OPOWIADANIE W KONKURSIE
KOSTNICA-PIWNICA
Katarzyna Wawrowska
KOSTNICA - PIWNICA
Od pewnego czasu miasteczkiem wstrząsały wiadomości o tajemniczych
zniknięciach okolicznych mieszkańców. Co kilka tygodni roznosiła się
wiadomość, że ktoś zniknął bez śladu. Jedni znikali wracając z pracy do
domu, inni spacerując z psem. Po prostu wychodzili z domu i nie wracali.
Ostatnie doniesienia o zaginięciu kolejnej osoby pochodziło z przed
kilku dni. Mężczyzna wyszedł wynieść śmieci i już nie wrócił.
W mieście narastała coraz większa panika. Mieszkańcy obawiali się
wychodzić z domu bojąc się, że może być to ich ostatnie wyjście.
Poruszali się w grupach lub samochodami, które parkowali bardzo blisko
sklepów bądź miejsca pracy.
Z obawy przed zniknięciem, nikt nawet nie myślał o wejściu do
pobliskiego lasu. Tym czasem tam, w oddalonej od miasta, dawno
zapomnianej, rozpadającej się leśniczówce mieszkał mężczyzna. Był sam
ale nie przeszkadzało mu to. Dzięki temu mógł poświęcić się swojej
największej pasji. Anatomii. Fascynowało go to od zawsze. Od kiedy
pamięta był ciekawy ludzkiego ciała. Jego budowy, struktury, tego co
znajduje się pod skórą i jakim sposobem wszystko ze sobą działa i
sprawia, że człowiek jest w stanie poruszać się i wykonywać wszystkie
czynności.
Od lat kolekcjonował i czytał książki na ten temat. Zdobył nawet fantom
taki jaki wykorzystują studenci medycyny do nauki o człowieku. Ale
zawsze uważał, że to nie to samo co praca na prawdziwym ciele. Na
początku ćwiczył na zwierzętach. Wyłapywał bezdomne psy i koty i
praktykował na nich. Lecz z czasem przestało mu to wystarczać. Marzył o
tym aby poznać ciało człowieka. Zobaczyć na własne oczy jego wnętrze,
poczuć przecinaną skalpelem skórę.
Okazja do spełnienia swego marzenia przytrafiła się niespodziewanie.
Pewnego dnia przy jego domku pojawiła się młoda kobieta. Zbierała
jagody. Zaciekawiony wyszedł na podwórko. Dziewczyna była bardzo ładna.
Długie błąd włosy sięgały jej do pasa a letnia sukienka na ramiączkach
odsłaniała gładką skórę. Przeszedł go dreszcz na samą myślę, co kryje
się pod tym pięknym ciałem.
Dziewczyna przestraszyła się gdy zauważyła, że ktoś stoi przed drzwiami
dawno nie zamieszkiwanego domku.
-
Ale mnie pan przestraszył. Nie wiedziałam, że ktoś tu mieszka. Ostatni
leśniczy zmarł dziesięć lat temu. Jest pan nowym?
Był zdziwiony gdy, się do niego odezwała. Od dawna z nikmi nie
rozmawiał.
-
Tak. - Odpowiedział szybko. – Przybyłem tu dopiero kilka dni temu. Nie
zdążyłem się jeszcze wybrać do miasteczka, żeby mieszkańcy mogli mnie
poznać.
-
A więc jestem pierwszą osobą, która ma przyjemność poznać nowego
leśniczego. Odpowiedziała dziewczyna miło się do niego uśmiechając.
Potrafił być czarujący gdy chciał. Często słyszał, że jest przystojny i
miał powodzenie u kobiet ale nigdy go one szczególnie nie interesowały.
Kiedy na którąś patrzył nie widziałam jej urody tylko to co kryje się
pod jej skórą. Na każdą patrzył jak na obiekt badań.
-
Może wejdzie pani się czegoś napić? Jest tak gorąco. A pani jak widzę
chodzi po lesie już od dłuższego czasu – powiedział wskazując na prawie
pełen koszyk jagód.
Dziewczyna wahała się chwilę ale uśmiechnął się do niej czarująco i
wiedział, że się zgodzi. Po chwili już wchodziła do jego domku.
Nie mógł uwierzyć, że nadarzyła mu się taka okazja. –Głupia – pomyślał -
Żeby wchodzić samej do domu obcego faceta mieszkającego w środku lasu.
No cóż. Sama tego chciała. Za głupotę się płaci.
Usiadła na kanapie. On poszedł do kuchni nalać zimnego soku, który
właśnie wyciągnął z lodówki. Podał jej szklankę z napojem i usiadł
naprzeciwko niej. Zaczęła się go wypytywać o pracę leśniczego.
Odpowiadanie na pytania nie było trudne gdyż od zawsze był dobrym
kłamcą. Zresztą odpowiadał automatycznie. Myślami był już w swojej
piwnicy, która od dawna czekała na taką okazję. Wszystko tam było
przygotowane na przyjęcie pierwszego pacjenta. Patrzył na nią i prawie
słyszał cichy dźwięk skalpela przecinającego jej gładką, lekko opaloną
skórę.
-
Muszę już iść – powiedziała dziewczyna - Zrobiło się późno i w domu będą
się martwić. Mam nadzieję, że niedługo się spotkamy w mieście i wtedy
może wybierzemy się na drinka lub kolację.- Uśmiechnęła się do niego
zachęcająco.
-
Tak. Byłoby miło. Odpowiedział.
Odwróciła się i skierowała w stronę drzwi. Na to tylko czekał. Złapał ją
za szyję obiema rękami i zaczął dusić. Na początku stawiała opór.
Chwyciła jego zaciśnięte na jej szyi dłonie i próbowała się z nich
oswobodzić. Jednak nie miała szans. Była dosyć drobna a on był dobrze
zbudowanym mężczyzną. Przez chwilę z nim walczyła lecz w kończy poczuł,
że jej opór słabnie. W końcu umilkły histeryczne próby łapania powietrza
i dziewczyna łagodnie opadła w jego ramiona. Wziął bezwładne ciało na
ręce i skierował się w stronę drzwi prowadzących do piwnicy.
Nagle wrócił myślami do rzeczywistości. Lubił wspominać ten pierwszy raz
kiedy miał okazję praktykować na ludzkim ciele.
Wstał od stołu i ruszył do swojej świątyni. Do swojego sanktuarium, w
którym trzymał największe skarby i zdobycze. Do piwnicy.
Długo przygotowywał to miejsce alby było odpowiednie do jego celów.
Długo kupował niezbędne przyrządy i rzeczy, żeby sprawić, aby było to
miejsce w sam raz do jego celów. I po bardzo długich przygotowaniach
dokonał tego. Miał swoją własną salkę operacyjną.
Nie była to sala taka jaką miewają w szpitalach czy prosektoriach ale do
jego celów była w sam raz. Był tam duży, metalowy stół nad którym
wisiało okrągłe szpitalne światło. Nie mógł uwierzyć gdy okazyjnie nabył
je na jakimś targu z rupieciami. Sam je odrestaurował i teraz wyglądało
jak nowe. W szafkach pod ścianami znajdowały się najróżniejsze
przyrządy, skalpele, płyny i maści.
Ale największą dumą napawało go małe pomieszczenie znajdujące się w
głębi piwnicy. Dzięki niemu mógł dłużej cieszyć się ciałami swoich
ofiar. Nie, nie lubił tego określenia. Wolał nazywać ich swoimi
pacjentami.
Podszedł do dużych drzwi obłożonych metalem. Nacisnął ciężką klamkę i
wszedł do pomieszczenia. W pierwszej chwili przeszedł go dreszcz zimna
ale zaraz przepływająca przez jego ciało adrenalina sprawiła, że zrobiło
mu się ciepło.
Kostnica. Jego własna prywatna kostnica w piwnicy. Kostnica piwnica.
Uśmiechnął się pod nosem na własny żart. Podszedł do stołu na kółkach,
na którym leżało ciało jego ostatniego pacjenta. Cieszył się, że
wcześniej nie rozprawił się z nim do końca i że będzie mógł jeszcze
trochę nad nim popracować. Podszedł do stołu od strony głowy mężczyzny i
zaczął wypychać stół do sali obok. Był podekscytowany myślą, że tego
popołudnia czego go tyle ciekawej pracy.
|