OPOWIADANIE W KONKURSIE
KOSTNICA-PIWNICA
Tomasz Czarny
Piwniczna przyjemność
Scott marzył tylko, by ten męczący dzień się wreszcie skończył.
Dochodziła siedemnasta, a on ciągle tkwił w biurze. Szef zlecił mu
dodatkową papierkową robotę, nie zważając w ogóle na to, że szybkimi
krokami zbliżał się weekend. Pił czwartą kawę, chodził z kąta w kąt i
jakby mimochodem zagłębiał się w dostarczoną mu kupę papierzysk. Marzył
tylko o tym, by znowu pojawić się w piwnicy swojego domu i zrobić to, co
zawsze. W końcu zmobilizował się, zebrał wszystkie siły i uporał się z
wypełnianiem dokumentów. Wskazówki na zegarze wskazywały osiemnastą
trzydzieści. Pieprzę to, pomyślał. Podniósł się z krzesła, chwycił swój
wyświechtany płaszcz z wieszaka i opuścił biuro. Wsiadł do Mondeo i
pojechał dobrze sobie znaną trasą do domu. Dojechawszy na miejsce,
zaparkował i zatrzasnął drzwi. Gdy otwierał drzwi kluczem, zaśmiał się w
duchu, mając przed oczami obraz scen, które tak go podniecały i umilały
mu te szare monotonne dni. Zdjął płaszcz, a klucze i teczkę, jak zawsze
położył na szafce do butów w holu. Nie mógł już się doczekać. Wszedł do
kuchni, sięgnął po szklankę i nalał sobie zimnej wody wprost z kranu. To
go orzeźwiło. Oparł się rękami o blat kuchennego stołu i na chwilę
rozmarzył. Zamknął oczy. Wyobraźnia Scotta zaczęła pracować na
najwyższych obrotach. Czuł narastającą rządzę. Niepohamowaną siłę, która
go przepełniała. Postanowił nie zwlekać już dłużej.
Poszedł do swojej „pracowni”. Był to mały pokoik na końcu
korytarza. Wszędzie na ścianach wisiały kobiece akty z magazynów
pornograficznych, tych bardziej wyrafinowanych. Osobne miejsce zajmowały
przyklejone niedbale taśmą zdjęcia i strony z pism, przedstawiające
sceny sadomasochistycznego seksu, fetyszu i bdsm. Spojrzał na nie,
nakręcając się. Marzył już tylko o tym by znaleźć się w piwnicy z
obiektem swoich pragnień.
Otworzył drzwi szafy. W środku, na wieszaku znajdował się czarny
skórzany strój. Na szyjce wieszaka lśniła złowroga maska tego samego
koloru z suwakiem na wysokości ust.
„Już niedługo, kochana…”
Zdjął ubranie, następnie założył kostium z szafy.
Wyszedł z pokoju i otworzył drzwi do piwnicy. Poczuł przyjemny
chłód i jeszcze coś. Atmosferę zła, która tu panowała. Uwielbiał to i
zatracał się w tym. Znowu będę robił te złe rzeczy, pomyślał. Zszedł po
schodach powoli, rozkoszując się mrokiem i zatęchłym powietrzem. Zapalił
światło. Żarówka rozbłysła po krótkim migotaniu. Ubóstwiał tę skórę.
Bardziej niż latex i swoją własną. Pochylił się i pociągnął za skobel
klapy od włazu znajdującego się w podłodze. Otworzył ją. W jego nozdrza
uderzył ten obezwładniający zapach… rozkładu.
- Już jestem skarbie – powiedział z ulgą w głosie.
W skrytce zalegały ciemności. Światło z piwnicy docierało bardzo
oszczędnie. Prawie po omacku odnalazł świecę i pudełko zapałek
znajdujące się obok. Zapalił jedną i odpalił knot. Mała izdebka
rozbłysła światłem. Pod ścianą, przytwierdzona łańcuchami do niej,
znajdowała się prycz, na której coś leżało.
Podszedł do tego, czując wzbierające podniecenie. Na prowizorycznym
łóżku leżały zmumifikowane zwłoki, przyodziane w jakieś łachmany. Fetor
był nie do zniesienia, nieraz wprost nie mógł powstrzymać wymiotów.
Pochylił się nad truchłem i złożył pocałunek na wyschniętym czole.
- Już jestem, czekałaś? Niepotrzebnie… mówiłem, że wkrótce wrócę –
powiedział.
Rozsznurował spodnie w pasie. Zsunął je do kolan i przybliżył się
do mumii. Jego członek był w stanie wzwodu. Chwycił go w skórzanej
rękawicy i zaczął się masturbować.
- A teraz wynagrodzę ci moją nieobecność, matko… |