
postanawia oddać zgubę, ale nieznajoma jakby rozpłynęła się
w powietrzu. Przedzierając się przez zagajnik, biznesmen
trafia na piękny stary pałacyk, wystawiony na sprzedaż. Mimo
ostrzeżeń przyjaciela postanawia wyremontować opuszczoną
posiadłość, widząc w tym szansę na życiowy interes.
Nie odstrasza go ani mroczna przepowiednia, ani plotki
miejscowych. Lawina dziwnych zdarzeń towarzyszących każdej
jego wizycie w pałacu i tajemnicze zgony w okolicy
przekonują go, że to nie była dobra decyzja... Czy uda się
powstrzymać złowrogą siłę?
POWIEŚĆ POD PATRONATEM KOSTNICA.COM.PL
RECENZJA
Horror, jaki oferują nam rodzimi autorzy, walczy o
popularność i stopniowo zdobywa coraz większe uznanie i
liczbę czytelników. Choć jakościowo nie są to kulejące
utwory – nie brak im przecież niczego – to, czy to za sprawą
braku wiary w polskich autorów, czy też wybierania
zagranicznych pewniaków z uwagi na ograniczony budżet
(żyjemy w dobie „kryzysu”...), polska powieść grozy długo
będzie walczyła, by znaleźć się w pierwszej piątce
najchętniej przez nas czytanych gatunków literackich. Tym
bardziej cieszy fakt, że do grona pisarzy, którzy chcą nas
przestraszyć dołączył Łukasz Henel i Jego powieść grozy -
„On”.
Akcja powieści rozpoczyna się, kiedy
trzydziestosześcioletni Tomasz wyrusza z Poznania do
Zielonej Góry – właśnie tam zamierza otworzyć kolejny zakład
optyczny. Po drodze zabiera tajemniczą dziewczynę, która
wysiadając zostawia w samochodzie stary medalion. Tomasz,
chcąc go oddać rusza za dziewczyną w nieprzenikniony mroczny
las, jednak dziewczyna znika bez śladu, a bohater zamiast
niej, w środku lasu, odnajduje zabytkowy i mocno nadgryziony
zębem czasu pałacyk. Kiedy następnego dnia jego przyjaciel i
nieoficjalny doradca odradza mu otwarcie zakładu optycznego
z powodu dużej konkurencji, myśli Tomasza wędrują w kierunku
leśnego pałacu. W jego głowie rodzi się pomysł na
motel-restaurację, który można by tam urządzić i o
dochodach, jakie by to przyniosło. Po wyremontowaniu budynku
bohater postanawia w nim zamieszkać i osobiście go pilnować
do momentu rozkręcenia interesu. Wkrótce zaczyna dochodzić
do niewytłumaczalnych zdarzeń, które młody biznesmen usilnie
zrzuca na karb starej budowli, zapowietrzonych rur itp.,
jednak ludowe przekazy mówią zupełnie co innego. W pałacyku
doszło swego czasu do wielkiej tragedii, a zło, które
wydawało się być uśpione, znów zaczyna dawać o sobie znać,
tylko, czy takie czyste zło można powstrzymać, wygrać z nim
walkę? O tym bohater przekona się na własnej skórze.
Henel budując nastrój wykorzystuje lęki czytelnika –
precyzyjnym konstruowaniem zdań i niedopowiedzeniami, ale
też wykorzystując zakorzenione w społeczeństwie stereotypy i
przekazywane z pokolenia na pokolenie (niby lokalne, a
jednak uniwersalne) podania, ze strony na stronę podkręca
nastrój grozy. Strach i bezradność jaką odczuwa bohater,
oraz postacie drugoplanowe bez przeszkód torują sobie drogę
do świadomości, by już za chwilę wziąć ją w absolutne
władanie. Choć akcja przez niemal połowę książki ledwie się
toczy (na co duży wpływ ma narracja w pierwszej osobie) nie
czuje się znudzenia i mam wrażenie, że autor celowo tak
oszczędnie dawkował wszelkie nowe informacje, by wprowadzić
czytającego w stan uśpienia i by wszystko co się działo na
kartach powieści można było dokładnie przemyśleć,
przewidzieć zakończenie... i się na swoim rozumowaniu
przejechać! Henel zadrwił sobie z czytelnika i jego toku
myślenia, pokazał możliwości i tropy, wodził za nos, a
zakończenie stworzył wręcz nieprzewidywalne. Życzył bym
sobie i wszystkim czytelnikom, żeby właśnie tak z nas
drwiono.
Osoba głównego bohatera to postać bardzo złożona i z
początku bardzo obca. Jego sposób rozumowania może wydać się
trudny do ogarnięcia, a nawet naciągany, tak samo zresztą
jak postępowanie. Pytanie tylko, ilu z czytelników wie jak
rozumuje biznesmen (jakby nie patrzeć, wyższa klasa
społeczna), nawet taki, który wywodzi się z biednej rodziny,
jak bohater powieści? Patrząc z boku, niektóre kroki
„nowobogackich” rzeczywiście wydają się naiwne, jakby
wyrwano ich z innego świata. Tak właśnie jawi mi się Tomasz
- sprawnie poruszający się w świecie inwestycji, znacznie
mniej w naszym codziennym życiu. Za wiarygodnością tej
najważniejszej postaci przemawia jeszcze jeden, bardzo ważny
argument, ale tego mi zdradzić nie wolno – odebrał bym wam
całą przyjemność czytania.
Obrazy otoczenia, oraz społeczności, które tworzą aktywne
tło powieści są przedstawione wiarygodnie i na swój mroczny
sposób plastycznie. Dodatkowym plusem jest wprowadzenie
kilku postaci, które odgrywając ważne role są również
narratorami poszczególnych rozdziałów i pomagają odnaleźć
się w sytuacji, kiedy ta w trakcie czytania zaczyna wydawać
się zupełnie niezrozumiała.
Bez wad się nie obeszło – panie odpowiedzialne za
redakcję i korektę, w miarę jak powieść się rozkręcała,
odrobinę miej przyłożyły się do pracy nad tekstem – głównie
powtórzenia, jakby nie istniały synonimy; oraz drobne
nielogiczności – ale stanowi to ułamek procenta i choć w
chwili czytania dość widoczne, po czasie szybko ucieka z
pamięci. Cóż, panie się chyba przestraszyły i czym prędzej
chciały przejść przez tekst.
„On” spełnia wszystkie wymagania, jakie tylko można by
postawić powieści grozy, nie pozwala zaprzestać czytania
przed poznaniem zakończenia i zaskakuje finałem. Prawdą jest
również to, co podaje wydawca na pierwszej stronie okładki –
że jest to „Książka, której lepiej nie czytać po
zmierzchu...”, ponieważ „On” nawet w dzień potrafi
przyśpieszyć bicie serca i obudzić najbardziej pierwotny
strach.
Marek Syndyka