OPOWIADANIE Mamusia
Zamknął
za sobą drzwi. Westchnął z ulgą zdejmując krawat i marynarkę. Rzucił niedbale na
oparcia krzesła, rozpiął guzik koszuli. To był ciężki dzień, ale wreszcie miał
chwilę tylko dla siebie. Odkąd samotnie wychowywał córkę takich chwil miał bardzo
mało. Ale dziś Karolinę odwiózł do koleżanki z przedszkola i miał ją odebrać za
trzy godziny. Te trzy godziny miał zamiar spędzić na błogim nicnierobieniu. Wyjął z
lodówki kawałek wczorajszej pizzy i wrzucił go do mikrofalówki. I wtedy właśnie coś
go zaniepokoiło. Zamarł z dłonią na włączniku kuchenki. Coś na granicy
podświadomości uwierało go jak mały upierdliwy kamyk w bucie. Zastanowił się chwilę
po czym wzruszył ramionami. "Głupstwo" pomyślał. "Za cicho w domu i zaczynasz
głupieć". Włączył kuchenkę. Do wczorajszej pizzy najlepiej pasuje pasowało zimne
piwo. Wyjął puszkę Żywca z lodówki. Z gorącą pizzą i zimnym piwem usiadł w
fotelu. Włączył telewizor na TVN24. Odruchowo zaczął czytać informacje na pasku u
dołu ekranu, bo kolejny polityk przemawiający go nie interesował. Czytając ostatnie
newsy zamarł w połowie kawałka pizzy. Jedna z informacji go zmroziła. Uświadomił
sobie co spowodowało tą chwilę gdy podświadomość grała na alarm. Nie poczuł nawet
jak strużka ciepłego moczu popłynęła mu po udach. Ten zapach. Ten nieuchwytny
zapach który podświadomie wyczuł gdy wszedł do mieszkania.
-
Dzień dobry kochanie - rozległ się kobiecy głos. A Robert który już dawno wyrósł
ze strachu przed czymkolwiek wrzasnął przerażony.
W
dłoni trzymała nóż. Długi kuchenny nóż i Robert wiedział, że czerwień która
błyszczała na ostrzu to nie był ketchup.
-
Dzień dobry kochanie - powtórzyła, a Robert siedział bez ruchu bo przerażenie go po
prostu sparaliżowało.
-
Zdziwiony? - spytała uśmiechając się szeroko.
Zastanawiał
się czyja to krew na nożu. Boże! Miał nadzieję, że więcej nie zobaczy swojej żony,
a ona pojawiła się jak duch.
Czy
włamała się do mieszkania, czy weszła przez balkon? Głupie pytanie. Najważniejsze
że tu była. Ruszyła w jego stronę, a on wreszcie mógł się ruszyć. Zerwał się z
fotela i stanął tak by go od niej oddzielał.
-
No co jest kochanie? Nie przywitasz się z kochaną żoną? - spytała
Nie
potrafił wydobyć z siebie głosu. Gorączkowo myślał co zrobić.
Zaskoczyła
go. Zamachnęła się i rzuciła nożem. Ból w ramieniu eksplodował mu setkami iskier w
oczach. Nóż wbił się głęboko.
Nie
zauważył nawet gdy skoczyła na niego. Upadli na podłogę. Wrzasnął z bólu. Ryła mu
twarz paznokciami, gryzła. Nie miał szans na to by ja z siebie zrzucić. Gdy wgryzła
się mu w gardło zdążył jeszcze tylko pomyśleć o córce. Krew trysnęła z tętnicy.
Ogarnęła go ciemność.
***
Gdy
już ustały ostatnie drgawki jej byłego męża zsunęła się z trupa. Wyszarpnęła
nóż z jego ramienia.
-
mamusia już do ciebie idzie kochanie -wyszeptała.
***
W
pustym - nie licząc Roberta leżącego w kałuży krwi - mieszkaniu cicho grał
telewizor. Na dole ekranu co jakiś czas przewijał się pasek z informacją o "ucieczce
kobiety z zakładu psychiatrycznego w trakcie której śmierć poniósł strażnik" .
***
Cóż
. jutro będą nowe informacje ..
Bogdan Ruszkowski
|