KOSTNICA TV FILMY I FILMIKIGALERIANOWOŚCI KSIAŻKOWEFRAGMENTYKINO - ZAPOWIEDZI, PREMIERY          nasz serwis EOPINIER.PL

patronaty.jpg (2614 bytes)
FILMLITERATURATEORIAGRYFORUMLINKI
RECENZJE FILMOWERECENZJE KSIĄŻEKWSPOŁPRACAOPOWIADANIAPUBLICYSTYKANAPISZ DO NASPROSTO Z PIECAZŁOTY KOŚCIEJ
 

WNIEBOWSTĄPIENIE

 

ęłęó1.
- Kto jeszcze o tym wie? - spytał kardynał de Luch'a.
- Ty, ja i ten proboszcz z marsjańskiej parafii - odpowiedział papież.
- To nie może zostać ujawnione!
- Dlatego posłałem po ciebie. Trzeba koniecznie zlikwidować problem.
- Zlikwidować...?
- Ostatecznie - papież Lucjusz XII westchnął. - Ostatecznie, kardynale. Jeżeli ta wiadomość rozeszłaby się...
Kardynał de Luch'a pokiwał głową. Doskonale wiedział, że oznaczałoby to koniec kościoła chrześcijańskiego. Rosnąca w siłę Unia Wolnego Islamu dostałaby do ręki potężny oręż. Tak, problem wymagał rozwiązania ostatecznego.
2.
"Archanioł Gabriel" wszedł na orbitę Marsa. Ten jeden z dwóch okrętów kosmicznych Watykanu był stosunkowo niewielki, w porównaniu z pasażerskimi liniowcami. W kabinie nie było żadnych luksusów, przy starcie telepało całym statkiem. Ojciec jezuita Xawier jednak nie narzekał. Jeszcze raz przeczytał tekst na wyświetlaczu laptopa, po czym wyjął dysk z danymi i wrzucił do niszczarki. Wszystko układało się w logiczną całość - jeżeli można było w tej sytuacji mówić o logice. "To tak, jakby wykopać fundamenty spod domu" pomyślał. Wyjrzał przez panoramiczne okno statku. Mars nie był już całkiem "czerwoną planetą". Plamy zielonego koloru tworzyły na powierzchni planety nieregularne wzory. To glony, porosty i mchy które, przywiezione z Ziemi, w wyniku procesu terraformizacji zaczęły szybko się rozprzestrzeniać. Jeden z większych sukcesów w historii kolonizacji Marsa. Rośliny zaczęły wytwarzać tlen i prawdobodobnie już wkrótce nie będzie konieczne używanie skafandrów poza kopułami miast.
Ojciec Xawier przeszedł do lądownika. Kontrola lotów na Marsie udzieliła mu pozwolenia na lądowanie w pobliżu wioski.
3.
Solama Maktu, pierwszy proboszcz parafii marsjańskiej był wyraźnie przejęty rangą gościa.
- Ojcze Xawier, to dla mnie zaszczyt. Nie spodziewałem się, że Watykan przyśle taką znakomitość.
Xawier ruchem dłoni zbył te uniżone słowa.
- Nie jestem żadną znakomitością, ot zwykły sługa Boży.
- O nie. Może ta wioska to marsjańskie, proszę wybaczyć, zadupie, ale informacje z Ziemi trafiają i do nas. I oto wielebny Xawier, bohater wojny o wiarę, pogromca islamu, zawitał w nasze skromne progi.
- Proszę, nie trzeba, już mówiłem, że jestem tylko skromnym sługą. Może lepiej niech ksiądz opowie mi o znalezisku.
- A tak - proboszcz wyglądał na zakłopotanego. - Znalezisko.
- Chcę wiedzieć wszystko.
- Ale ja wysłałem raport...
- Wolałbym usłyszeć całą historię od księdza.
- W zasadzie nie ma dużo do opowiadania - proboszcz Solama zawahał się przez moment, po czym kontynuował. - Nasza wioska jest jedną z najdalej położonych od portu kosmicznego. Mieszkają tu głównie inżynierowie zatrudnieni w pobliskiej stacji wytwarzania tlenu i ich rodziny. Jest tu kilku zapaleńców którzy w wolnym czasie badają teren wokół wioski. I to właśnie jeden z nich odnalazł jaskinię.
- Jaskinię? - przerwał Xawier.
- Właściwie to nie. Zdawało mu się tylko z początku, że to jaskinia. Wszedł do środka i znalazł spiralne schodki w dół...
4.
Ojciec Xawier i proboszcz Solama stali u wejścia do rzekomej jaskini. Jezuita włączył komunikator.
- To tutaj? - spytał.
- Tak, tutaj - odparł Solama.
Weszli do środka. Kręte schody wiodły w dół. Po kilku chwilach stanęli na pomoście, z którego widać było całość pomieszczenia.
- To... - jezuita szukał słów. - Niezwykłe.
- Ten mężczyzna, który to odnalazł nie potrafił z wrażenia wypowiedzieć słowa - uśmiechnął się Solama. - To najprawdziwszy statek kosmiczny, i to z czasów kiedy ludziom nie śniły się loty w kosmos.
Statek miał kształt kuli. Niezwykłe urządzenia jarzyły się słabym blaskiem. Wszędzie migały różnokolorowe lampki.
- To wszystko działa? - Xawier nie mógł w to uwierzyć.
- A i owszem, działa. Gdybyśmy chcieli, moglibyśmy obudzić załogę - proboszcz Solama wskazał ręką w dół. - Tam leżą.
W dole, pod pomostem, stały trzy pojemniki, przypominające sarkofagi. Zeszli do nich powoli. Xawier przetarł szklane wieko jednego z sarkofagów. Z zaskoczenia wciągnął głęboko powietrze. Co innego czytać raport, a co innego ujrzeć na własne oczy.
- Tyle lat - wyszeptał. - Tyle tysięcy lat.
- To On, prawda? - spytał Solama.
- Tak, na pewno.
- Tam na pulpicie leży ten list - wskazał Solama.
- Mam nadzieję, że proboszcz mi wybaczy - Xawier odwrócił się w stronę księdza.
- Wybaczę? ... co niby - nie skończył, gdyż jezuita jednym ciosem ogłuszył go, a potem skręcił mu kark.
5.
Xawier siedział w dziwacznym fotelu, przy pulpicie tego wiekowego statku kosmicznego i czytał ostatnie zdania swojego raportu:
"Nie ulega wątpliwości, że załoga tego statku to "Jezus" i dwaj "aniołowie". Świadczy o tym nie tylko ten list. Może to subiektywne uczucie, ale kiedy patrzę w Jego twarz, wiem, że to On. Co do listu - został on napisany w starohebrajskim. Czytamy w nim, że całe ukrzyżowanie, zmartwychwstanie to fałsz. Obca rasa, do której należeli, od tysięcy lat nami manipuluje. Bogowie, prorocy - wszystko to jedna, wielka, kosmiczna intryga. W jakim celu - nawet nie ośmielam się snuć domysłów na ten temat. Oni wiedzieli, że kiedyś odnajdziemy ten statek. Kiedy się tutaj rozbili, po całym tym "wniebowstąpieniu", jakie zaserwowali apostołom, zrozumieli, że nie ma dla nich ratunku. Statek miał tylko tyle mocy, aby podtrzymywać ich przy życiu w kapsułach hibernacyjnych. Może jeszcze żyją, czekając aby ktoś ich obudził. Moim zdaniem nie należy tego robić. Wiele byśmy się chyba od nich nauczyli, ale dla Kościoła byłby to wstrząs nie do przetrwania.
To mój ostatni raport. Mam zamiar rozwiązać problem, zgodnie z poleceniem, ostatecznie".
Xawier wpisał jeszcze jedno zdanie i wysłał raport ze swojego laptopa do statku na orbicie, z poleceniem zaszyfrowania i przesłania dalej, na Ziemię, wprost do rąk papieża. Potem jezuita połączył się z autopilotem "Archanioła Gabriela" i wprowadził koordynaty lotu. Zatwierdził je i uruchomił procedurę odlotu. A jeszcze później stał przy sarkofagu kosmity, znanego na Ziemi pod imieniem Jezus Chrystus, i płakał.
6.
Kontrolerzy lotów z Marsjańskiego Portu Kosmicznego z przerażeniem patrzyli jak watykański statek "Archanioł Gabriel" schodzi z orbity wokół Marsa i kieruje się w stronę powierzchni. Silniki uzyskały pełen ciąg i po chwili statek uderzył w wioskę, gdzie niedawno lądował ojciec Xawier. Eksplozja zmiotła wszystko w promieniu wielu kilometrów.
7.
Papież Lucjusz XII przeczytał jeszcze raz ostatnie zdanie z raportu Xawiera: "W coś przecież trzeba wierzyć". Szkoda tylko, że postawilismy na złego konia - pomyślał papież, po czym zniszczył jedyny egzemplarz raportu ojca jezuity Xawiera. "Nie było sprawy" pomyślał i zaczął przeglądać raporty z podległych mu placówek.
"Nie było sprawy".

 

 

Bogdan Ruszkowski